Rewolucja na Ukrainie
weszła w nową fazę, na wschodzie kraju powstają lokalne odpowiedniki Majdanu
kijowskiego, mieszkańcy tych rejonów kraju słusznie uważają, że skoro można
było zrobić wiec rewolucyjny w Kijowie, to takie samo prawo przysługuje także i
im, bo przecież złamano Konstytucję państwa. Łamiący konstytucję, nawet w
imieniu „ludu” nie mogą przeciwstawiać się „z mocy prawa” innym, którzy robią
coś podobnego przecież także w imieniu tego samego „ludu”, znajdującego się pod
rządami tej samej złamanej już Konstytucji.
Oczywiście niektóre
zachodnie media i niektórzy zachodni politycy w tym także niestety i nasi w
Polsce winią o wszystko Federację Rosyjską. Odmawiając prawa do samostanowienia
narodom zamieszkującym wschodnie obwody Ukrainy, których działania rzekomo są
sterowane przez „agentów GRU i FSB”, czy też inne formuły rzekomej agentury
wpływu. Nie ma tutaj miejsca na żadne symetryczne traktowanie wydarzeń w
Kijowie z wydarzeniami na wschodzie Ukrainy. W najlepszym wypadku mówi się o
wykorzystywaniu „przez Moskwę” casusu Krymu, który to scenariusz – ta
oczywiście wszystkiemu winna Moskwa ma właśnie realizować na wschodzie Ukrainy.
Tymczasem sytuacja wygląda
coraz bardziej smutno dla władz czerpiących legitymację z kijowskiego Majdanu.
Kolejne jednostki służb wewnętrznych jak również rzekomo kolejne duże jednostki
wojskowe, albo pozostają głuche na ponaglające telefony z Kijowa, albo jawnie
deklarują, że nie będą strzelać do ludzi na czyjekolwiek żądanie. Nie trzeba
lepszego świadectwa, co do charakteru protestów na wschodzie Ukrainy.
Niestety w mediach
zachodnich pojawił się apel uzurpatorów i podpalaczy pokoju międzynarodowego, w
tym obywatela USA znającego język polski, wzywającego Ukrainę do aktywnego
oporu. Równolegle zaczęły pojawiać się przecieki mówiące o rzekomym
dostarczeniu na Ukrainę broni! To coś niesamowitego, albowiem mamy do czynienia
z namawianiem do wojny a w razie przekazywania broni mielibyśmy do czynienia z
zewnętrznym ingerowaniem w wojnę domową.
Miejmy nadzieję, że nasze władze nie przyczynią się do tego niebezpiecznego szalenstwa w żadnej mierze i nie będą sprzedawać, ani darować, ani też pozwalać na tranzyt broni przez polskie terytorium. Jest bowiem oczywiste, że ta broń miałaby służyć do
zabijania tych obywateli Ukrainy, którzy przeciwstawiają się majdanowej
rewolucji i jej rządom, a następnie w razie sprowokowania przez rusofobów
konfliktu – ta broń mogłaby służyć do zabijania Rosjan. Na to nie może być zgody,
zwłaszcza po rzekomych „sukcesach” naszych rakiet przeciwlotniczych w 2008 roku
w Gruzji. Nie moglibyśmy, bowiem zrobić większej głupoty niż dać (przekazać)
broń – niezrozumiałym dla nas siłom, kraju, który właśnie stoi na skraju wojny
domowej, a wewnątrz niego sączy się ksenofobiczna – antyrosyjska ideologia
narodowa, w której słowa „zabijanie Rosjan”, to coś tak powszechnego i
normalnego jak dziecko mówi Mama lub Tata. Trzeba na te sprawy wyjątkowo
uważać, ponieważ dzisiaj nie wiadomo już, kto jest kim na Ukrainie, nie wiadomo
jak się tam ułożą lojalności. Jak można w ogóle myśleć w tych realiach o
przekazywaniu broni? Zresztą tej prostej – do zabijania tam nie brakuje.
W obecnej sytuacji jedynie
referendum w sprawie federalizacji – tj., przedstawienie Narodom Ukrainy zmian
Konstytucji gwarantujących poszanowanie praw wszystkich – może spowodować, że
ludzie się uspokoją przynajmniej w tej mierze, że nie będą dążyli do
radykalnych rozwiązań motywowani strachem i lękiem. Jest przy tym oczywiste, że
pod tym referendum musiałby podpisać się także pan prezydent Wiktor Janukowycz,
bo jest w interesie samych władz z legitymacji Majdanu, albowiem po jego
podpisie nie byłoby problemów z legalnością działań.
Sytuacja zmierza w kierunku
niewiadomej. Cały wschód i południe Ukrainy zaczynają się bać rewolucji,
bałaganu i nieporządku. Musimy sobie uzmysłowić, że na Ukrainie przez długi
okres czasu trwał kryzys, ludzie są, więc dodatkowo zdesperowani, ponieważ nie
wiadomo czy przyjdą świadczenia, czy banki będą działać i czy będzie coś można
kupić za ukraińskie pieniądze, albowiem inflacji nie da się oszukać.
Ci wszyscy wspaniali i
dumni ludzie mają prawo do bezpieczeństwa, do spokoju i do własnej godności.
Prawdopodobnie nawet sama władza w Kijowie się wystraszyła skali społecznego
niezadowolenia, a ludzie ci umieją liczyć pieniądze i mają pełną świadomość, co
do tego, że nie mają swojemu społeczeństwu niczego do zaoferowania. Oczywiście
Unia Europejska może pchnąć na Ukrainę „górę” żywności i wszelkiej pomocy,
jakiej potrzebuje obecnie ten kraj, jednakże nie będzie tego robić regularnie.
Ukraina nie może
przekształcić się w państwo upadłe! Nie chodzi o to, że Ukraińcy na to nie
zasługują, ale po prostu nie ma do tego żadnego powodu, albowiem póki, co można
się jeszcze porozumieć, jednakże wymaga to pragmatyzmu. Władze w Kijowie nie
mogą dłużej udawać, że popiera je całe społeczeństwo. Wysyłanie komandosów z
„Alfy” do pacyfikowania kobiet, dzieci, starców i weteranów wojennych (często
niepełnosprawnych) – lub co jest ostateczną hańbą – bohaterów Czarnobyla – to
nie może być metoda komunikowania się jakiejkolwiek władzy pochodzącej rzekomo
od „ludu” z jego przedstawicielami.
Ukraina rzeczywiście
potrzebuje czasu, a tutaj niestety są przesłanki przemawiające za tym, że nowi
władcy Kijowa śpieszą się ku czemuś, czego jeszcze nie widać, ale jak nie
wiadomo, o co chodzi, można przyjąć, że chodzi o pieniądze. Są przesłanki
świadczące za tym, że przynajmniej część tych ludzi boi się już własnego końca.
Za niedługo jak dumny Naród Ukraiński się przebudzi – po prostu uciekną na
Zachód, gdzie już będą na nich czekać rezydencje i konta…
No, a wszystkiemu jest
winna oczywiście Rosja i osobiście pan Władimir Putin, temu że krowy nie dają
mleka też!
Krakauer
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy