Friday, April 5, 2013
"Układ zamknięty" - film, który wstrząśnie Polską
Dziś wchodzi na ekrany polskich kin film Ryszarda Bugajskiego „Układ zamknięty”. Sławę zyskał już w styczniu, gdy istniała dopiero wersja robocza — został wyróżniony przez Pracodawców Rzeczypospolitej Polskiej statuetką Wektora 2012 m.in. za „odwagę w dążeniu do przedstawiania prawdy o problemach, z którymi na co dzień zmagają się polscy przedsiębiorcy w starciu z bezwzględną machiną urzędniczą”.
Pewnego dnia o 6. rano do domów trzech uczciwych i prężnych biznesmenów (Przemysław Sadowski, Robert Olech, Jarosław Kopaczewski) wkraczają agenci Centralnego Biura Śledczego i uzbrojeni po zęby antyterroryści. Przedsiębiorcy nie mają pojęcia skąd wzięły się oskarżenia o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej i pranie brudnych pieniędzy. Nie zdają sobie sprawy, że za akcją stoi stary, wyrachowany prokurator, człowiek, który rozpoczął karierę jeszcze w czasach PRL Andrzej Kostrzewa (Janusz Gajos). Wspiera go naczelnik urzędu skarbowego (Kazimierz Kaczor). Obaj bardziej od sprawiedliwości - cenią sobie własny interes. Państwo prawa? Przecież oni są prawem…
Scenarzystów (a zarazem pomysłodawców projektu) Michała S. Pruskiego i Mirosława Piepkę (wcześniej razem pracowali przy fabule "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł") zainspirowała krótka notka prasowa, z której dowiedzieli się o losach krakowskich biznesmenów - Pawła Reya i Lecha Jeziornego, o nadużyciach ze strony systemu, o wielomiesięcznym pobycie za kratkami i wieloletnim procesie, o doprowadzeniu do upadku ich firmy, śmiesznych odszkodowaniach.
"Historia, o której opowiadamy, wydarzyła się w 2003 r., a wtedy premierem był Leszek Miller. Potem był Marcinkiewicz, później Kaczyński i wreszcie Tusk, a cała afera ciągnie się do dziś. Nieistotne, kto jest czy był u władzy. Zła jest struktura wymiaru sprawiedliwości, a zwłaszcza prokuratury. Zresztą potwierdzają to dziesiątki innych spraw: Olewnika, Papały itd., w których prokuratura udowadniała swoją niekompetencję i bezwzględność. Chodziło mi o to, by opowiedzieć o chorobie, która toczy polską demokrację, polską prokuraturę, sądownictwo i całą resztę" - mówi w rozmowie z "Wprost" reżyser Ryszard Bugajski, autor głośnego "Przesłuchania", filmu mierzącego się z najmroczniejszym obliczem PRLu. Teraz artysta rozlicza się z grzechami demokracji, demokracji skażonej starymi układami i przyzwyczajeniami, demokracji wypaczonej…
"(Film) pokazuje anomalie naszej demokracji, którymi trzeba się pilnie zająć" - podkreśla Bugajski w innej rozmowie. Wtóruje mu Przemysław Sadowski: "Naszymi filmowymi przeciwnikami są ludzie, którzy działają w imieniu prawa, ale zachowują się gorzej niż zwykli bandyci. Przerażające jest to, że jest to układ typowo mafijny - zwykły, szary obywatel nie ma żadnych praw, żadnych możliwości, żeby się temu przeciwstawić. Wyłania się bardzo przerażający obraz".
O "Układzie zamkniętym" jest już głośno od jakiegoś czasu. W styczniu obraz został nagrodzony Wektorem Nadziei Pracodawców Rzeczpospolitej Polskiej - "za odwagę w dążeniu do przedstawienia prawdy o problemach, z którymi na co dzień zmagają się polscy przedsiębiorcy w starciu z bezwzględną machiną urzędniczą, oraz za niezwykły upór, dzięki któremu realizacja filmu stała się możliwa".
O wiele wcześniej produkcją interesował się wysoko postawiony urzędnik państwowy. Jego kancelaria poprosiła nawet o scenariusz, ale - wbrew krążącym przed premierą spiskowym plotkom i jak mówi sam Bugajski "żadnej próbie wpływania na jego kształt nigdy nie było mowy".
Temat wywołał jednak niepokój wśród innych. "Informacje o tym, że powstaje film oparty na prawdziwych wydarzeniach, w które zamieszane są prokuratura i Urząd Skarbowy, wywołały lekką panikę w tych organach państwa" - komentuje Bugajski. Najtrudniej było zebrać budżet na produkcję - ostatecznie powstała ona za pieniądze prywatnych inwestorów.
Główną rolę czarnego charekteru filmu - prokuratora Kostrzewę odgrywa Janusz Gajos. To dla Gajosa zapewne wielu widzów wybierze się do kina. "Janusz Gajos to jest aktor z najwyższej światowej półki" - bez chwili wahania swoim podziwem wobec talentu starszego kolegi po fachu, mistrza grubo ponad 300 kreacji filmowych i teatralnych, który epizodem potrafi nadać kształt produkcji, dzieli się Przemysław Sadowski. "Miał tego pecha, że urodził się w tym kraju, a nie po drugiej stronie wielkiej wody. Al Pacino, Robert De Niro, Janusz Gajos - te nazwiska wymieniam jednym tchem. To, co zrobił w tym filmie - to trzeba zobaczyć, nie ma co o tym gadać".
Nie po raz pierwszy Gajos, który - jak podkreśla Wiesław Saniewski - "ma w sobie szczególne ciepło, które ludzie tak lubią" - gra człowieka uwikłanego w system, w cynizm, zło lub konformizm, w układy i koniunkturę PRLu. "Przesłuchanie", "Psy", "Ucieczka z kina Wolność" czy "Mniejsze zło" - to jedne z jego najwybitniejszych kinowych kreacji. I w każdej z nich aktor o mniejszym talencie łatwo by się zagubił - popadł w groteskę, jednowymiarowość lub znalazłby się w szufladce z napisem "etatowy czarny charakter". Ale nie on - nie małomówny geniusz powściągliwości, wyznający od lat zasadę, iż postać zawsze trzeba odciąć od prywatności, wysunąć ją na plan pierwszy. "Praca z nim to dla reżysera prawdziwy komfort" - mówi we "Wprost" Bugajski. "Janusz jest aktorem wybitnym z wielu powodów. Talent to osobna sprawa, ale swoją wielkość zawdzięcza też nieprzeciętnej inteligencji, dziś wspartej dodatkowo ogromnym doświadczeniem".
Prezydent Bronisław Komorowski wziął wczoraj udział w uroczystej premierze filmu - To jest film, który powinni obejrzeć wszyscy, którzy kiedykolwiek mogą decydować o cudzym życiu - powiedział mediom po projekcji.
- Ten film powinni obejrzeć ludzie, którzy są zwolennikami prostej tezy, że w zasadzie na każdego coś się znajdzie i każdego można o coś łatwo oskarżyć nie ponosząc za to odpowiedzialności. - To jest film o tej mrocznej stronie życia, która pewnie drzemie w każdym człowieku. Tak jak u najgorszych ludzi drzemie zawsze coś z dobra - mówił.
Dziś film wchodzi na ekrany kin w całej Polsce.
Materiały prasowe/Onet film/ tvn24
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy