Szczelnie wypełniona od muru do muru przez entuzjastycznych działaczy, aktywistów i członków laburzystowskiej Australijskiej Partii Pracy (ALP), kilku członków federalnego rządu i szereg polityków (wraz z byłymi federalnymi premierami Bobem Hawke i Paulem Keattingiem), wybitnych związkowców wielka sala konferancyjna w Bribasne Convention Centre szalała, nieraz prawie wyła z zachwytu. Był to wielkie widowisko, prawdziwy cyrk polityczny. Oklaski były ogłuszające. Otoczony żoną-milionerką Therese Rein, która całując mężą symbolicznie "przedstawiła" go zgromadzonym na sali dwoma synami i córką z mężem i wnuczką, laburzystowski federalny premier Kevin Rudd wygłosił w niedzielę 1 września zaczepnie bojowe orędzie wyborcze proklamując jeszcze jeden kolejny "oficjalny start" szybko dobiegającej końca kampanii wyborczej. Przemawiał do nawróconych. Sześć dni przed metą w sobotę 7 września, w obliczu zdecydowanie ujemnych, pogarszających się wyników kolejnych sondaży intencji wyborczych zaczepnie zapowiedział "zaciętą, wytrwałą walkę do końca". Wołał: "Mówię Wam - oni jeszcze tak naprawdę nic nie zobaczyli! Walczymy o cóś ogromnie wartościowego!"
Rudd przebojowo zapowiada ponowne polityczne zmartwychwstanie: "Już byłem spisywany na straty ale mam zwyczaj powracać!". Prawdopodobnie Rudd jeszcze nie zupełnie przepadł w swoim drugim wcieleniu federalnego premiera. Natomiast mnożące się "znaki na ziemi", m. in. wyniki ostatnich ankiet opinii wyborczej dotychczas zgodnie zapowiadają klęskę wyborczą i koniec jego rządów. M. in. według sondażu Newspoll (30 sierpnia-1 września) laburzystowskie notowania pod względem zasadniczych głosów spadły z 37% do 33% oraz z 47% do 46% po teoretycznym podziale preferencji. Opozycyjne notowania spadły z 47% do 46% pod względem zasadniczych głosów ale poprawiły się z 53% do 54% po teoretycznym podziale preferencji wskutek wzrostu odsetka zasadniczych głosów "wszystkich innych" z 7% do 11% w okresie niecałego tygodnia (do 1 września br). Abbott teraz wyprzedza go jako preferowany na federalnego premiera (43%:41%). Według ankiety Fairfax/Nielsen (30 sierpnia-1 września) pod względem zasadniczych głosów opozycja wyprzedza laburzystów w stosunku 45% do 31%. Na Zielonych zamierza głosować 8%, protestanckie wyznaniowe stronnictwo Najpierw Rodzina (Family First FF) 1%, "Zjednoczoną Partię Palmera" (Palmer United Party PUP) 8%, stronnnictwo Kattera (KAP) i "wszystkich innych" 3%. Poważny wpływ na wyniki, szczególnie do Senatu, może wywrzec duży wzrost ilości stronictw i kandydatów. O mandaty walczy ponad 1000 polityków i aspirujących polityków. Praktycznie głosowanie już rozpoczęło się - zagranicą i w Australii ("wczesne głosowanie", "pocztowe głosowanie" ).
Relacjowana poprzednio na żywo przez kanały telewizyjne ABC24 i SBS2 z Klubu RSL w Rooty Hill trzecia przedwyborcza debata między premierem Ruddem a przywódcą opozycji Tony Abbottem wypadła raczej remisowo, moim zdaniem z niewielką przewagą Abbotta. mimo że Rudd potrafił zadać więcej trudnych pytań przywódcy opozycji. Pprezentując się jako niemał dziejowy wódz patrzący w przyszłość narodu Rudd nagle ogłosił kilka nowych inicjatyw politycznych które nie są nawet w przybliżeniu wycenione pod względem kosztów. Są wizjami, nieraz raczej mglistymi w perspektywie kilkunastu a nawet kilkudziesięciu lat. Rudd był bardzo pewny siebie lecz znacznie mniej przekonywujący dla innych.
Moim zdaniem, kampania wyborcza dotychczas nie poprawiła zasadniczo sytuacji laburzystowskiego federalnego rządu która jeden tydzień przed wyborami nawet pogorszyła się. Wprawdzie od niedzieli 1 września może trochę poprawia się lecz prawdopodobnie nie w takim stopniu żeby wygrać wybory. Zwłaszcza, że premier Rudd powrócił do swego poprzedniego wcielenia prawie chorobliwie usiłując wszystko i wszystkich drobiazgowo kontrolować, manipulować co potraafi z nikim nie konsultując się. Ponownie niera przerzuca odpowiedzialność za własne kolejne wsypy na ministrów i partyjnych kolegów. Bezlitośnie, często trafnie wykorzystują to wrogie Ruddowi i laburzystom media, zwłaszcza należące do koncernu News Ltd. Ruperta Murdocha, coraz więcej inne też. Moim zdaniem, ostatnie rozpaczliwe wysiłki Rudda i laburzystów prawdopodobnie najwyżej umożliwią im utrzymanie kilku, najwyżej kilkunastu mandatów z szczególnie zagrożonych okręgów wyborczych w federalnej izbie niższej.
Tym bardziej, że niedawne regionalne ankiety w "chwiejnych" okręgach wyborczych wskazują na znaczny odpływ głosów od laburzystów. Według ankiety Newspoll (23-28 sierpnia) są to: Dobbel, Robertson, Kingsford-Smith, Page i Eden-Monaro w Nowej Południowej Walii gdzie na laburzystów zamierza głosować 47% zamiast 53% (po podziale preferencji) i 45% preferuje Abbotta na premiera zaś Rudda 42%. Również: La Trobe, Deakin i Corangamite w Victorii (47% zamiast 50,9%) zaś Abbotta preferuje 44% a Rudda 43%. Według trochę wcześniejszego sondażu w kluczowych dla rządu okręgach Parammatta, Reid, Banks, Lindsay i Greenway obejmujących zachodnie dzielnice Sydney gdzie ludność jest bardzo zróżnicowana pod względem pochodzenia (na przykład w Reid tylko 44,9% urodziło się w Australii z rodziców 68,9% których urodziło się zagranicą), wyznania, "pierwszego języka", wykształcenia i dochodów (przeciętny dochód rodzinny wynosi $1493 tyg.) laburzystowskie notowania spadły z 43,2% do 34% a opozycyjne wzrosły z 42,8% do 52%. Podsumowanie ankietowych wyników Newspoll (27 sierpnia-1 września) w siedmiu ważnych okręgach w Queensland (Blair, Lilley, Moreton, Oxley, Petrie, Randkin i Capricornia) jest bardzo niekorzystne dla laburzystów. Pod względem zasadniczych głosów: ALP 38% (42,4% podczas wyborów w 2010 r.), opozycja 42% (39,8%), Zieloni 8% (11%), "inni" 12% (6,8%). Po teoretycznym podziale preferencyjnych głosów: opozycyjna koalicja 51% a ALP 49%. Z dotychczasowych ankiet Newspoll wygląda, że laburzyści mogą stracić 12-16 lub może nawet 20 mandatów skali krajowej. Oczywiście są to ankietowe dane które nie mogą być precyzyjne wskutek ew. statystycznego błędu sięgającego do 3,5% ("w górę lub dół). Ponadto podział preferencji opiera się na wynikach poprzednich wyborów (21 sierpnia 2010) które mogą wymiernie zmienić się. Zwłaszcza że tym razem o każdy mandat walczy znacznie więcej niż poprzednio stronnictw, mini-stronnictw i kandydatów.
Kolejne chwyty polityczne
Tony Abbott prowadzi nie tylko bardzo energiczną i cwaną lecz wciąż ostrożną i psychologicznie przebiegłą kampanię wyborczą. Dotychczas jeszcze nie ujawnia wiele najbardziej kluczowych punktów opozycyjnej platformy. Szczególnie większości opozycyjnych programów bądź w miarę precyzyjnych wycen już ogłoszonych przyrzeczeń. Wprawdzie zaczyna to robić ale wyraźnie stara się zaprezentować trzon i wyceny opozycyjnego programu dopiero w czwartek i piątek. Wciąż przeważnie operuje zarysami, ogólnikami i sloganami - w większej mierze niż premier Rudd i laburzyści. Nie unikął kilku poważnych wsyp i wygłupów. Ostatnio ostro skrytykował kobiety ubierające się w muzułmańskie "burki". Tymczasem mnożą się żądania ujawnienia opozycjnych kosztorysów nie tylko ze strony rządu i Zielonych lecz również mediów. Jednak Abbottowi przeważnie wciąż to uchodziło. Ale teraz zaczynają ukazywać się artykuły i komentarze apelujące o ogłoszenie i wycenę całości opozycyjnego programu nawet w mediach News Ltd. Oczywiście nie ujawnianie programów i wycen wraz z okazyjnym posługiwaniem się nieco bardziej konkretnymi fragmentami utrudnia albo praktytycznie uniemożliwia meritoryczną krytykę. Dla Abbotta ta taktyka dotąd przeważnie była skuteczna. Abbott jednocześnie skutecznie krytykuje, często wyszydza rządowe programy i przyrzeczenia.
Po wielu obustronnych wysiłkach zasadniczego zróżnicowania się, dotychczas przedstawione programy rządu i opozycji przeważnie wciąż przeważnie pozostają raczej, nieraz bardzo zbieżne - szczególnie pod względem politycznie i wyborczo wyczulonych zagadnień. Różnią się prezentacją, "politycznym opakowaniem". W wielkim skrócie:
- Mimo piorunującej polemiki terminy przekształcania federalnych deficytów budżetowych w nadwyżki obecnie są bardzo zbliżone (i podobnie mgliste gdy chodzi o konkrety).
- W dziedzinie polityki makro-ekonomicznej dotąd różnice też nie są wielkie. Laburzystowski rząd byłby bardziej przychylny związkowym postulatom płacowym i w dziedzinie uprawnień pracowniczych. Liberalno-narodowa koalicja jest znacznie bliższa stanowisku pracodawców i zrzeszeń prywatnego sektora. Jednak możliwości manewrowania w tej kluczowej dziedzinie są raczej skromne..
- W dziedzinie podatkowej obie strony dotychczas wykluczają podwyższenie pośredniego podatku GST.
- Premier Rudd doraźnie przyrzekł wprowadzenie specjalnej ulgowej regulacji podatkowej w Północnym Terytorium - nie bardzo wyjaśniając na czym to polega.
- Obawy wśród wielu wzbudza zapowiadana przez Abbotta kontrowersyjna redukcja federalnej służby administracyjnej o 12.000 etatów oraz przeniesienie pod hasłem "decentralizacji, deregulacji, wydajności i oszczędności budżetowych" szeregu dotąd niewymienionych federalnych resortów i urzędów z Canberry do "regionów". W Canberze budzi to szczególne obawy (co może spowodować utracenie przez Partię Liberalną senackiego mandatu z Australijskiego Terytorium Stołecznego. Zwłaszcza po bardzo brutalnym i podstępnym usunięciu popularnego i zasłużonego sen.Garry Humphries z listy wyborczej przez miejscową branżę partyjną).
- Polityka zagraniczna jest rzadko wspominana podczas kampanii wyborczej. Ważniejszych różnic nie ma, zwłaszcza pod względem układów ze Stanami Zjednoczonymi i wspieraniem Izraela. Pod tym względem wspierania Izraela minister spraw zagranicznych Bob Carr może był nieco bardziej wstrzemiężliwy niż jego poprzednicy oraz opozycyjna rzeczniczka parlamentarna do spraw zagranicznych Julie Bishop. Niedawno ostro zbeształ go za to na łamach "The Australian Jewish News" partyjny kolega poseł Michael Danby. Obie strony popierają prezydenta Obamę pod względem ustosunkowania się do wojny domowej w Syrii.
- Abbott przyrzeka zniesienie "opodatkowania wyziewów dwutlenku węgla" (Carbon Tax) i utrzymanie rekompensaty dla konsumentów. Nie bardzowyjaśnia jak i kiedy. Zresztą jest to cały pakiet ustaw. Opozycja nie wyjaśnia które i kiedy zostałyby zmienione bądź wycofane.
- Polityka imigracyjna jest bardzo zbliżona (moim zdaniem podobnie niedopracowana pod względem traktowania azylantów).
- Polityka obronna jest zasadniczo zbieżna: ścisły sojusz ze Stanami Zjednoczonymi oraz większa uwaga na region Pacyfiku i Azję. Tyle, że bez konsultowania się z dowódcami sił zbrojnych ani ministrem obrony Rudd nagle wyskoczył z postulatem przeniesienia bazy marynarki wojennej (RAN) z Garden Island w Sydney do Brisbane (gdzie posłuje z okręgu Griffith). Wprawdzie "w terminie 20 lat"!!
- Bardziej sprytne było wystąpienie Rudda w Williamstown (Melbourne) kiedy ogłosił się orędownikiem rozbudowy "zdolności obronnej" oraz jednocześnie przemysłu wytwórczego. M. in. budowania okrętów dla marynarki wojennej, samochodów, innych produktów przemysłowych. Nie wyjaśnił jak.
- Rudd zaczął twierdzić, że (podobnie jak Bob Katter) jest przeciwnikiem wykupywania terenów rolniczych przez obcokrajowców. Jest nacjonalistą" pod tym względem, "preferując spółki australijskiego i obcego kapitału". Ten slogan jeszcze może chwycić w kilku rolniczych okręgach. Są pewne różnice na ten temat między Partią Liberalną a Narodową (agrarną NPA). Rudd stara się je wykorzytać.
- Rząd i opozycja obecują istotną rozbudowę transportowej infrastruktury, m. in. super-szybkie pociągi, nowe trasy kolejowe, autostrady itd. Nie bardzo precyzują kiedy ani jak to sfinansują.
- Wprowadzenie szerokopasmowej łączności telekomunikacyjnej różni się pod względem preferowanej technologii.
- Abbott upiera się przy swojej propozycji wprowadzenia płatnego urlopu rozdicielskiego. Rudd twierdzi, że jego koncepcja przesadnie faworyzuje zamożniejsze rodziny i osoby.
Eugeniusz Bajkowski, Canberra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy