Kolaż: Głos Rosji |
Jednym z żegnanych był 44-letni Włodzimierz Markin, miejscowy polityk, który został zabity podczas zaciętej walki ulicznej z bojówkami Prawego Sektora. Markin był zwolennikiem miasteczka protestacyjnego i przeciwnikiem rządu w Kijowie. Drugim pochowanym był 31-letni Maksim Nikitenko, zabity i wyrzucony przez okno przez prawicowych bojówkarzy podczas walk wewnątrz budynku Domu Związków Zawodowych do którego schronili się przeciwnicy rządu po tym jak bojówki z Kijowa spaliły ich namioty. Cytowany przez brytyjski dziennik „The Guardian” kolega Maksima, mówił, że Maksim „nie był separatystą ani ekstremistą ale pobiegł bronić budynku, gdy usłyszał, że został zaatakowany”. Przed pogrzebem, otwarta trumna Nikitenki wystawiona została w budynku miejscowego parlamentu, wokół którego zgromadził się tłum ludzi, by wyrazić swój gniew. Z kwiatami przybył miejscowy gubernator ale wściekły tłum przywitał go wrogimi okrzykami. Gdy wynoszono z budynku trumnę, tłum skandował: „Bohater, bohater, bohater…” oraz „Odessa nie zapomni i nie wybaczy” a także „Odessa to rosyjskie miasto”.
Przypomnijmy, że 2 maja kilka tysięcy zwolenników rządu w Kijowie, głównie stadionowych chuliganów i bojówkarzy Prawego Sektora przybyło do Odessy z zamiarem rozbicia antyrządowego ruchu protestacyjnego w mieście. „Celem jest całkowite oczyszczenie Odessy” – mówił jeden z działaczy Prawego Sektora w rozmowie z dziennikarzami mając na myśli „oczyszczenie” z przeciwników rządu.
Więcej: Wolne Media
Telewizyjne relacje z ostatnich wydarzeń na Ukrainie: RT YouTube Playlist:
* * *
Sytuacja na południowym wschodzie Ukrainy
Sytuacja na południowym wschodzie Ukrainy i pomoc dla uchodźców stały się głównymi tematami konferencji zwołanej przez Międzynarodową Agencję Informacyjną „Rossiya Segodnya” przy udziale przedstawicieli Izby Społecznej Federacji Rosyjskiej oraz ukraińskich socjologów, politologów i dziennikarzy.
Konferencja zaczęła się od minuty milczenia – w dniu obrad odbywały się pogrzeby ofiar tragedii w Odessie. Aktywistka i działaczka społeczna Tatiana Georgijewa doświadczyła tych potworności na sobie – znajdowała się wewnątrz Domu Związków Zawodowych w dniu 2 maja.
Ludzi truto gazem. Niektórzy wyskakiwali z okien sami, część po prostu wyrzucano przez okna. A byli to przecież kobiety i ludzie starsi. Na dole młodzi chuligani dobijali pałkami tych, którzy jeszcze po tym żyli. Wewnątrz budynku Domu Związków Zawodowych spaliło się żywcem 50 osób. Pogotowia ratunkowego nie podpuszczano, milicja nie ingerowała. Straż pożarna przybyła na miejsce dopiero po upływie dwóch godzin. Z dziesięciu samochodów przyjechały tylko dwa. A przecież siedziba straży pożarnej znajduje się w odległości zaledwie 70 metrów. Pełniący obowiązki mera Odessy Niemirowski po prostu spokojnie to wszystko obserwował. Jednemu z naszych aktywistów zaproponował: ”Zabierz stąd swoich, a potem zorientujemy się”. Chcę powiedzieć, że nie zapomnimy tego i nikomu nie wybaczymy. Nie jest to już sytuacja polityczna. Władzę przejęli ludzie, których nie wybierałam. Flaga ukraińska jest dla nas obecnie tylko flagą oprawców. Co dotyczy prawdopodobieństwa mojego powrotu na Ukrainę, to nie planuję tego, dopóki władzę sprawują naziści.
Więcej: Głos Rosji
Więcej: Głos Rosji
* * *
Komentarz:
Niebezpieczeństwo rozlania się konfliktu z Ukrainy na region jest znaczne
Niebezpieczeństwo rozlania się konfliktu z Ukrainy na region jest znaczne. Wynika z charakteru tego konfliktu, w którym nadal nie ma ustalonych interesów brzegowych i jasnego zdefiniowania stron. W tym, znaczeniu, że nie wszyscy się wypowiedzieli po której stronie mają swoje sympatie. Nie wiadomo, do czego dążą główni gracze, a na temat celów i priorytetów dużego sąsiedniego państwa – wszyscy dookoła mają jak najgorsze zdanie i wmawiają jak najgorsze intencje.
Sprawa jest w istocie banalna i bardzo łatwa do wyjaśnienia, jak każde największe i najbardziej skomplikowane kłamstwo. Mamy do czynienia z ujawnieniem się typowych w świecie postradzieckim konfliktów, które trzeba traktować, jako pewien splot – bez wnikania, wewnątrz, ponieważ dla ludzi nieznających tamtych realiów są to sprawy nie do wyjaśnienia. Problemem Ukrainy jest to, że te kłopoty typowe dla świata postradzieckiego – zderzyły się z odgrzewanym kotletem ukraińskiego nacjonalizmu, który niestety zhańbił się historycznie współpracą z hitlerowskimi Niemcami, ludobójstwem na Polakach i własnych współobywatelach oraz oporem przeciwko Armii Czerwonej. Efekty zderzenia właśnie zaczynamy obserwować na ekranach naszych telewizorów.
Naszym dramatem jest to, że prawie nikt – poza nielicznymi polskimi i zachodnimi analitykami, publicystami i super niewielką ilością polityków jest w stanie zrozumieć skalę złożoności tamtejszych relacji. Mierzymy ich problemy własną miarą – pojmując jednostajnie narodowo problem, który ma co najmniej trzy oblicza narodowe wynikające z różnego pojmowania tożsamości naszych wschodnich sąsiadów. Co więcej – podjęliśmy się misji dyplomatycznej – nagłaśniania ich problemów, nie rozumiejąc ich, a tym bardziej dziwiąc się po zderzeniu z percepcją naszych zachodnich przyjaciół i sojuszników. Było to dla naszych rządzących gorzką lekcją zmuszającą do refleksji i przewartościowania używanej retoryki.
Więcej: Obserwator Polityczny
Sprawa jest w istocie banalna i bardzo łatwa do wyjaśnienia, jak każde największe i najbardziej skomplikowane kłamstwo. Mamy do czynienia z ujawnieniem się typowych w świecie postradzieckim konfliktów, które trzeba traktować, jako pewien splot – bez wnikania, wewnątrz, ponieważ dla ludzi nieznających tamtych realiów są to sprawy nie do wyjaśnienia. Problemem Ukrainy jest to, że te kłopoty typowe dla świata postradzieckiego – zderzyły się z odgrzewanym kotletem ukraińskiego nacjonalizmu, który niestety zhańbił się historycznie współpracą z hitlerowskimi Niemcami, ludobójstwem na Polakach i własnych współobywatelach oraz oporem przeciwko Armii Czerwonej. Efekty zderzenia właśnie zaczynamy obserwować na ekranach naszych telewizorów.
Naszym dramatem jest to, że prawie nikt – poza nielicznymi polskimi i zachodnimi analitykami, publicystami i super niewielką ilością polityków jest w stanie zrozumieć skalę złożoności tamtejszych relacji. Mierzymy ich problemy własną miarą – pojmując jednostajnie narodowo problem, który ma co najmniej trzy oblicza narodowe wynikające z różnego pojmowania tożsamości naszych wschodnich sąsiadów. Co więcej – podjęliśmy się misji dyplomatycznej – nagłaśniania ich problemów, nie rozumiejąc ich, a tym bardziej dziwiąc się po zderzeniu z percepcją naszych zachodnich przyjaciół i sojuszników. Było to dla naszych rządzących gorzką lekcją zmuszającą do refleksji i przewartościowania używanej retoryki.
Więcej: Obserwator Polityczny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy