Ponad 43 osoby zginęły wczoraj w Odessie, kiedy bojówki złożone z pseudokibiców piłkarskich zaatakowały zwolenników oderwania Odessy od Ukrainy. Obrażenia odniosło co najmniej 170 osób. Kibice, wśród których byli neofaszyści z Prawego Sektora, przygotowani do walki zaatakowali przeciwników kijowskich władz, rzekomo w odpowiedzi na obrzucenie ich pochodu granatami hukowymi. Kilka tysięcy pseudokibiców przyjechało do Odessy uzbrojonych w tarcze, pałki oraz koktajle Mołotowa. Zaatakowane zostały miedzy innymi namioty rozstawione na jednej z ulic przez działaczy opozycji. Doszło do starć, podczas których grupa opozycjonistów zabarykadowała się w domu związków zawodowych. Bojówkarze podpalili budynek, w wyniku czego zginęło co najmniej 38 osób.
Ciężko ranny został Aleksiej Albu kandydat na burmistrza Odessy z lewicowej organizacji Borotba. Wydarzenia w Odessie to kolejny przypadek wykorzystywania przez władze w Kijowie i powiązanych z nimi oligarchów, do których należą kluby piłkarskie, bojówek złożonych z pseudokibiców. Próbowały one wzniecać zamieszki w Charkowie i Doniecku. Marsz kiboli w Doniecku został rozbity w wyniku przeciwdziałania ze strony Pospolitego Ruszenia Donbasu. Również w Charkowie bojówkarze napotkali na zdecydowany opór.
Więcej: Wolne Media
Więcej: Wolne Media
W ukraińskim mieście Odessa, będącym dużym
miastem portowym nad Morzem Czarnym, ogłoszono 3-dniową żałobę narodową po
ofiarach bezprecedensowych starć ulicznych między nacjonalistami i zwolennikami
federalizacji Ukrainy.
W wyniku
zamieszek i pożaru w jednym z budynków w centrum miasta zginęło ponad 40 osób,
a około 200 zostało poszkodowanych. Według ocen Rosji, za sytuację w Odessie
odpowiedzialne są władze w Kijowie. „Przestępcami stają się ci, którzy uważają
kijowską juntę za legalną” – powiedział rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij
Pieskow.
Pożar w Domu Związków Zawodowych na odesskim placu Kulikowo w piątkowy
wieczór był tragicznym finałem zamieszek przypominających pod względem skali
wydarzenia z Kijowa sprzed dwóch miesięcy. Nielegalny marsz zorganizowany przez
bojowników nacjonalistycznych ugrupowań i miejscowych kiboli pod hasłami
„jednej Ukrainy” starł się ze zwolennikami federalizacji państwa, którzy
wcześniej rozbili obóz namiotowy na placu Kulikowe Pole. Zgodnie z nową
ukraińską „rewolucyjną tradycją” w ruch poszły kamienie, pałki bejsbolowe i
koktajle Mołotowa. Policja próbowała rozdzielić walczące strony, jednak
działała pasywnie i niezdecydowanie. W rezultacie radykalni nacjonaliści z tzw.
Prawego Sektora podpalili miasteczko namiotowe, a potem Dom Związków Zawodowych,
w którym schowali się aktywiści niezgadzający się na politykę obecnych
ukraińskich władz. Kilka osób spłonęło żywcem, inni otruli się dymem. Ratując
się przed ogniem ludzie skakali z okien. Zgodnie z relacjami świadków, straż
pożarna przyjechała dopiero po pół godzinie.
Więcej: Głos Rosji
* * *
Komentarz Obserwatora Politycznego: Po łzy cudzych matek?
Obiektywnie trzeba to przyznać – eksperyment państwowy o nazwie Ukraina właśnie się kończy na naszych oczach. Państwo ukraińskie po tym jak dokonała się w nim rewolucja i władzę przejęła część polityków – na zasadzie legitymacji z Majdanu – zmieniło swój charakter na rewolucyjny. Dzisiaj władza rewolucyjna z Kijowa wysyła profesjonalne wojsko opłacane z pieniędzy wszystkich Ukraińców przeciwko własnym obywatelom – innej narodowości, która nie pozwoliła się zakwalifikować jako „rosyjskojęzyczni Ukraińcy”. Mamy taką oto sytuację, że Ukraina walcząca pod flagami bandery – strzela dzisiaj do Rosjan, wczoraj swoich sąsiadów, braci, kuzynów, wujków. Nie da się tego wytłumaczyć w żaden sposób niż po prostu chęcią stosowania przemocy w imię zachowania własnej słuszności i własnej rewolucji. Przerażające, że nowi władcy z Kijowa zrobili z dążenia do Unii Europejskiej konflikt narodowościowo-terytorialny z własnymi obywatelami. Przerażające, że Ukraińcy zostali tak omamieni, że chcą zabijać Rosjan. To jedno z najważniejszych wydarzeń historycznych początku XXI wieku.
Więcej: Obserwator Polityczny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy