Apogeum zdrodni nastało w Krwawą Niedzielę, 11 lipca 1943 roku, kiedy to bandy Ukraińskiej Powstańczej Armii zaatakowały polskie kościoły, mordując tysiące bezbronnych mężczyzn, kobiet i dzieci, modlących się w świątyniach, których zabijano ze szczególnym okrucieństwem.
W trakcie wczorajszej ceremonii, która odbyła się w łuckiej katedrze pod wezwaniem Apostołów Piotra i Pawła, przemówił prezydent. W polskiej delegacji byli m.in. senatorowie, krewni ofiar w tym kompozytor Krzesimir Dębski, którego dziadkowie zostali zamordowani w pobliskim Kisielinie, żołnierze 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej i harcerze. Całość była transmitowana na cały świat przez TV Polonia. Uroczystość zorganizował Kościół rzymskokatolicki na Ukrainie. Zostali na nią zaproszeni także przedstawiciele innych Kościołów obecnych na Wołyniu: m.in. prawosławnych patriarchatu kijowskiego i moskiewskiego oraz greckokatolickiego.
Przed tygodniem prezydent Komorowski zapowiadał, że chce wypełnić treścią polityczną niedawne oświadczenie biskupów polskich i ukraińskich w tej sprawie.
28 czerwca w Warszawie kościelni hierarchowie z Polski i Ukrainy podpisali deklarację, w której napisali: "Pragniemy dzisiaj oddać hołd niewinnie pomordowanym, ale i przepraszać Boga za popełnione zbrodnie oraz raz jeszcze wezwać wszystkich, Ukraińców i Polaków, zamieszkujących zarówno na Ukrainie, jak i w Polsce oraz gdziekolwiek na świecie, do odważnego otwarcia umysłów i serc na wzajemne przebaczenie i pojednanie".
Niedzielną mszę św. w intencji ofiar zbrodni ukraińskiej odprawił nuncjusz apostolski na Ukrainie Thomas Edward Gullickson, a przewodniczył jej arcybiskup lwowski obrządku łacińskiego Mieczysław Mokrzycki, który wygłosi homilię.
Abp Mokrzycki wskazał na wiele "plam" dotyczących Rzezi Wołyńskiej, których nie można przykryć milczeniem lub zamalować kłamstwem. "Są ciągle zbyt bolesne, ciągle świeże, obecne w wielu domach ofiar polskich i ukraińskich, żydowskich i ormiańskich. Bo czyż można zapomnieć ludobójstwo?" - pytał kaznodzieja.
Podkreślił przy tym, że pierwszym i zarazem fundamentalnym warunkiem pojednania jest rachunek sumienia, "czyli właściwe nazwanie swej przeszłości, stanięcie w prawdzie, spojrzenie na to, co uczyniliśmy z miarą własnego sumienia - głosu Boga w nas".
– Jesteśmy tutaj razem, Polacy i Ukraińcy. Razem oddajemy hołd wszystkim ofiarom zbrodni wołyńskiej, razem przepraszamy Boga za zbrodnie – powiedział na zakończenie uroczystości prezydent Bronisław Komorowski. – My Polacy i Ukraińcy jesteśmy sobie potrzebni. Wspólnota celów i interesów jest najlepszą gwarancją naszej ścisłej współpracy. Wymaga ona jednak szczerego pojednania, także trudnego przebaczenia krzywd wyrządzonych dawniej. Wymaga wybaczenia i pojednania na fundamencie bolesnej i smutnej prawdy. Musimy jednak udźwignąć ciężar tej prawdy: i my Polacy, i wy Ukraińcy – powiedział prezydent.
Po mszy nastąpiło uroczyste poświęcenie 70 krzyży upamiętniających 70. rocznicę zbrodni wołyńskiej, następnie prezydent odwiedził cmentarz ofiar rzezi w Kisielinie.
Przeciwko wizycie Komorowskiego, w związku z rocznicą zbrodni wołyńskiej, wypowiadali się niedawno przedstawiciele opozycyjnej, nacjonalistycznej partii Swoboda, którzy uważają, że przyjazd prezydenta może doprowadzić do zaostrzenia stosunków z Ukrainą. Reprezentanci innych ugrupowań opozycyjnych podkreślali, że wizyta ta jest jak najbardziej pożądana zarówno ze względu na przeszłość, jak i przyszłość relacji ukraińsko-polskich.
W trakcie niedzielnej uroczystości doszło do incydentu. Po wyjściu z katedry w Łucku polski prezydent został zaatakowany przez 21-letniego mieszkańca Zaporoża. Mężczyzna rozbił na jego ramieniu jajko. Napastnik został natychmiast obezwładniony przez ochronę i trafił do aresztu w Łucku. Działacze ukraińskich nacjonalistów potwierdzili, że nie mają z tym incydentem nic wspólnego.
Niedzielna uroczystość w Łucku zwiazana była się z lipcową 70. rocznicą kulminacji zbrodni popełnionych przez Ukraińską Powstańczą Armię na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Zbrodnia oddziałów UPA wspieranych przez miejscową ludność ukraińską z lat 1943-1945 pochłonęła ok. 100 tys. polskich ofiar: mężczyzn, kobiet, starców i dzieci.
kb/BumerangMedia/tvp info/deon.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy