Niedziela dniem żałoby narodowej . Polska żegna Tadeusza Mazowieckiego, pierwszego niekomunistycznego premiera III RP |
Hołd Tadeuszowi Mazowieckiemu można było składać do godziny 20.00 i złożyć wpis w księdze kondolencyjnej.
Rano hołd byłemu premierowi oddała para prezydencka Bronisław i Anna Komorowscy. W księdze kondolencyjnej napisali: „Tadeuszu, nasz Premierze! Dziękujemy za Twoją odwagę i rozwagę. Dziękujemy za Twoją głęboką wiarę, że potrafimy zmienić Polskę i świat na lepsze”.
Wartę honorową przy trumnie Mazowieckiego pełnili żołnierze z Batalionu Reprezentacyjnego Wojska Polskiego, bliscy i przyjaciele, przedstawiciele Kancelarii Prezydenta, Biura Bezpieczeństwa Narodowego i Centrum Obsługi Kancelarii Prezydenta.
Główne uroczystości pogrzebowe odbęda się dzisiaj. O godz. 10.30 orszak żałobny z trumną przejdzie Krakowskim Przedmieściem z Pałacu Prezydenckiego do Bazyliki Archikatedralnej św. Jana Chrzciciela na Starym Mieście, gdzie o godz. 11 rozpocznie się msza święta. Trumna z ciałem Tadeusza Mazowieckiego spocznie w grobie rodzinnym na cmentarzu w Laskach. Dzwon Zygmunt na Wawelu zadzwoni o godzinie 11, w czasie uroczystości pogrzebowych - taka decyzję podjął kard. Stanislaw Dziwisz. „Zygmunt” bije podczas świąt kościelnych i w najważniejszych dla Polaków chwilach. .
TV Polonia będzie transmitowała całość uroczystości pogrzebowych.
Prezydent Bronisław Komorowski ogłosił 3 listopada dniem żałoby narodowej.
Tadeusz Mazowiecki – pierwszy niekomunistyczny premier po 1989 r. – zmarł w Warszawie w poniedziałek nad ranem; miał 86 lat.
TVP Info
Relacje NA ŻYWO: Gazeta.pl - Ostatnia droga Tadeusza Mazowieckiego
TVN24: "Żegnamy naszego premiera"
* * *
Komentarz Jana Radomskiego na Liberte.pl:
Niedoceniony Mazowiecki
Śmierć Tadeusza Mazowieckiego powinna być dla nas srogą nauczką. Umarł polityk wybitny, do którego polskie społeczeństwo nie dojrzało. Żadnego ze swoich sukcesów pierwszy niekomunistyczny premier III Rzeczypospolitej nie zawdzięcza wyborcom, ponieważ od polityków wyważonych i kompetentnych zawsze woleliśmy populistów, błaznów i szaleńców.
Bogdan Zdrojewski w poniedziałkowym „Gościu Radia ZET” powiedział, że Tadeusz Mazowiecki wydawał mu postacią z bajki, o której mówi się: „za górami, za lasami żył Tadeusz Mazowiecki, dobry polityk”. W pewnym sensie minister kultury trafił w sedno – od kilku dni słyszymy o tym, że straciliśmy jednego z najważniejszych współczesnych polityków. Należy jednak dodać: polityka, do którego polskie społeczeństwo nigdy nie dojrzało.
Liczby są bezlitosne. Gdy mówimy o wyborach prezydenckich w 1990 roku, często przypominamy pojedynek pomiędzy dwoma wielkimi liderami „Solidarności”: Lechem Wałęsą i Tadeuszem Mazowieckim. Wolimy jednak nie pamiętać o jednym z największych wstydów naszej demokracji. Tadeusz Mazowiecki przegrał nie tylko z laureatem Pokojowej Nagrody Nobla, otrzymał także milion głosów mniej niż Stanisław Tymiński – karykaturalny, niemal nikomu nieznany kandydat, biegający po mediach ze swoją słynną czarną teczką.
Później było podobnie – w 2001 roku na Samoobronę zagłosowało trzy razy więcej wyborców niż na Unię Wolności. Jednorazowy błąd? Nie, cztery lata później wyniki były takie same. W 2005 roku na Tadeusza Mazowieckiego – wówczas współzałożyciela Partii Demokratycznej – głosowało 30 tysięcy wyborców. Więcej głosów otrzymali m.in. Roman Giertych (35 tysięcy), Andrzej Lepper (33 tysiące), nie wspominając o Jarosławie Kaczyńskim (171 tysięcy) i Zbigniewie Ziobrze (120 tysięcy).
To przerażające, ponieważ – wbrew słowom Bogdana Zdrojewskiego – Tadeusz Mazowiecki nie był postacią z bajki. Był politykiem z krwi i kości, jego nazwisko wielokrotnie mogliśmy znaleźć na kartach wyborczych. Wyniki wyborów doskonale pokazują, jak marnie umieliśmy to wykorzystać. Pierwszy niekomunistycznych premier naszego kraju otrzymywał w nich mniej głosów od niemal każdego – wygrywali z nim fundamentaliści, populiści i szaleńcy, często reprezentujący polityczne efemerydy, o których dziś nikt nie pamięta.
Żadnego ze swoich momentów chwały Tadeusz Mazowiecki nie zawdzięcza polskim wyborcom. Gdyby w 1989 roku był liderem „Solidarności”, to najprawdopodobniej nigdy nie zostałby premierem; cztery lata później zaufało mu zaledwie 10 tysięcy Polaków, mimo to właśnie jemu udało się stworzyć preambułę naszej Konstytucji. Jeśli Tadeusz Mazowiecki cokolwiek zawdzięcza demokracji, to wyłącznie polityczny niebyt, na który został skazany przez wyborców po 2001 roku. Niebyt, z którego wyciągnął go dopiero (blisko dziesięć lat później!) Bronisław Komorowski. Powinniśmy się wstydzić, że na dekadę uniemożliwiliśmy tak wybitnemu politykowi udział w polskim życiu publicznym.
Osiem lat temu, podczas rozmowy z Donaldem Tuskiem, Kuba Wojewódzki powiedział do widzów: „zobaczcie, jakie fajnego mogliście mieć prezydenta”. Mamy szczęście, że dzisiaj nie musimy tak mówić o Tadeuszu Mazowieckim. Gdyby nie został premierem w 1989 roku, później na pewno byśmy go nie wybrali. Wolelibyśmy Millera, Giertycha, Leppera, Ziobrę i Marcinkiewicza.
Jan Radomski
Twitter: @jwmrad
Blog: radomski.na.liberte.pl
No comments:
Post a Comment
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy