Andrea Tornielli, który poznał kardynała Bergoglio jeszcze przed Jego elekcją, gromadzi w książce "Franciszek. Papież, który się uśmiecha" anegdoty i wydarzenia, małe i wielkie historie z codziennego życia Papieża, z których wiele wciąż nie jest znanych szerokiej publiczności. Ksiązka ukazała się w pierwszą rocznicę pontyfikatu Franciszka własnie kilka dni temu w przekładzie na język polski. Zapraszamy do lektury fragmentu tej publikacji:
WSTĘP
Zapach Ewangelii
Sześć miesięcy od tego pamiętnego wieczoru 13 marca 2013 roku, kiedy konklawe kardynałów wybrało papieża, który „przybył z samego końca świata”, gesty, słowa i świadectwo Franciszka wciąż poruszają serca tysięcy ludzi na całym świecie. Trudno zaprzeczyć temu faktowi i chyba każdy zdaje sobie z niego sprawę.
Warto jednak powrócić pamięcią do owego marcowego wieczoru, gdy nowy papież, spoglądając na swoich wiernych z najważniejszego balkonu na placu Świętego Piotra, wezwał zgromadzonych do modlitwy – Pater Noster, Ave Maria, Gloria, zaś zanim zwrócił się z błogosławieństwem dla wszystkich wiernych, kobiet i mężczyzn, swojej nowej diecezji i całego świata, poprosił lud Boży o modlitwę za samego siebie.
Decyzja konklawe, która zapadła niezwykle szybko – tak jak w przypadku jego poprzednika – była ogromnym zaskoczeniem. Prawie takim jak to, które towarzyszyło wszystkim miesiąc wcześniej, kiedy ogłoszono rezygnację z papieskiego urzędu Benedykta XVI.
Choć nie brakowało tych, którzy przepowiadali rychły koniec „miesiąca miodowego” tego pontyfikatu, zainteresowanie mediów nie wydaje się ani trochę słabnąć, nie sprawdza się również czarnowidztwo osób przekonanych o tym, że współczesny Kościół znajduje się „pod ostrzałem” wrogich opinii. Sympatię oraz uwagę, którą niezmiennie przyciąga osoba Franciszka – również w środowiskach luźno związanych z Kościołem – można wytłumaczyć za pomocą dwóch kluczowych argumentów. Pierwszym z nich jest prywatne świadectwo ewangelicznej mądrości Franciszka zawarte w małych i wielkich gestach, małych i wielkich wyborach podejmowanych każdego dnia – jego gotowość do spotkań i umiejętność rozmowy z każdym, niezwykła umiejętność pozostawania sobą – co sprawia, że jest duszpasterzem nie tylko wiarygodnym, lecz przede wszystkim bliskim swoim wiernym. Papież postrzegany jest przez rzesze ludzi na całym świecie jako jeden z nas. Wystarczy spojrzeć na uściski wymieniane z chorymi, na spotkania z cierpiącymi i z dziećmi, na to, ile czasu poświęca wiernym przed i po środowych audiencjach, by odczuć i zrozumieć wyjątkowość biskupa Rzymu. „Nie powinniśmy bać się czułości!”, powtarzał już od pierwszych dni swej kapłańskiej posługi biskup Rzymu. Zmiany zachodzą zresztą na oczach wszystkich, pozostając w harmonii z imieniem jego poprzednika – biedaczyny z Asyżu – które zdecydował się przyjąć papież jezuita. Drugim argumentem jest nauka zawarta w jego homiliach i mszach odprawianych codziennie w Domu Świętej Marty, krótkich kazaniach na temat czytań mszalnych na każdy dzień, w wyczekiwanych spotkaniach każdego poranka. Dzieło Franciszka to „katechezy w okruchach” – należy tu dostrzec podobieństwo do tytułu książki Albino Lucianiego, który wielką wagę przykładał do prostoty kaznodziejstwa. Prowadzi go głęboka mądrość, która zdolna jest dotrzeć do serc wielu wiernych. Takie nauczanie towarzyszy jego słuchaczom każdego dnia, o wiele skuteczniej, niż są w stanie zrobić to wielkie encykliki i intelektualne dysputy.
Jak sam powiedział w homilii wygłoszonej podczas mszy w watykańskim kościele Świętej Anny 17 marca, za najważniejsze Franciszek uznaje przesłanie o miłosierdziu. Do brazylijskich biskupów podczas podróży do Rio de Janeiro zwrócił się słowami: „Bez miłosierdzia w dzisiejszych czasach mamy związane ręce, nie możemy nic zrobić w świecie rannych i cierpiących, którzy potrzebują zrozumienia, przebaczenia i miłości”. Potrzebny jest Kościół, który „nie lękałby się mroku ich nocy, zdolny do skrzyżowania swojej ścieżki z ich ścieżkami”.
„Marzy mi się Kościół Matka – Kościół zdolny roztoczyć opiekę nad swoim stadem – powiedział Franciszek podczas wywiadu z Antoniem Spadaro, redaktorem „La Civiltà Cattolica”, czasopisma włoskich jezuitów. – Pasterze Kościoła muszą potrafić okazać miłosierdzie, opiekować się wiernymi, towarzyszyć im jak dobry pielęgniarz, który obmywa, oczyszcza i podtrzymuje swojego bliskiego. To nauka Ewangelii w czystej postaci. Bóg większy jest od grzechu”.
„Reformy organizacyjne i strukturalne są kwestią drugorzędną – dodał papież. – Przyjdzie na nie czas później. Pierwszą reformą jest zmiana nastawienia. Słudzy Ewangelii muszą być zdolni ogrzać serca wiernych, mieć odwagę iść z nimi krok w krok w mrokach nocy, prowadzić z nimi dialog i zejść w tę ich noc, w ich ciemność, nie gubiąc się przy tym samemu. Lud Boży potrzebuje pasterzy, a nie funkcjonariuszy czy urzędników państwowych. Zwłaszcza biskupi powinni ze spokojem dotrzymywać tempa boskim krokom, tak by żadna owca z ich stada nie pozostała w tyle, lecz by towarzyszyć owieczkom, również wtedy, gdy zew podpowiada im, by zboczyć z utartych szlaków. Zamiast być jednym tylko Kościołem, którego drzwi otwarte są zawsze i dla wszystkich, spróbujmy stać się Kościołem, który szuka nowych dróg, który jest zdolny przekroczyć własne progi i wyjść naprzeciw temu, kto nawet go nie szuka, kto go opuścił i komu jest on obojętny. Zdarza się, że ten, kto opuścił swój Kościół, miał ku temu powody, które – dogłębnie zbadane i ocenione – mogą jeszcze zawrócić go z jego ścieżki. Do tego jednak trzeba zuchwałości i odwagi”.
To oczywiste dla każdego, kto uważnie obserwuje rzeczywistość i nie pozwala uzależniać swojego spojrzenia od panujących i zastanych stereotypów, własnych preferencji i dominującej orientacji w eklezjastycznym świecie czy od hermetycznej dysputy toczącej się w niektórych kręgach intelektualnych, które nierzadko spychają naukę papieża Benedykta do schematycznej pozycji Kościoła Law & Order – Prawo i Porządek. Sześć miesięcy tego nowego pontyfikatu dla wielu było głębokim oddechem, powiewem świeżości.
To właśnie postawa Franciszka, pełna „pokory i bliskości”, ten wyjątkowy powrót do sedna wiary chrześcijańskiej i korzeni ewangelicznych nauk jest znakiem szczególnym początkowego okresu jego kadencji. Bliskość, która jest w stanie „rozgrzać serca” i która z całą swoją siłą naznacza pierwszą podróż poza Rzym, w lipcu 2013 roku, kiedy papież wybrał się na Lampedusę, by odwiedzić imigrantów przybyłych do włoskich brzegów na „morskich furmankach”, które nierzadko stawały się trumnami zatopionymi w odmętach. „Jeśli zdołamy wyjść poza własny egoizm, znajdziemy biedę i ubóstwo”, mówił Franciszek w wigilię święta Zesłania Ducha Świętego, nawiązując do tego, co niejednokrotnie widział wokół siebie. „Dzisiaj – i mówię to z bólem serca – dzisiaj bezdomny, który zamarza na śmierć, nie jest żadną sensacją. Dzisiaj sensacją jest być może jakiś skandal. Skandal – tak, to dopiero sensacja! Dzisiaj nie jest sensacją to, że wiele dzieci nie ma co jeść. A przecież to ważne, to bardzo ważne! Wobec takich spraw nie możemy pozostać obojętni! Nie możemy stać z założonymi rękami! Nie możemy być bezdusznymi chrześcijanami, chrześcijanami, którzy posługują się tylko zimną teorią, którzy mówią językiem teologii, popijając spokojnie herbatkę. Nie! Musimy stać się chrześcijanami, którzy mają odwagę wyjść na spotkanie tych, którzy są prawdziwym ciałem Chrystusa!”.
Poniższa książka zawiera anegdoty, wydarzenia, fragmenty homilii, świadectwa spotkań i rozmów telefonicznych, których głównym bohaterem jest papież Franciszek. Nie pretenduje do roli kompleksowej wizji jego dzieła, nie ma pełnić funkcji kroniki sześciu miesięcy jego pontyfikatu, nie jest analityczna i nie sili się na komentarze − jej celem jest wyłącznie przedstawienie zbioru fragmentów jego myśli, z których wybrano te najważniejsze, tak by strona po stronie czytelnik lepiej poznawał biskupa Rzymu, który nadszedł z samego końca świata.
PRZYKŁADY O MIŁOSIERDZIU
KIM JESTEM?
JESTEM GRZESZNIKIEM...
Grzechem, również dla tego, kto nie wierzy, jest to,
co czynimy wbrew naszej świadomości.
KIM JESTEM?
JESTEM GRZESZNIKIEM...
Grzechem, również dla tego, kto nie wierzy, jest to,
co czynimy wbrew naszej świadomości.
Papież Franciszek, List do Eugenio Scalfariego,
„La Repubblica”, 11 września 2013 r.
„La Repubblica”, 11 września 2013 r.
„Kim jest Jorge Mario Bergoglio?”, z takim pytaniem zwraca się do papieża Antonio Spadaro w obszernym wywiadzie opublikowanym na łamach „La Civiltà Cattolica”. Franciszek spogląda na niego w ciszy, skinieniem głowy przystaje na zadane pytanie i odpowiada: „Nie wiem, jaka definicja jest najbardziej odpowiednia... Jestem grzesznikiem. To najtrafniejsza odpowiedź. I nie są to puste słowa ani żadna metafora. Jestem grzesznikiem”.
Po chwili dodaje: „Tak, mógłbym może powiedzieć, że jestem cwany, że wiem, jak się odnaleźć, ale tak naprawdę jestem też nieco naiwny. A najlepsze podsumowanie, to, które płynie z mojego serca i które wydaje mi się najprawdziwsze, brzmi tak: jestem grzesznikiem, na którego spojrzał Pan”. I powtarza: „Jestem tym, na którego spojrzał Pan. Zawsze uważałem za bardzo prawdziwe moje motto: Miserando atque eligendo – umiłowawszy i wybrawszy”.
Motto papieża pochodzi z homilii świętego Bedy zwanego Czcigodnym, który komentując to, co Ewangelia opisuje jako powołanie świętego Mateusza, pisał: „Celnik ujrzał Jezusa, a ten spojrzał na niego z wielką miłością i wybrał go, mówiąc: Idź za mną”.
„Łacińska forma «umiłowawszy» zdaje mi się nieprzetłumaczalna ani na język włoski, ani na język hiszpański – kontynuuje Franciszek. – Dla mnie najlepszym tłumaczeniem jest – okazując miłosierdzie”.
Papież snuje dalsze rozważania, poczynając od osobistych doświadczeń wędrowca w Wiecznym Mieście. „Nie znam Rzymu. Niewiele miejsc jest mi znajomych – znam między innymi bazylikę Najświętszej Maryi Panny – bywałem tu wielokrotnie – znam plac Świętego Piotra... ale za każdym razem, kiedy przyjeżdżałem do Rzymu, mieszkałem na via della Scrofa. Miałem stamtąd niedaleko do kościoła Świętego Ludwika Króla Francji i chodziłem tam podziwiać obraz powołania świętego Mateusza autorstwa Caravaggia. I ten palec Chrystusa... wycelowany w Mateusza. To ja tam jestem. Tak się czuję. Jak Mateusz”. W tym momencie ton Ojca Świętego, jak zauważa ojciec Spadaro, staje się bardziej stanowczy, tak jakby jego wyobraźnia podsunęła mu obraz, którego poszukiwał. „Porusza mnie gest Mateusza, który przytrzymuje swoje pieniądze, jakby chciał powiedzieć: Nie, tylko nie ja! Nie, te pieniądze należą do mnie! Dokładnie – to jestem ja: Grzesznik, na którego Pan zwrócił swój wzrok. I właśnie to powiedziałem, kiedy zapytano mnie, czy zgadzam się z wyborem konklawe”.
BÓG WIĘKSZY JEST
ODJAKIEGOKOLWIEK GRZECHU
Zauważcie, że [miłosierdzie] nie jest wcale sentymentalnym
uczuciem – to nie dobrotliwość.
Przeciwnie – to prawdziwa siła, która może ocalić
człowieka i świat od raka, jakim jest grzech.
ODJAKIEGOKOLWIEK GRZECHU
Zauważcie, że [miłosierdzie] nie jest wcale sentymentalnym
uczuciem – to nie dobrotliwość.
Przeciwnie – to prawdziwa siła, która może ocalić
człowieka i świat od raka, jakim jest grzech.
Papież Franciszek, Anioł Pański,
15 września 2013 r.
15 września 2013 r.
Papież Franciszek prosi cały swój Kościół o nawrócenie duszpasterstwa. Chce, by zarówno biskupi, jak i prości kapłani – tak jak wszyscy wierni – byli w stanie pokazać światu oblicze miłosierdzia, przesłanie Boga pełnego miłości i bliskiego swojemu ludowi, zdolnego roztoczyć nad nim opiekę i przebaczyć mu. „Nie możemy wciąż naciskać na kwestie związane wyłącznie z aborcją, małżeństwami homoseksualnymi i stosowaniem antykoncepcji – to niemożliwe”, powiedział w wywiadzie prowadzonym przez o. Antonia Spadaro.
„Nigdy nie mówiłem zbyt wiele na te tematy – przyznaje Franciszek. – I niejednokrotnie mi to wyrzucano. Ale jeśli już się o tym mówi, należy mówić o tym w odpowiednim kontekście. Opinia Kościoła jest zresztą powszechnie znana, a ja jestem synem Kościoła i dlatego nie ma potrzeby ciągle się na ten temat powtarzać”.
„Duszpasterstwo misjonarskie nie ma obsesji na punkcie upartego i niespójnego przekazywania zbyt wielkiej ilości doktryn – dodaje papież. – Przesłanie misjonarzy skupia się na tym, co najważniejsze, na samej esencji – i to właśnie ona najbardziej przyciąga i fascynuje, rozgrzewa serca – tak jak rozgrzała serca uczniów z Emaus...”.
Esencja. Aby zrozumieć jej sedno, wystarczy popatrzeć na Franciszka, posłuchać jego słów, śledzić spotkania z wiernymi, chorymi i cierpiącymi. „Kościół nieraz dał się zamknąć w drobnostkach, małostkowych sloganach. A najważniejsze przecież przesłanie brzmi: Jezus cię zbawił! Słudzy Kościoła muszą przede wszystkim być sługami miłosierdzia. Przesłanie o zbawczej sile Boskiej miłości ma pierwszeństwo przed jakimkolwiek zobowiązaniem moralnym czy religijnym. W dzisiejszych czasach może się zdawać, że obowiązuje odwrotny porządek”. W istocie, pierwsza prawda wiary głosi, że Bóg stał się człowiekiem, by umrzeć dla naszego zbawienia – i nie ma tu mowy o doktrynach i zakazach.
Franciszek wspomina o tym, odpowiadając na pytanie dotyczące osób homoseksualnych. „Powinniśmy głosić Ewangelię na ulicach, obwieszczając dobrą nowinę Królestwa Bożego i lecząc naszym słowem wszystkie choroby i rany duszy. W Buenos Aires dostawałem listy od osób homoseksualnych, które czują się społecznie zranione przez wyrok, jaki wydał na nie Kościół. Jednak nie taka jest jego wola. Podczas powrotnego lotu z Rio de Janeiro powiedziałem, że jeśli osoba homoseksualna w dobrej wierze poszukuje Boga – kimże jestem, żeby ją oceniać? Powtarzam tylko kwestie zawarte w katechizmie. Religia ma prawo wyrażać swoją opinię w służbie człowieka, jednak Bóg w akcie stworzenia dał nam wolność: niemożliwa jest ingerencja duchowa w życie osobiste jednostki”.
„Kiedyś pewna osoba w prowokacyjny sposób zapytała mnie, czy pochwalam homoseksualizm. Odpowiedziałem jej pytaniem: Powiedz mi, czy Bóg, patrząc na osobę homoseksualną, pochwala jej istnienie i obdarza uczuciem, czy odpycha ją i piętnuje? Należy zawsze zastanawiać się nad konkretną osobą. Tutaj właśnie wkraczamy w tajemnicę człowieka – Bóg towarzyszy w życiu wielu osobom, zaś my musimy towarzyszyć im bez względu na uwarunkowanie. Musimy być towarzyszami pełnymi miłosierdzia. Kiedy już takimi się stajemy, sam Duch Święty zstępuje na kapłana i pozwala mu głosić słuszne słowa”.
„Kto w dzisiejszych czasach szuka zawsze dyscyplinarnych rozwiązań, kto do przesady dąży do bezpieczeństwa oferowanego przez doktryny, kto uparcie usiłuje wskrzesić modele przeszłości, widzi wszystko w formie statycznej i regresywnej. W ten sposób wiara staje się jedną z wielu ideologii – mówi Franciszek. – Ja z kolei mam pewność dogmatyczną: Bóg jest w życiu każdej osoby, w życiu każdego. Nawet jeśli czyjeś życie jest zupełną porażką, jeśli pełne jest zepsucia, jeśli ta osoba bierze narkotyki czy niszczy się w jakikolwiek inny sposób – Bóg jest w jej życiu. Powinno się – trzeba – szukać Boga w każdym ludzkim życiu. Nawet jeśli życie tej osoby jest skrawkiem ziemi pełnym kolców i chwastów, zawsze znajdzie się na niej miejsce, w którym zdoła wzrosnąć dobre ziarno. Należy tylko zaufać Bogu”.
"Franciszek. Papież, który się uśmiecha"
Andrea TornielliPrószyński Media Sp. z o.o.
Ksiązkę można nabyć w księgani internetowej Wydawnictwa Prószyński i S-ka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy