Minę miał przy tym tak zadowoloną jak czterolatek, któremu udało się prawidłowo odłożyć słuchawkę na widełki. I to bez pomocy Hofmana, bo nie każdy zapowiadający się geniusz techniczny ma Hofmana do dyspozycji. Hofmana trzeba mieć, bo o ile włączenie tabletu da się opanować (tam jest taki guzik) manualnie, to skojarzenie odległości tabletu od mikrofonu z natężeniem płynącego z niego głosu i związanej z tym pożądanej słyszalności przekazu, wymaga zastosowania dodatkowych umiejętności interdyscyplinarnych z pogranicza akustyki i geometrii przestrzennej. I nie ma co się wyzłośliwiać i pytać, co by było, gdyby Jarosław musiał np. założyć słuchawki. Monarchowie są mądrzy mądrością swoich doradców. W razie czego zakładają klapy na uszy im.
Efekt przeszedł wszelkie oczekiwania autora happeningu
- Wreszcie ktoś zwrócił uwagę na prof. Glińskiego, który z tabletu prezentował się jakoś żywiej niż na żywo (kolory były lekko przesterowane).
- Jarosław Kaczyński, posługując się narzędziem o którym jeszcze niedawno nie miał pojęcia udowodnił, że jest człowiekiem zdolnym sprostać wyzwaniom nowoczesnej prezentacji. Czekamy z nadzieją, że nabytą świeżo umiejętność wykorzysta, by sprostać zadaniom nowoczesnego patrzenia na świat.
- Posłowie mieli radochę, co im się w smutnym sejmowym bytowaniu należy, jak psu micha.
- W końcu nie łatwo jest wymyślać bez końca coraz głupsze ustawy. To zajęcie frustrujące jest i nawet nagroda, w postaci tabletyzującego Jarosława lepsza jest niż nic.
Chyba tylko znakomite bon mot Leszka Millera, że po „człowieku z marmuru” i „człowieku z żelaza”, mamy teraz „człowieka z tabletu”.
Bo treści przemówienia „człowieka z tabletu” i tak w radosnej wrzawie nikt nie słuchał. Ale przecież nie o to chodziło.
Chodzi o to by przedstawiać króliczka, a nie by słuchać go.
Andrzej Kołaczkowski-Bochenek
Studio Opinii
Fortel Jarosława Kaczyńskiego na mównicy sejmowej
- Stała się rzecz bardzo zła, nastąpiło naginanie prawa i łamanie regulaminu - tak marszałek Sejmu Ewa Kopacz oceniła odtworzenie na tablecie przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z mównicy sejmowej wystąpienia kandydata PiS na premiera prof. Piotra Glińskiego.
Gliński swoje wystąpienie programowe przedstawił w jednej z sal sejmowych, na dwie godziny przed debatą nad wnioskiem PiS o konstruktywne wotum nieufności wobec rządu Donalda Tuska. (wniosek nastepnego dnia został odrzucony przez Sejm - przyp. BP) Potem w trakcie debaty, w sali plenarnej, wystąpienie to odtworzył z tabletu Jarosław Kaczyński, który wystąpił w imieniu wnioskodawców.
Klub PiS od początku chciał, by głos w debacie mógł zabrać także Gliński, ale - według marszałek Kopacz - nie pozwala na to regulamin Sejmu.
Marszałek, odnosząc sie do tej sytuacji, oceniła w rozmowie z dziennikarzami, że prezes PiS pokazał drogę do tego, aby w polskim parlamencie każdy mógł zabrać głos. I to zarówno ten, "który będzie głosił pokój i ten, który będzie nawoływał do wojny" - zaznaczyła. "To niebezpieczny precedens, wiążący się z psuciem państwa, igraniem państwem" - podkreśliła Kopacz.
"Jedyne rozwiązanie, to zmiany w regulaminie, żeby tego rodzaju historie nie powtarzały się nigdy więcej na sali sejmowej - przez powagę dla tych, którzy tu w imieniu 38 milionów Polaków występują" - zaznaczyła marszałek Sejmu. Zapowiedziała, że będzie w tej sprawie rozmawiała z prawnikami.
Kopacz tłumaczyła, dlaczego nie interweniowała, gdy prezes PiS odtworzył wystąpienie prof. Glińskiego z tabletu. Wyjaśniła, że chciała, aby debata sejmowa była merytoryczna. "Jeśli chcieliśmy debatować, to ja nie mogłam pozwolić na to, że - w momencie jak zatrzymam tę prezentację z tabletu - nagle okazałoby się, że debata dotyczyłaby tego, że ja komuś ograniczam głos, łamię zasady demokracji, czy ewentualnie próbuję kneblować usta" - zaznaczyła.
"Wybierając mniejsze zło, pozwoliłam, aby ta cała prezentacja dobiegła do końca, licząc na to, że w drugiej części prezes Kaczyński da głos" - powiedziała marszałek Sejmu.
Powtórzyła, że prof. Gliński nie został dopuszczony do głosu, dlatego, że tak jednoznacznie stanowi regulamin Sejmu.
Sam Kaczyński pytany przez dziennikarzy uznał, że pomysł z tabletem zdał egzamin.
"Zdał, nawet już światowa prasa pisze o tym, że kandydat na premiera nie został dopuszczony (do głosu). Poza tym być może niektórzy jednak coś z tego usłyszeli" - mówił lider PiS.
Jak dodał, profesor Gliński wygłosił naprawdę bardzo interesujące przemówienie. "Przeszło godzinne, bardzo interesujące przemówienie, gdzie było bardzo dużo konkretnych propozycji i one w gruncie rzeczy powinny być przedmiotem dyskusji, a nie moje uzasadnienie dla wniosku" - podkreślił Kaczyński.
Odtworzone przez prezesa PiS z mównicy sejmowej wystąpienie Glińskiego znalazło się w stenogramie sejmowym.
Ministrowie komentowali na Twitterze prezentację prezesa PiS. "Prezes Kaczyński w roli uchwytu dla iPada" - napisał szef MSZ Radosław Sikorski. "To nie może być prawda" - napisał z kolei rzecznik rządu Paweł Graś.
(PAP)
Klub PiS od początku chciał, by głos w debacie mógł zabrać także Gliński, ale - według marszałek Kopacz - nie pozwala na to regulamin Sejmu.
Marszałek, odnosząc sie do tej sytuacji, oceniła w rozmowie z dziennikarzami, że prezes PiS pokazał drogę do tego, aby w polskim parlamencie każdy mógł zabrać głos. I to zarówno ten, "który będzie głosił pokój i ten, który będzie nawoływał do wojny" - zaznaczyła. "To niebezpieczny precedens, wiążący się z psuciem państwa, igraniem państwem" - podkreśliła Kopacz.
"Jedyne rozwiązanie, to zmiany w regulaminie, żeby tego rodzaju historie nie powtarzały się nigdy więcej na sali sejmowej - przez powagę dla tych, którzy tu w imieniu 38 milionów Polaków występują" - zaznaczyła marszałek Sejmu. Zapowiedziała, że będzie w tej sprawie rozmawiała z prawnikami.
Kopacz tłumaczyła, dlaczego nie interweniowała, gdy prezes PiS odtworzył wystąpienie prof. Glińskiego z tabletu. Wyjaśniła, że chciała, aby debata sejmowa była merytoryczna. "Jeśli chcieliśmy debatować, to ja nie mogłam pozwolić na to, że - w momencie jak zatrzymam tę prezentację z tabletu - nagle okazałoby się, że debata dotyczyłaby tego, że ja komuś ograniczam głos, łamię zasady demokracji, czy ewentualnie próbuję kneblować usta" - zaznaczyła.
"Wybierając mniejsze zło, pozwoliłam, aby ta cała prezentacja dobiegła do końca, licząc na to, że w drugiej części prezes Kaczyński da głos" - powiedziała marszałek Sejmu.
Powtórzyła, że prof. Gliński nie został dopuszczony do głosu, dlatego, że tak jednoznacznie stanowi regulamin Sejmu.
Sam Kaczyński pytany przez dziennikarzy uznał, że pomysł z tabletem zdał egzamin.
"Zdał, nawet już światowa prasa pisze o tym, że kandydat na premiera nie został dopuszczony (do głosu). Poza tym być może niektórzy jednak coś z tego usłyszeli" - mówił lider PiS.
Jak dodał, profesor Gliński wygłosił naprawdę bardzo interesujące przemówienie. "Przeszło godzinne, bardzo interesujące przemówienie, gdzie było bardzo dużo konkretnych propozycji i one w gruncie rzeczy powinny być przedmiotem dyskusji, a nie moje uzasadnienie dla wniosku" - podkreślił Kaczyński.
Odtworzone przez prezesa PiS z mównicy sejmowej wystąpienie Glińskiego znalazło się w stenogramie sejmowym.
Ministrowie komentowali na Twitterze prezentację prezesa PiS. "Prezes Kaczyński w roli uchwytu dla iPada" - napisał szef MSZ Radosław Sikorski. "To nie może być prawda" - napisał z kolei rzecznik rządu Paweł Graś.
(PAP)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy