Mamy do czynienia z trudną do opisania tragedią bliskich ofiar zestrzelonego samolotu. Cześć ich pamięci! Kondolencje rodzinom.
Mamy też jednak
do czynienia z nieprawdopodobną wojną informacyjną i propagandową. Warta jest
ona uważnego śledzenia. Malezyjski boeing 777 zaczął żyć drugim życiem zanim
ugaszono jego szczątki i choćby wstępnie policzono ofiary.
O tym co
najważniejsze – zestrzeleniu, nie wiemy prawie nic. Nie mamy pewności czy
tragiczny w skutkach strzał padł z powietrza czy z ziemi? Jakiej broni użyto?
Jeśli strzelano z ziemi, to skąd? Czy pocisk uderzył w samolot, czy eksplodował
w jego pobliżu? Są to dla wyjaśnienia sprawy pytania absolutnie fundamentalne.
Odpowiedź na nie może znać tylko jedno i to wąskie środowisko – sprawcy.
Oczywiście logika ta nie dotyczy polskich mediów, które nie mają problemu z
ustaleniem winnych: „Panorama” (TVP) – separatyści, „Wiadomości” (TVP) –
rosyjscy specjaliści, „Wydarzenia” (Polsat) – Rosjanie. (Tę lakonicznie
przedstawiona analizę zaczerpnąłem ze strony: „Protest przeciw wspieraniu przez
władze Polski ukraińskiego nacjonalizmu” na platformie Facebook - https://www.facebook.com/pages/Protest-przeciw-wspieraniu-przez-w%C5%82adze-Polski-ukrai%C5%84skiego-nacjonalizmu/1451403548422064?fref=ts ).
Poza
dziennikarzami powyższych mediów, my – jako odbiorcy tych prawd objawionych,
nie wiemy praktycznie nic. Nie wiemy więc, kto za atakiem stoi? A może
organizacja terrorystyczna opłacana przez inne państwo, układ biznesowy, pakt
militarny? Nie wiemy. Jeśli nawet bliżej nieokreślona międzynarodowa komisja
śledcza odpowie na te pytania, pojawi się kolejne: czy był to tragiczny w
skutkach wypadek – błąd w identyfikacji celu, czy też decyzja bardzo świadoma?
Jeśli tak, to czyja? Czy kiedykolwiek poznamy odpowiedzi na te pytania?
Na miejscu
katastrofy pracują ekipy śledcze. Do tej pory nie odnaleziono wszystkich ciał,
a poszukiwania toczą się na obszarze ok. 34 km. kw. Śledczy skarżą się na
ograniczenia w ich swobodnej pracy ze względu na działania wojenne. Separatyści
składają deklaracje poprawy współpracy prosząc przy tym władze w Kijowie o
rozejm. Kijów odmawia. Czy z obrzydzenia jakie czuje do mieszkańców wschodnich
terenów swojego kraju, czy też z niechęci do wyjaśnienia sprawy? Zamiast
pokoju – premier Ukrainy domaga się od świata nowoczesnej broni; już nie pomocy
w pertraktacjach – broni, jaką użyje przeciw własnym współobywatelom.
Z punktu
widzenia odbiorcy informacji mam problemy z samookreśleniem: czy jestem
debilem, bo czegoś nie rozumiem? Czy idiotę ktoś chce ze mnie zrobić?
Do tej pory w świecie obowiązującej w Polsce propagandy żyłem w przeświadczeniu, że separatyści nie istnieją; są nimi przebrani za separatystów oficerowie rosyjskiego wywiadu wojskowego – GRU. Nie powiem, żyć z tym przeświadczeniem było głupio, ale i wygodnie. Do czasu upowszechnienia przez wywiad ukraiński jakiś fragmentów kilku rozmów między separatystami, czyli żołnierzami GRU. I tu moja gotowość do samoodebilenia się ma swój finał: mam wierzyć, że Ukraińcy podsłuchują GRU ??? Gdyby tak było, to konflikt na wschodzie kraju zostałby już dawno zakończony… No to prawdziwe są te nagrania, czy spreparowane? A jeśli prawdziwe, to jaki wywiad im je udostępnił?
Dlaczego Kijów
początkowo twierdził, że w rejonie konfliktu nie ma sprzętu przeciwlotniczego?
Dlaczego przestał przy tym obstawać, po precyzyjnym wskazaniu przez Moskwę
typów tej broni i miejsca ich rozlokowania? Co ich sprzęt tam robił skoro
separatyści nie mają lotnictwa? Do kogo chcieli strzelać? Czy prawdą jest, że
malezyjski samolot leciał trasą inną niż w ciągu 2 kolejnych dni
poprzedzających katastrofę? Czy prawdą jest, że nakazano mu zmniejszenie
wysokości przelotu? Czy prawdziwe są słowa hiszpańskiego kontrolera lotu
boeinga z lotniska Boryspol w Kijowie, który winą za zestrzelenie samolotu
obciąża Kijów?
Czytelnik
powyższych pytań może odnieść wrażenie, że winą za zestrzelenie malezyjskiego samolotu
próbuję obciążyć władze w Kijowie. Nie – w przeciwieństwie do sporej grupy
polskich dziennikarzy nie czuje się Wernyhorą… Zadaję pytania, które mnie
dręczą. I mam do ich zadawania prawo. Prawo tym większe, że ciągle czekam na
obiecane przez Kijów wyniki dochodzenia w sprawie zabicia 100 współobywateli na
kijowskim majdanie i 40 w odesskim Domu Związków Zawodowych.
Nie mamy wiedzy
źródłowej, ale mamy inteligencję. Wykorzystajmy ją więc do tego, by zrozumieć
„kto" i „co" chce nam powiedzieć. Po wyjaśnieniu tego, zadajmy sobie
pytanie „po co". Kto na określonym kreowaniu rzeczywistości może coś
ugrać? Co ta „sztuczna rzeczywistość” może wróżyć i co będzie usprawiedliwiać?
Jeśli analizując
dowolną informację popatrzycie najpierw na jej źródło, potem zaś zadacie sobie
te trzy pytania: „kto", „co", „po co" ? - nie będziecie bliżej
prawdy. Ale i nie będziecie się od niej oddalać...
Glos Rosji, Neon24.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy