Wprowadzenie takiego prawa miałoby zapewnić ludziom wolność od głodu i
niedożywienia. Pomysł niby dobry, ale chyba nieskuteczny. Wszak głód w wielu krajach wynika z rozmaitych
powodów. A
rządy nie
mają wiele
wpływu na takich krajach afrykańskich jak Somalia, Kongo, Mali, a ostatnio
Centralna Republika Afrykańska. Tam, a uprzednio w wielu innych krajach walki
wypędzają ludzi z małych osad do miast, albo do
obozów. A
na porzuconych gospodarstwach nikt już nie uprawia roli. Lecz najważniejszą przyczyną głodu jest po prostu przeludnienie, czyli
nadprodukcja ludzi. Czterdzieści lat temu byliśmy na urlopie w Ugandzie. Wtedy
żyło tam około siedmiu milionów
ludzi i wielu z nich było zadowolonych z życia. Dzisiaj jest tam aż 37 milionów i dzieci bezdomne wałesają się na ulicach. A w niedalekiej przyszłości ludność
Ugandy ma dojść do 70 milionów. W
innych krajach afrykańskich i azjatyckich obserwuje się podobny, dramatyczny wzrost populacji.
Kilka tygodni temu telewizja SBS przedstawiła powtórkę filmu “Pokłosie” – “Aftermath”. Film ten
wyprodukowany trzy lata temu pokazuje, co się stanie, gdy ludność świata się powoi i osiągnie czternastu miliardów osób. “Aftermath” przedstawia kolejne etapy
tragicznych wydarzeń: po roku, trzech latach i tak aż do 35 po podwojeniu
ludności. Oczywiście wiele z pokazanych wydarzeń odnosi się do Stanów Zjednoczonych, lecz podobnie ma być na całym świecie. A oto
niektóre z
tych problemów:
niszczenie lasów pod
nowe uprawy rolne, brak wody do picia i do produkcji, kompletne zniszczenie
rybostanu, czyli puste sieci, a w miastach wzrost budowy wysokich budynków i beznadziejne problemy komunikacyjne.
Oczywiście wyniszczenie lasów
spowoduje tworzenie nowych pustyń, a powstały pył będzie wędrował dookoła świata, powodując ciemne dni trwające tygodniami. Wszystko to doprowadzi do
tego, że nie da się już
utrzymać prawa i porządku
(Law and Order). A ludzie będą wędrować nie tylko między krajami, lecz w Stanach Zjednoczonych nawet z połudia na północ. Film niby przyszłościowy, lecz wszystko to
dzieje się już teraz!. Wszak już
mamy wszędzie niepokoje i ruchy
ludności na niespotykaną skalę.
A w Brazylii, w rejonie Amazonki wycina się puszcze w błyskawicznym tempie, a bliżej nas w
Indonezji dżungle pod uprawę palm olejowych.
Powoduje to nieodwracalne szkody i na pewno wpływa na zmianę klimatu świata. Niewiele lepiej jest w samej
Australii, gdzie dalej nadmiernie wycina się drzewa. A co u nas w Australii. Ostatnio mówi się też o podwojeniu
ludności miejskiej. Sydney i Melbourne ma osiągnąć populacjeę rzędu ośmiu milionów ludzi. Powstają pytania, kto zapewni tym ludziom pracę i jak rozwiąże się problemy mieszkaniowe i komunikacyjne.
W tutejszych mediach wspomniano również o nadprodukcji i niszczeniu żywności w
jednych krajach, gdy tymczasem inne kraje głodują. Niestety magazynowanie i transport większości produktów na odległość jest
niepraktyczne. Toteż dla głodujących posyła się głównie olbrzymie ilości
ryżu. Tymczasem dostarczanie żywności dla ludzi, którzy jej nie produkują mija się z celem. Podobno kiedyś nawet Indonezja odmówiła przyjmowania bezpłatnej żywności, gdyż
powodowało to zaprzestanie uprawiania roli. Nadprodukcja doprowadza nieraz do
absurdów. Czy nie jest
szaleństwem nadmierna produkcja samochodów, które zanieczyszczają powietrze, pogarszają warunki komunikacyjne
i zmuszają do budowania nowych
obwodnic? A więc przyszłość naszej
planety, a więc także Australii nie
zapowiada się wesoło. Ale chyba
największym zagrożeniem jest
nadprodukcja ludności.
Ale o dziwo! Tymczasem w Polsce jest odwrotnie. Przewiduje się, że w niedalekiej przyszłości będzie nas tam mniej. Chyba, że napłynie do nas większa ilość osób z sąsiednich krajów. A wtedy Polska, podobnie jak Australia stanie
się krajem
wielokulturowym!
Jerzy Moskała
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy