polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: Polska może stanąć przed poważnym wyzwaniem, jeśli chodzi o dostawy energii elektrycznej już w 2026 roku. Jak podała "Rzeczpospolita", Polska może zmagać się z deficytem na poziomie prawie 9,5 GW w stabilnych źródłach energii. "Rzeczpospolita" zwróciła uwagę, że rząd musi przestać rozważać różne scenariusze i przejść do konkretnych działań, które zapewnią Polsce stabilne dostawy energii. Jeśli tego nie zrobi, może być zmuszony do wprowadzenia reglamentacji prądu z powodu tzw. luki mocowej. * * * AUSTRALIA: Wybuch upałów w Australii może doprowadzić do niebezpiecznych warunków w ciągu najbliższych 48 godzin, z potencjalnie najwcześniejszymi 40-stopniowymi letnimi dniami w Adelajdzie i Melbourne od prawie dwóch dekad. W niedzielę w Adelajdzie może osiągnąć 40 stopni Celsjusza, co byłoby o 13 stopni powyżej średniej. Podczas gdy w niektórych częściach Wiktorii w poniedziałek może przekroczyć 45 stopni Celsjusza. * * * SWIAT: Rosja wybierze cele na Ukrainie, które mogą obejmować ośrodki decyzyjne w Kijowie. Jest to odpowiedź na ukraińskie ataki dalekiego zasięgu na terytorium Rosji przy użyciu zachodniej broni - powiedział w czwartek prezydent Władimir Putin. Jak dodał, w Rosji rozpoczęła się seryjna produkcja nowego pocisku średniego zasięgu - Oresznik. - W przypadku masowego użycia tych rakiet, ich siła będzie porównywalna z użyciem broni nuklearnej - dodał.
POLONIA INFO: Spotkanie poetycko-muzyczne z Ludwiką Amber: Kołysanka dla Jezusa - Sala JP2 w Marayong, 1.12, godz. 12:30

czwartek, 11 lipca 2013

Piekielna Wyspa (2)

Tasmania. Wyspa Umarłych. Fot. RihoS
Wyspa umarłych istnieje rzeczywiście! Jest pięknie położona! Zobaczysz ją natychmiast po wypłynięciu statkiem z przystani w Port Arthur -miejsca kolonialnej przeszłości... ale po masakrze w 1996 roku - także tragicznej pamiątki współczesnej.

Wyspa to cmentarz, gdzie grzebano funkcjonariuszy wojskowych i cywilnych, ich żony, dzieci... a także skazańców. Tu, wszyscy stali się sobie równi w obliczu śmierci: i pan i niewolnik, chociaż nie pominięto hierarchii-oficerowie byli chowani w miejscu wyżej położonym i słonecznym, z nagrobkiem, a skazańcy niżej, bez nagrobka, bo popełnili grzech i po wyroku byli po prostu grzesznikami. Wyspa  Umarłych równała wtedy wszystkich, a współcześnie stała się źródłem niesamowitej, krwawej inspiracji dla Martina Bryant’a. Tak twierdzi nasz przewodnik.
Otóż Martin, „złota rączka” i niby-ogrodnik, któremu bogata, starsza lady powierzyła swój ogród... i nie tylko ogród -żył jak król. Nie umiał czytać ani pisać, ale właścicielce 14 psów i 40-stu kotów, nigdy niezamężnej - wcale to nie przeszkadzało, by się zaprzyjaźnić.  Kupowała mu samochód za samochodem. Mieli ich podobno 30-ści.
  W 1992 roku "lady" ginie w wypadku samochodowym i zostawia całą fortunę Martinowi. On nie umie liczyć, więc mamusia opiekuje się majątkiem. Ojciec znika na dwa miesiące, a policja znajduje go później w zaporze wodnej, z zaciśniętym paskiem na szyji. Stwierdza samobójstwo.
  Martin,  dziedziczy majątek ojca.  Odkrywa uroki podróżowania za granicę, ekstrawagancko się ubiera, wynajmuje prostytutki i używa życia! I jak nam przewodnik opowiada, chce porwać statek z turystami, dopłynąć do Wyspy Umarłych i dokonać egzekucji. Ale tej niedzieli, 28 kwietnia 1996 roku odwołano rejs. Mimo to, ludzkiej tragedii nie udało się uniknąć. Martin już po drodze zabija dwie osoby, następnie wchodzi do kawiarni, zjada lunch i zaczyna strzelać do niewinnych ludzi. Potem zabija na parkingu... następnie zabija idącą drogą kobietę z dziećmi, 4 osoby w BMW, kobietę  w Toyocie i dalej strzela, siejąc dookoła śmierć. Ogółem, Martin Bryant - tasmański diabeł zabił trzydzieści pięć  osób i dwadzieścia jeden ranił. Dlaczego? Niektórzy uważają, że wyobcowanie, samotność, złość, nienawiść i poziom inteligencji 11-letniego dziecka- były powodem tej niebywałej tragedii.

Uznano, że jest psychicznie zdrowy i stanie przed sądem, ale prawnik sądowy i prokurator radzą mu, by przyznał się do winy. Tak też się stało i wyrokiem sądu, bez jury, został 35 razy skazany na dożywocie. Tak więc do smutnej przeszłości w historii Tasmanii, współczesność dopisała jeszcze tragiczny epilog.
  Do Wenecji chciałoby się pojechać jeszcze raz, ale do Port Arthur, już nigdy. Bo Port Arthur nie jest żyjącym miastem, jakby się mogło komuś wydawać. To tylko skansen ponurej pamięci historii i współczesności-miejsce zbolałych dusz i niewinnej krwi - "historic site". Tymczasem na Tasmanii, miejsce to jest największą turystyczną atrakcją, do której Australijczycy chętnie przyjeżdżają, by zapoznać się z tasmańskim epizodem swojej historii.

Andrzej Siedlecki

 Filmowa wersja reportażu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy