Dość pracowicie minął nam ten okres. Gromady Skrzatów z North Ryde i Marayong ciężko pracowały, aby podołać wymagania na „guzik kierowcy” i rozpoczęli prace na „guzik samolot".
Zuchy z North Ryde zdobyły sprawność „Gorala i góralki”, zabrały
się one z entuzjazmem do pracy, aby wyglądać jak ludzie z gór, zrobili sobie
piękne czapki i ciupagi, nauczyli się i śpiewali piosenkę „Za górami, za
lasami” tańczyli tance zbójeckie i tak jak to tylko zuchy potrafią w zabawach i
grach w magiczny sposób zmieniali się w owce, wilki, bace i juhasa. Naturalnie
wilki chciały porywać owce, ale dzielni górale baca i juhasi ich zawsze obroniły.
Gromada z Marayong zdobywała sprawność „Pana
Twardowskiego”. Wszyscy byli
zafascynowani działaniami Pana Twardowskiego i cieszyli się, ze udało mu się
odnaleźć porwane dzieci. Również wszyscy
chcieliby polecieć jak on na księżyc a wiec żwawo zabrali się do pracy robiąc śliczne
kolorowe latawce, które unosiły się wysoko w górę i już prawie dosięgały do
nieba.
Harcerki dalej pracują nad zdobyciem stopnia ochotniczki i tropicielki. Do stopni potrzeba tez zdobyć jeszcze parę sprawności a wiec już po świętach Wielkanocnych zakończyły wykonanie albumów o Błogosławionym Stefanie Frelichowskim, naszym patronie, który w swoim pamiętniku pisał „…wierze mocno. Ze państwo, którego wszyscy obywatele byliby harcerzami byłoby najpotężniejsze ze wszystkich. Harcerstwo, bowiem, a polskie szczególnie, ma takie środki i pomoce, ze, kto przejdzie przez jego szkole to jest typem człowieka, jakiego nam teraz potrzeba. …”. Po wykończeniu tych albumów zabrano się do wykonania albumu o Powstaniu Warszawskim dla uczczenia 70-tej rocznicy tego Powstania. Jest to jedno z zadań do zdobycia Sprawności „Bądź Gotów”. Harcerki tez zdobywały wiedze o polskich górach, miastach i życiu górali. Dla lepszego zapamiętania nazw szczytów druhna Basia zorganizowała wycieczkę do „ Rock Climbing Hall” gdzie z trudem zdobywali wysokości wspinaczki jak na Kasprowy wierch czy Giewont. W czasie tych wakacji harcerki wybierają się na kilkudniowy biwak pod nazwa „Tradycje Bożego Narodzenia”, aby zdobyć sprawność „Gosposi Wigilijnej”.
Wędrowniczki pracują dzielnie nad zdobyciem wędrowniczego
naramiennika, który składa się z trzech płomieni 1. Siła ciała-a wiec praca nad sobą samokształcenie,
osobista dyscyplina i praca nad rozwojem fizycznym. 2.Sila rozumu-szukanie
miejsca w społeczeństwie, gdzie i jak wędrowniczka może służyć bliźnim. 3.Sila
ducha i uczucia – rozszerza swoja o świecie wiedze i w każdej czynności widzi
okazje do pracy nad sobą i służbę dla innych. Cóż to nasze wędrowniczki robiły
Przed Wielkanocą wykonywały palmy dla polskiego społeczeństwa a na zbiórce uczyły
się jak wykonać tradycyjne piękne „palmy Wileńskie”, wędrowniczki również zdobywają
sprawność mody, wykonują albumy mody i musza uszyć sobie sukienki. Dana, która jest członkiem Ochotniczej Bushowej
Straży Pożarnej zapoznała wędrowniczki z bezpieczeństwem przeciwpożarowym a Yvetta
przedstawiła prace i role artystów.
Harcerze zbierali się tak jak i harcerki i gromady zuchowe,
co dwa tygodnie na zbiorki i zdobywali wiadomości do stopni na młodzika, wywiadowcę
i ćwika. Młodsi harcerze uczyli się jak
budować i rozpalać ognisko. Z zajęć
ciekawszych było trochę geografii o dzielnicach geograficznych Polski, miastach
i rzekach. Z historii dowiedzieli się o
Bitwie pod Wiedniem i dzielnych walkach żołnierzy. Wraz z pomocą instruktorów wykonali własne
luki i strzały. Oglądając atlas historyczny harcerze zobaczyli i dowiedzieli
się jak w ciągu wieków zmieniały się granice Państwa Polskiego. Również w tym okresie dużo czasu instruktorzy
poświecili na przekazanie wiadomości z nawigacji jak zachować się i przeżyć
samemu w trudnych warunkach w lesie na wędrówce i jak w najróżniejszych
sytuacjach zachować bezpieczeństwo używając starych Indiańskich metod..
Ostatnie zbiorka były w Uroczystość Bożego Ciała w
Marayong i po zbiorkach tuż przed wejściem do kościoła nagle zniknęły prawie ze
wszystkie szare i zielone mundury a w procesji ukazały się najróżniejsze ludowe
kolorowe stroje i nawet zniknęły skrzaty i zuchy, które w pięknych krakowskich
strojach sypały kwiatki no a harcerstwa w mundurach zostało jak przysłowiowych
rodzynek w cieście.
Drodzy Rodzice naszej braci harcerskiej, dziękujemy Wam
serdecznie za Wasz trud przywożenia dzieci na nasze zbiorki i czekania na
nie. Niestety Sydney jest tak rozległym
miastem, ze trudno jest dowieźć dzieci na zbiórkę i po dwóch godzinach po nich wrócić. Doceniamy Wasz trud i jeszcze raz Wam za to dziękujemy
i prosimy o dalsza współpracę z nami.
W imieniu wszystkich instruktorów Hufców „Kraków” i
„Polesie” pozdrawiam Was i czytelników.
Czuwaj!
Halina Prociuk phmZdjęcia: ZHP Sydney
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy