"Krol czekolady" - miliarder Petro Poroszenko wygrał wybory prezydenckie na Ukrainie zdobywając 54% głosów. Fot. O.Polinkina.(Wikimedia Commons) |
To zadziwiające, jak szybko
historia na Ukrainie zatoczyła koło. Majdan był tak niedawno, ludzie
protestowali przeciwko korupcji, przeciwko złu, przeciwko wszechwładzy
oligarchów. W niedzielę Ukraina wybrała jednego ze swoich najbogatszych obywateli
na swojego przywódcę. To fenomenalne, naprawdę nawet jak na warunki ukraińskie
– nie ma żadnej logiki.
Jak można wybrać jednego z
głównych beneficjentów systemu, przeciwko któremu się walczyło w krwawej
rewolucji?
Można zapytać, przeciwko
komu wobec tego buntował się Naród? Przeciwko komu cierpieli i ginęli męczeńską
śmiercią ci bohaterowie Majdanu? Jeżeli matka wszelkiego zła na Ukrainie
została odrzucona, a celem walki tak wielu było jej uwolnienie – to, co oni w
tym Kijowie wyprawiają?
Jednakże zostawmy to,
życzmy Ukrainie najlepszego – niech mieszkańcy Ukrainy sami budują swoją
przyszłość.
Pan Poroszenko na tą chwilę
wśród ukraińskich polityków i oligarchów jawi się, jako osoba najbardziej
umiarkowana, zdolna do koncyliacyjnego funkcjonowania i budowy porozumienia
pomiędzy podziałami. Chyba rzeczywiście takiej twarzy na dzień dzisiejszy
Ukraina najbardziej potrzebuje. Ten doświadczony i co bardzo ważne – skuteczny
– dyplomata będzie człowiekiem, który znajdzie posłuch Zarówno na Zachodzie jak
i w Rosji. Jednakże bez szybkiej organizacji sprawnego państwa, sprawnej
administracji – wiele nie zrobi i wiele nie osiągnie.
Znajomi Ukraińcy twierdzą,
że pan Poroszenko to jeden z niewielu oligarchów, który jest prawdziwym
biznesmenem w znaczeniu zachodnim. Podobno doskonale rozumie, że za pieniądze
można kupić głosy, ale nie da się kupić lojalności ludzi, którzy idą do domu po
głosowaniu, a na drugi dzień chcieliby swoje pieniądze mieć, na co wydać.
Jeżeli tak jest, to bardzo ważne, albowiem już sam sposób myślenia – dostosowany
do kanonów zachodnich wartości to bardzo wiele.
O sukcesie lub porażce
Prezydenta Poroszenki zdecyduje wytrzymałość społeczeństwa, lojalność
oligarchów i przychylność Federacji Rosyjskiej, w którą dotychczasowe
podpalanie Ukrainy było skierowane.
Skala wyzwań na Ukrainie
jest szokująca. Kwestia federalizacji kraju, kwestia reform gospodarczych,
kwestia rozliczeń i pamięci, kwestia stosunków z Rosją, w reszcie
najważniejsza, chociaż przemilczana – kwestia niezawisłości i niezależności
Ukrainy od Zachodu.
Ponieważ nie ma niczego za
darmo – nigdy – czas najwyższy w sposób jednoznaczny przedstawić Ukrainie nasze
oczekiwania, albowiem stowarzyszenie z Unią Europejską musi być bodźcem
aspiracyjnym.
Przede wszystkim Ukraina
musi budować
państwo prawa. Oznacza to, przede wszystkim poszanowanie praw
mniejszości narodowych, które może rozwiązać spełnienie postulatu
federalizacji/autonomizacji/regionalizacji Ukrainy. Oznacza to, bezwzględną
likwidację wszelkich ognisk faszyzmu i poparcia dla idei i doktryn czasów
minionych, które nie są, nie będą i nie mogą być w Europie akceptowane, a nawet
tolerowane.
Ukraina musi budować społeczeństwo
obywatelskie. Oznacza to, coś odwrotnego od systemu
oligarchicznego, w którym kilkadziesiąt osób agreguje większość majątku,
większość aktywów całego państwa i przyjmuje obywateli, jako swoich klientów,
dzieląc i rządząc niczym małe królewięta.
Ukraina musi zbudować swoją wizję
przyszłości. To chyba największe wyzwanie, przed jakim staną te
władze. Ponieważ w tym postulacie mieści się wszystko, co jest ważne już
dzisiaj, poczynając od zmian w prawie dostosowujących je do Europy a na kwestii
uznania woli mieszkańców Krymu i być może wschodnich regionów Ukrainy do
decydowania o sobie.
Czy przyszłość Ukrainy
będzie czekoladowa, brunatna, błękitno-złota, czy też pełna łun i krwi – czas
pokaże. Powtórzmy, życzmy naszym sąsiadom wszystkiego najlepszego, jeżeli
trzeba wspierajmy ich – w finansowo, logistycznie i organizacyjnie. Niech
Ukraina będzie niepodległa, silna, szczęśliwa i zamożna, a przede wszystkim
niech trwa, albowiem państwo jest dla Ukraińców największą wartością.
Krakauer
No comments:
Post a Comment
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy