Za te słowa jej konto na Facebooku zostało usunięte. A poseł Solidarnej Polski powiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przez Ewę Wójciak przestępstwa znieważenia głowy Państwa Watykańskiego. Z kolei prezydent Poznania Ryszard Grobelny zapowiedział, że rozważa wyciągnięcie konsekwencji wobec dyrektorki Teatru Ósmego Dnia - placówki dotowanej z miejskiego budżetu.
Tymczasem w obronie Ewy Wójciak stanęło 200 osób. List otwarty w obronie dyrektorki Teatru Ósmego Dnia podpisali m.in. Anna Grodzka, prof. Jan Hartman, Cezary Michalski, prof. Tomasz Polak i Agnieszka Graff.
Gazeta.pl, Fronda
Komentarz Jerzego Klechty:
Raz jeszcze o chamstwie, które niejedno ma imię. Wżera się także do umysłów ludzi myślących, gdy tylko myśleć przestają. Jest takie powiedzenie, że jak kogoś Bóg chce ukarać, to odbiera mu rozum. Chodzi o panią artystkę W. z Poznania, która użyła słowa na „ch”. Niechby sobie plotła trzy po trzy, jej sprawa. Mamy przecież wolnoć Tomku w swoim domku. Tyle, że niektórzy jej obrońcy szerokim łukiem omijają fakty, demonstrując niewiedzę. Bronią jej dla niej samej, to nawet dżentelmenowi ujmy nie przynosi. Nie są jednak w stanie znaleźć argumentów, że miała rację, oskarżając o współudział w zbrodniach junty ówczesnego jezuitę z Argentyny, dzisiejszego papieża.
Zabieram głos, gdyż dość dobrze znam tamten kontynent (w zakamarkach Buenos Aires poruszam się jak po Warszawie).
W latach, gdy w Argentynie szalała junta wojskowa nie był on hierarchą kościelnym, jedynie prowincjałem jezuitów. Nie ma dowodów na jego współpracę z juntą. Są natomiast dowody, że chronił represjonowanych. Zdaniem jego krytyków nie sprzyjał lewicującym duchownym. W latach siedemdziesiątych XX w., w wielu krajach Ameryki Łacińskiej: Argentynie, Kolumbii, Meksyku, w krajach karaibskich, z Nikaraguą na czele, rozwijała się tzw. „teologia wyzwolenia”. Jej symbolem był Chrystus z karabinem na ramieniu (tytuł jeden z książek Ryszarda Kapuścińskiego, był to fascynujący ruch). Jan Paweł II nie sprzyjał partyzanckiej ewangelizacji. Nie popierał jej także jezuita – dzisiejszy papież Franciszek. Ale od niepopierania ewangelizacji z karabinem w ręku do współudziału z juntą wojskową droga daleka, przepaść.
Ojciec jezuita Bergoglio (papież Franciszek) w 1976 r. wycofał ochronę dla dwóch jezuitów, którzy z jego polecenia pracowali w slumsach Buenos Aires. Duchowni – Orlando Yorio i Francisco Jalics – zostali wówczas aresztowani przez juntę. Na ile zawinił późniejszy papież? On sam napisał w biografii: „Zrobiłem wszystko, co mogłem wtedy zrobić, biorąc pod uwagę mój młody wiek i kontakty, jakie miałem. Nie miałem wówczas wielu możliwości ani zbytniego znaczenia”. Według większości źródeł dzięki interwencji ojca Bergoglio po pięciu miesiącach obaj duchowni zostali uwolnieni.
Kościół katolicki zapisał w swojej historii szczególną umiejętność współpracy z władzą świecką. Nie zawsze można uznać to za chwalebne. W wiekach średnich Watykan sam w sobie był polityczną władzą. Były to czarne karty w jego dziejach. Jednak mówimy o sprawie konkretnej, tu i teraz. Zarzucanie argentyńskiemu jezuicie, że współpracował z juntą przypomina wydarzenia z naszego podwórka. Czy można bowiem zarzucać polskim biskupom, że w okresie stanu wojennego, spotykając się z przywódcami PRL-owskiej junty byli kapusiami? Czy można zarzucać zdradę prymasowi Józefowi Glempowi dlatego, że rwał szaty, aby w Polsce nie doszło do rozlewu krwi? Więcej na ten temat z pewnością może powiedzieć Stefan Bratkowski, który wraz ze swoją żoną panią Romą, aktywnie „kolaborował” z Kościołem katolickim przeciwko autorom stanu wojennego
Nie piszę tych słów, aby stawać w obronie kleru. Ma on swoje różne strony. Chodzi o konkretną sprawę. Pewnej pani coś się dość odpychającego wymknęło i ruszyli jej obrońcy. A przecież chamstwo pozostaje chamstwem niezależnie od okoliczności. Zaś niewiedza niewiedzą.
Jerzy Klechta
Studio Opinii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy