Piątkowy
wieczór był pełen powitań i radosnych okrzyków ze spotkań. Uczestnicy letniego obozu w Queenslandii z
radością i dumą opowiadali o swoich osiagnięciach i przygodach na obozie.W
sobote “Bielany” rozbrzmiewały wesołymi głosikami, śmiechem, piosenką i bardzo
intensywną pracą. Każda z
poszczególnych grup miała swoje zajęcia programowe. Obserwując instruktorów poszczególnych grup
byłam pełna podziwu ile to czasu i pracy poswięcili oni na przygotowanie zajęć
i do nich wiele różnych materiałów i
rekwizytów.
Nasza
najmłodsza „latorośl” skrzaty i zuchy pod opieką dh-ny Ani Chawy i Irenki Waśko
swój biwak przeżywały pod hasłem “BAWMY SIĘ” i rzeczywiście poprzez wszystkie
zajęcia wspaniale nasi najmłodsi bawili się i pracowali pilnie jak te małe
mrówki i dużo się nauczyli. A cóż to takiego oni zrobili przez tych kilka
dni? Samolociki - a to nie tak łatwo, bo
trzeba było wyciąć, poskładać i pokleić a na końcu ładnie udekorować. Samoloty gotowe czekają na pilotów a gdzie są „Książki Kapitanskie”? Nie ma - to żadna trudość, sprawne rączki zabierają
się do pracy, wycinają, zapisują i juz są gotowe.
Dla urozmaicenia zajęć były wycieczki i
poznawanie przyrody, zabawy na placu zabaw i różne zabawy ze śpiewem. Następnym dużym projektem było wykonywanie i
dekorowanie szczudeł z puszek. Dzięki
tym zajęcią uczestnicy biwaku przez dwa
dni zajadali się pysznymi brzoskwiniami i gruszkami do śniadań i deserów. Bardzo
sprytnie z pudełek i pasków kartonowych zuchy wykonały pare gier
“Labiryntu”. Oj wcale nie łatwo było
znaleźć drogę od Startu do Mety . Pogoda pięknie dopisała a więc parokrotnie
nie tylko zuchy ale wszyscy korzystali z
kąpieli w tej uroczej rzece Colo. Wieczorem zuchy
kończyły dzień kominkiem.
W
piątek wieczorem harcerki żwawo zabrały się do rozstawiania namiotów. Miło było patrzeć jak to im sprawnie
poszło. W mig stały dwa duże namioty. Harcerki swój biwak nazwały “Radość Zycia” a hasłem Biwaku to: “W zdrowym ciele zdrowy duch” a
więc jeden zastep to “RUCH” drugi “DIETA”.
W swoich zajęciach harcerki zdobywały wiadomości i dyskutowały o
sporcie, zdrowiu i o Olimpiadach. Oprócz
tego wiele ćwiczen z pionierki, przygotowania programu do ognisk, bo jak by to
wyglądał biwak bez zakończenia dnia ogniskiem.
Wydawało by się że to i tak już dość zajęć ale nie dla harcerek i
wędrowniczek które pilnie uzupełniały swoje wiadomości do stopnia Ochotniczki.
Harcerze pod batutą Komendanta dh.Rysia Chawy i oboźnego dh.Filipa Bogusiewicza sprawnie rozbili swoje obozowisko, kilka małych namiotow i czas pobytu na biwaku poswiecili nie tylko na zdobywanie wiadomości do stopni i sprawności harcerskich ale zapoznali się z Historią Bitwy pod Grunwaldem. Z zainteresowaniem oglądali film siedząc na polanie przy pieknych drzewach eukaliptusowych. Film bardzo ciekawy ale najbardziej harcerzy zafascynowały katapulty a więc swoim pomysłem zbudowali własną katapultę do strzelania piłeczkami tenisowymi. Zabawa była wspaniała, choć przez parę chwil nasi harcerze poczuli się walczącymi żołnierzami. To nie wszystko, harcerze zainicjowali i przeprowadzili wiele gier i zdobyli więcej wiadomości nie tylko teoretycznych ale i praktycznych z techniki obozowej i pierwszej pomocy. Pamiętali też o ognisku aby go przygotować i brać czynny udział w nim. Widząc jak zuchy nie radzą sobie z używaniem młotka chętnie im służyli pomocą przy wykonywaniu szczudeł. Harcerze wraz z druhem Ryśkiem zaprosili harcerki i wspólnie poszli na wędrowkę zdobywać szczyt góry położonej z drugiej stronu “Bielan”. Radośni i uśmiechnięci wrócili wszyscy na kolacje.
W
sobotę wieczorem przy ognisku było dużo piosenek, plasów, pokazów i druhna
Weronika w swojej gawędzie
przypomniała nam znaczenie Dnia Mysli
Braterskiej – jest to dzień kiedy brać Skautowa całego świata myśli o sobie,
przesyła sobie życzenia i spotyka się razem w swoich środowiskach. Dwudziestego drugego lutego 1857 roku urodził
się Założyciel Skautingu oraz w tym samym dniu ale wiele lat poźniej urodziła
się jego żona Oleve – Naczelna Skautka Świata i dlatego w tym dniu celebrujemy
Dzień Myśi Braterskiej. Także w tym dniu
my Polacy pamiętamy o założycielach Związku Harcerstwa Polskiego Andrzeju
Małkowskim i jego żonie Oldze. W tym
dniu też wspominamy Patrona Harcerstwa Polskiego Błogoslawionego Księdza
Stefana Frelichowskiego.
W
niedziele wielka niespodzianka i radość dla uczestników biwaku a szczególnie
dla tych którzy byli na obozie w Queenslandii bo przyjechał ksiądz Andrzej
Kołaczkowski. Ksiądz Andrzej poprzedniego dnia,
w sobotę był na wędrówce w
Górach Śnieżnych wraz z trzema instrukrorami harcerskimi: Andrzejem Adamskim,
Maćkiem Fibrychem i Pawłem Władysławskim. Ci dzielni wędrowcy w ciągu jednego
dnia zdobyli 10 czy nawet 11 szczytów a w drodze powrotnej przyjechali do nas
na „Bielany” . Ksiądz Andrzej celebrował Msze Świętą i pozostał z nami do końca
biwaku. W kazaniu ksiądz przypomniał jak splatają się
ze sobą Przykazania Boże i Prawo Harcerskie i jeśli żyjemy według nich to nasze
życie jest radosne i nie wpadamy w kłopoty.
Jako “zadanie domowe” dla wszystkich od zuchów do instruktorów ksiądz
zalecil wypisać lub wydrukować Prawo Skrzatów, Zuchów czy Harcerskie, powiesić
na ścianie i codziennie na nie zerkać
abyśmy zawsze o nim pamiętali w codziennym postepowaniu.
Na
ognisku naszej „rodzinki biwakowej” byli też rodzice i goście przebywający na
“Bielanach” i jak tradycja ognisk bywa , było miło, wesoło, wiele piosenek,
pląsów - w ktorych rej wodziły nasze zuchy. Gawęde tym razem powiedziala druhna
Marysia nawiazując do wczorajszej Gawędy druhny Weroniki i do wczorajszego
Przyrzeczenia harcerek. Godnym do
naśladowania w codziennym życiu jest nasz Patron Harcerstwa Polskiego Błogosławiony
ksiadz Stefan Frelichowski, ale też każdy z nas może sobie wybrać osobę znaną
którą chciałby naśladować. “Ja
wziełam sobie za wzór dawno temu, moja
komendantkę obozu druhnę Irenkę, która mnie wyróżniła i ja poczułam się
dowartościowana. Zrozumiałam, że ja też
mogę dużo zrobić dla innych...” Kręgiem i piosenką „Idzie noc’’ zakończyliśmy
ognisko i przeszliśmy na plac apelowy gdzie nastąpił ostatni raport dla
Komendanki Biwaku Irenki Waśko i zciągnięcie sztandarów. Druh Hufcowy Ryszard Chawa ogłosił , że jest
zmiana w Komendzie Hufca “Polesie”, że Komendantem zostaje teraz druh Filip
Bogusiewicz i nastapiło uroczyste przekazanie sznura hufcowego. Druh Ryszard w dalszym ciągu pozostaje
instruktorem w hufcu.
Po
apelu jeszcze skrzaty i zuchy zostały aby otrzymać swoje ciężko zarobione
guziczki, sprawności lub gwiazdki.
I tak
pomału zaczyna panować spokuj na “Bielanach”, jedynie jeszcze w kuchni in a
terenie obozu instruktorzy wraz z panią Hanią Hawton sprzątaja i sprawdzają co
zapominalscy pozostawili po sobie.
Jako
instruktorzy bardzo dziękujemy pani Hani Hawton za bezinteresowną prace trzech dni w obozowej kuchni i pomoc w innych
pracach. Bardzo nam to ułatwiło
prace w podobozach wiedząc, że ktoś w
kuchni czuwa i ma pod opieką uczestników służby.
Harcerstwo
często wykonuje prace “niewidzialnej
reki” i taką może być ta malutka notatka pozostawiona w kuchni obozowej z
której dowiadujemy się, ze nasza
mlodzież lubi przebywać w gronie harcerskiej rodziny.
Do
zobaczenia na nastepnych zbiórkach, biwakach, wycieczkach czy obozach.
Czuwaj !
Zdjecia: Hania Hawton i Halina Prociuk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy