Kiedyś późne wnuki bojowników z Majdanu będą się chwalić dokonaniami swych przodków. Teraz zabitych opłakują ich rodziny. Ranni cierpią. Niektórzy jeszcze walczą o życie.
Widzieliśmy w Warszawie jednego bez oka, drugiego bez ręki. W gruzach legły plany i perspektywy życiowe tysięcy ludzi. Miliony czują się boleśnie dotknięte przez swoich rodaków, z którymi powinni tworzyć nową rzeczywistość. W sporze, owszem, ale nie w nienawiści. Na razie jednak raczej się kultywuje nienawiść niż ją wygasza. Vide – Julia Tymoszenko na Majdanie. Może to zrozumiałe lecz rozwiązania jakichkolwiek problemów nie ułatwia.
A czasu nie ma, bo państwo stoi w przededniu bankructwa, co powiedział Ołeksandr Turczynow w pierwszym swym przemówieniu w nowej roli. Faktycznie to już zbankrutowało. W najbliższym miesiącu może nie mieć środków na pensje i na emerytury. Niewykluczone, że na reakcję ludzi z tego powodu liczy prezydent Putin, nie dając Ukrainie czasu na złapanie oddechu.
Rzeczywistym wystawcą legitymacji obecnej władzy na Ukrainie nie jest jej suwerenny naród, ani przedstawicielstwo tego narodu – Rada Najwyższa, która tę władzę wybrała. Legitymację de facto wystawił Majdan. Kogo on faktycznie reprezentuje, na czyje poparcie może liczyć? Tego, w gruncie rzeczy nie wiemy.
Być może socjologowie robili jakieś badania. Zapewne z czasem ukażą się opracowania omawiające skład osobowy tego zgromadzenia, zapatrywania i motywacje tych ludzi. Będzie to szalenie ciekawe, ale nie zmieni faktu, że ludzi tych nikt nie wybierał, nie mieli wystawionych pełnomocnictw, ale nie byli izolowaną grupą. Nie wytrwaliby przez kilka miesięcy zimą bez rzeczowego wsparcia. Ktoś wspierał te dziesiątki tysięcy ludzi technicznie i materialnie. Ale nie byliby na Majdanie, gdyby nie wiedzieli, że mogą liczyć na sympatię i zrozumienie w społeczeństwie. Bez wątpienia w większości musieli to być obywatele, którym zależy na dobru kraju, gotowi w tym celu na trud, wyrzeczenia i bardzo realne niebezpieczeństwo osobiste. Do tego obdarzeni zdolnością do samoorganizacji, którą ta zbiorowość mogła zaimponować.
W ten sposób historia wzbogaciła się o jeszcze jeden dowód na to, że w czasie przełomu, w warunkach dezorganizacji, napięcia i niepewności, zdeterminowana i zorganizowana mniejszość może zadecydować o losach wielkiej zbiorowości. Lecz taka zbiorowa egzaltacja siłą rzeczy przemija i jeśli nie ma nastąpić okres smuty musi zaistnieć w miarę regularna władza, która z grubsza ogarnie całość. Majdan mógł skutecznie domagać się obalenia Janukowycza, może podtrzymywać nastroje patriotyczne w obliczu agresji, ale nie może prowadzić polityki gospodarczej, zagranicznej etc. Nie może decydować za suwerenny prawie pięćdziesięciomilionowy naród, dramatycznie podzielony pod względem kulturowym i politycznym. Nie tylko dlatego, że nie mieści się to w regułach demokracji, lecz dlatego, że sam Majdan zgodny był tylko odnośnie obalenia Janukowycza i czynności pochodnych. Nie wiadomo nawet czy wszyscy tam zebrani są za zawarciem umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską, choć początkowo właśnie w tej sprawie się zebrali.
Nim Majdan przejdzie do historii warto może nadmienić, że nie jest to fenomen wzięty z powietrza w Kijowie, na potrzeby pomarańczowej rewolucji w roku 2004 i tej 2013/14. Mieści się on w kozackiej tradycji kultywowanej na Ukrainie. W Zaporoskiej Siczy majdan był placem, na którym zbierała się rada, czyli ogół wojska kozackiego. Wybierano tam atamana koszowego, który rządził Siczą na co dzień, hetmana na czas wyprawy i małą radę, czyli zarząd struktury. Decydowano też o wyprawie, na której obowiązywało absolutne posłuszeństwo hetmanowi, a ten później rozliczał się na majdanie, gdzie można go było pozbawić stanowiska, a nawet głowy (z czasem funkcja hetmanów robiła się stała). Jak widać oba kijowskie majdany przejęły nie tylko nazwę; miały też zakres kompetencji dający się porównać z zaporoskim. A do tego śmieszne decorum w postaci dwóch niemłodych, półgołych, lecz w barankowych czapach, brzuchatych i brodatych facetów, walących rytmicznie w kotły.
Zamiar Majdanu trwania na posterunku, już po obaleniu Janukowycza, by przypilnować nową władzę, dobrze świadczył o wytrwałości i konsekwencji, ale to nie byłoby do utrzymania na dłużej gdyby nie rosyjska agresja. Trudno było sobie wyobrazić Majdan w pełnym składzie do wyborów 25 maja. Teraz, w obliczu tej agresji, już niczego nie można sobie wyobrazić. Jeśli po powołaniu p.o. prezydenta i zakończeniu formowania tymczasowego rządu to zgromadzenie mogłoby się w spokoju uroczyście rozwiązać, uroda Majdanu dobrze by się zachowała w pamięci. A jak się to skończy – dziś nie wiadomo.
Legitymacja Majdanu dla władzy okaże się jednorazowa, choć prawdopodobnie będą się nią podpierać politycy różnych ugrupowań, a także sami uczestnicy historycznego protestu. Coś o tym mówi historia wielu krajów i elementarna znajomość natury ludzkiej. Klasyczny przykład z naszej historii to Legiony z pierwszej wojny światowej. Według gradacji; Pierwsza Kadrowa, Pierwsza Brygada, Druga, Trzecia, POW. Biorąc za broń byli to autentyczni odważni i ofiarni zapaleńcy. Ci z Królestwa Kongresowego ryzykowali dodatkowo; niewola oznaczała dla nich wyrok śmierci jako dla poddanych Rosji walczących po stronie wroga. Ci z nich, którzy przeżyli do zakończenia wojny bolszewickiej, byli w większości przekonani, że wywalczywszy Polskę wiedzą jaką ona ma być i zdobyli prawo aby w niej rządzić. Takie było tło zamachu majowego w roku 1926. Tak też było z bohaterami rewolucji i wojny domowej w Rosji i Chinach, ale w ZSRR tylko do wielkiej czystki w roku 1937, a w ChRL do „rewolucji kulturalnej”. Podobnie było z partyzantami Tity i z bojownikami o wyzwolenie niezliczonych kolonii.
O naszych weteranach „styropianu” każdy ma swoje odrębne zdanie. Warto jednak uwzględniać, że w ciągu trzech dni w Kijowie zginęło więcej ludzi niż w ciągu całego stanu wojennego w całej Polsce. Przy czym u nas większość gwałtownych śmierci – powtarzam; większość, nie całość – to był skutek uboczny skądinąd nawet nielegalnych działań władzy, a nie zamierzone zabójstwo, jak tam. Potrzeba odwetu nie była w Polsce pierwszoplanowa gdy następowała wymiana władzy.
Nie można wykluczyć, że na Ukrainie będą kiedyś żenujące spory o to kto był, a kto nie był na historycznym Majdanie. A jak był, to jak długo i kiedy. Gdzie stał wtedy a wtedy, czy rzucał, czy się bił, czy się może pod barykadą kulił ze strachu. To ludzkie i nie powinno mieć wpływu na to, że kiedyś kolejny parlament już jednomyślnie podejmie uchwałę stwierdzającą, że Majdan 2013/2014 dobrze się zasłużył ojczyźnie.
Ernest Skalski
Studio Opinii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy