polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: Polska może stanąć przed poważnym wyzwaniem, jeśli chodzi o dostawy energii elektrycznej już w 2026 roku. Jak podała "Rzeczpospolita", Polska może zmagać się z deficytem na poziomie prawie 9,5 GW w stabilnych źródłach energii. "Rzeczpospolita" zwróciła uwagę, że rząd musi przestać rozważać różne scenariusze i przejść do konkretnych działań, które zapewnią Polsce stabilne dostawy energii. Jeśli tego nie zrobi, może być zmuszony do wprowadzenia reglamentacji prądu z powodu tzw. luki mocowej. * * * AUSTRALIA: Wybuch upałów w Australii może doprowadzić do niebezpiecznych warunków w ciągu najbliższych 48 godzin, z potencjalnie najwcześniejszymi 40-stopniowymi letnimi dniami w Adelajdzie i Melbourne od prawie dwóch dekad. W niedzielę w Adelajdzie może osiągnąć 40 stopni Celsjusza, co byłoby o 13 stopni powyżej średniej. Podczas gdy w niektórych częściach Wiktorii w poniedziałek może przekroczyć 45 stopni Celsjusza. * * * SWIAT: Rosja wybierze cele na Ukrainie, które mogą obejmować ośrodki decyzyjne w Kijowie. Jest to odpowiedź na ukraińskie ataki dalekiego zasięgu na terytorium Rosji przy użyciu zachodniej broni - powiedział w czwartek prezydent Władimir Putin. Jak dodał, w Rosji rozpoczęła się seryjna produkcja nowego pocisku średniego zasięgu - Oresznik. - W przypadku masowego użycia tych rakiet, ich siła będzie porównywalna z użyciem broni nuklearnej - dodał.
POLONIA INFO: Spotkanie poetycko-muzyczne z Ludwiką Amber: Kołysanka dla Jezusa - Sala JP2 w Marayong, 1.12, godz. 12:30

wtorek, 5 lutego 2013

Leśni Ludzie - wspomnienia uczestników obozu ZHP


Tegoroczna Akcja letnia Związku Harcerstwa Polskiego odbyła się w Sydney w uroczym miejscu Ingleside, na terenie Australijskiego Scout Camp.

Zjechała się brać harcerska z trzech stanowych stolic, z  Melbourne z hufca „Podhale”, z Brisbane z hufca „Pomorze” no i  sydnejscy gospodarze z  hufców „Kraków ” i  „Polesie”.  Zuchy przyjechały na tygodniowe kolonie a pozostali uczestnicy na 2 dwa tygodnie.
Komendantką całości była druhna Marysia Nowak hm pełna energii, humoru i wspaniałych pomysłów. Druhna komendantka pełniła również funkcje gospodyni obozowej i zaopatrzeniowca, było jej wszędzie pełno i jak ona potrafiła podołać tylu obowiązkom to zostanie jej tajemnicą. 

Oboźnym całości był Hufcowi Sydnejskiego Hufca Harcerzy „Polesie” druh Ryszard Chawa phm.  Druh Ryszard czuwał nad całością i bardzo troskliwie jak tato opiekował się całością obozu a było nas nie mało, bo 118 osób.


Nad finansami czuwała jak zwykle nasza ukochana Komendantka Chorągwi Harcerek druhna Weronika Więckowska hm.  Przypuszczam, ze ręka ją wciąż bolała wypisując tyle kwitów i czeków na pokrycie kosztów naszych smakołyków, imprez i niespodzianek.
Kuchnia czyli instruktorzy, którzy mieli wolne chwile od zajęć w podobozach oraz zastępy służbowe świetnie pracowały i pyszne posiłki nam przygotowywały pod batutą w pierwszym tygodniu druhny Irenki Kutypa pwd a w drugim już z wielką pomocą druha Andrzeja „Chefskiego” czyli Andrzeja Adamskiego pwd.

Druhna Edyta Szmyd asp sprawnie wypełniala rolę sekretarki przepisując najróżniejsze listy, rozkazy, programy, ogłoszenia , zawiadomienia i inne potrzebne rzeczy.
Obóz nasz podzielony był na Podobozy i Kolonie Zuchowa.  Komendantka Kolonii Zuchów była druhna Irenka Waśko pwd a jej prawą ręką  i osobą która opracowała cały program Koloni była druhna Ania Chawa phm.  Kolonia była „Klubem Ekologicznych Detektywów”.   Rzeczywiście bardzo dużo wiadomości zuchy zdobyły i  pracowały jak „Pożyteczne Biedronki”, „Pracowite Pszczółki” ,  „Sprytne Ważki”, „Silne Mrówki” i „Bystre Modliszki” Dobrze że Kolonia miała kilku wspaniałych instruktorów do pomocy w zajęciach z zuchami.

Komendantką Harcerek była druhna Monika Paszkiewicz pwd,  Komendant Harcerzy druh Łukasz Karbanowicz pwd,  Wędrowniczek druhna Daniela Paszkiewicz pwd a Wędrowników druh Adam Paszkiewicz pwd. Wszystkie podobozy miały przygotowane bardzo ciekawe programy zajęć obozowych.  Uczestnicy obozu będą mieli okazje dołączyć się do moich obozowych relacji i napisać o swoich podobozach i wrażeniach obozowych.

Nad opracowaniem programu dwóch wspaniałych dni poza terenem obozu  czuwał nasz druh „Motylek” czyli Szymon Erdzik pwd,  również  pozałatwiał i zarezerwował bilety i autobusy na wycieczki i inne imprezy.  
Obóz nasz odwiedził i pozostał z nami na parę dni nowo wybrany Komendant Chorągwi Harcerzy druh Ryszard Jarek phm, twórca naszej harcerskiej piosenki „Harcerze Krzyża Południa”.  Druh Ryszard zwizytował swoje hufce harcerskie w pełnej działalności obozowej i z ciekawością wysłuchaliśmy parę jego gawęd.

 Druhna Komendantka Chorągwi Harcerek Weronika Więckowska hm zorganizowała na obozie spotkanie Hufcowych i Referentek z całej Australii.  Korzyść z tego spotkania była nie tylko dla instruktorek ale również dla podobozów żeńskich w wsparciu swoim doświadczeniem i wiedzą w organizowaniu niektórych zajęć.

Piątek 18 stycznia był najgorętszym dniem obozu.  Pech chciał, że właśnie na ten dzień mieliśmy zaplanowane wycieczki dla zuchów do Ogrodu Zoologicznego a dla reszty  obozu wycieczka gra „Amazing Race” w śródmieściu Sydney dla poznania miasta i znalezienia odpowiedzi na szereg pytań. Och co za gorący dzień to był, w ZOO w cieniu było 43 stopnie i  wcale nie lepiej w śródmieściu Sydney a na terenie naszego obozu było 46  , sprytni uczestnicy wycieczek korzystają z każdej możliwości ochłodzenia się; moczenia czapek, wylewania wody na głowę, malej kąpieli a raczej pluskania się a małych bajorkach przy miejscach zabaw czy w fontannach.  Po długim dniu wracamy do autobusów.  Po paru minutach jazdy nagle lunął silny deszcz i burza ze swoimi grzmotami i błyskawicą dawała znać o sobie. Wreszcie trochę ulgi zrobiło się, jest ciut, ciut chłodniej.  Dojeżdżamy do obozu i dowiadujemy się ze burza odcięła elektryczność  i nie ma prądu.  Liczymy na to , ze za chwile znów zabłyśnie światło, niestety nic z tego wciąż nie ma prądu.  Nagle słychać wołanie patrzcie dym, las się pali . Natychmiast był gwizdek na alarm i zbiórka na placu przed budynkami i szybki raport aby sprawdzić, że wszyscy są razem,  komenda jest w stałym kontakcie z Leśna Strażą Pożarną, wiedzą o nas i czuwają nad naszym bezpieczeństwem.  Już się robi szaro na dworze a światła wciąż nie ma, kuchnia wraz z instruktorami przynosi potrawy obiadowe na frontowy plac.   Co za wspaniały piknik niestety nie długo trwał bo nagle silna ulewa wygoniła nas pod dach, w ciekawej ciemnej atmosferze przy latarkach w jadalni skończyliśmy kolacje i rozeszliśmy się na harcerskie i zuchowe Kominki.  Światła wciąż nie ma dowiadujemy się , że piorun przerwał dopływ elektryczności i rozpoczął pożar lasu.  Co teraz będzie lodówki i zamrażalniki pełne prowiantu.  Jesteśmy w ciągłym kontakcie z Leśna Strażą Pożarna, informują nas na bieżąco o sytuacji pożarowej, miedzy innymi otrzymaliśmy dla nas dobrą wiadomość, że wiatr zmienił kierunek pożaru i oddala się od nas a przesuwa się w stronę West Head.  Wieczorna warta w tym dniu została wzmocniona przez instruktorów.
W niedziele pożegnaliśmy Kolonie Zuchową a reszta podobozów dalej prowadziła swoje programy, wędrowniczki i wędrownicy wyruszyli na 3 dniowa wędrówkę. W czwartek przed zakończeniem obozu zorganizowany był Apel Poległych dla osób z naszej rodziny harcerskiej z Australii którzy odeszli na Wieczną Wartę, było to  dużym przeżyciem dla obozowiczów a niektórzy bardziej emocjonalnie to przeżyli wspominając swoich  bliskich. Przed kolacja ostatni apel, ściągniecie flag i po oficjalnych rozkazach i podziękowaniach  było oficjalne  zakończenie obozu. 

Piątek dzień likwidacji obozu, pakowanie, sprzątanie i pożegnania  obozowiczów z Brisbane i Melbourne a na końcu sydnejczycy zaczęli się rozjeżdżać się do domów z nadzieja i postanowieniem ze: „...przy innym ogniu w inną noc spotkamy się znów.”

Z radością przyglądałam się młodym komendantom i instruktorom podobozów jak wspaniale przygotowali swoje programy i z jakim zapałem i entuzjazmem prowadzili wszelkie zajęcia.  Należą im się słowa podziękowania za wszelki trud włożony przed i w czasie obozu oraz za bezinteresowne poświecenie swoich urlopów dla dobra nas wszystkich.

Dziękuje Wam młodzi przyjaciele                                                         

To tyle druhny babci wspomnień z obozu, a teraz niech inni podzielą się swoimi wspomnieniami   a ja żegnam Was do zobaczenia na następnym szlaku harcerskim.

Czuwaj!

Halina Prociuk phm
 


                                    Wspomnienia uczestników obozu


W dniu 13 stycznia 2013 roku Hufce „Pomorze” (Brisbane) i „Podhale” (Melbourne) dołączyły do Hufców „Polesie” i „Kraków” na letnim polskim  obozie harcerskim w Sydney na terenie „ Ingleside Scout Camp”.  Plan dnia: pobudka, gimnastyka, apel, zajęcia pierwsze, obiad, zajęcia drugie, kolacja, apel i jako jedna duża rodzina harcerska mieliśmy wspólne ognisko albo kominek.  Mieliśmy ponad 100 uczestników lub czasem i więcej.  Czasem  wraz z zuchami uczestniczyliśmy w ich zajęciach i fajnie to będziemy pamiętali.  Poznaliśmy dużo przyjaciół z którymi będziemy trzymać kontakt do końca życia.                                                                                                                                                       Zastęp „Krakowianek” Aneta Mastek - hufiec „Podhale” i Lauren Radi - hufiec „Kraków”.

Na tego rocznym obozie „Leśni Ludzie” stawialiśmy namioty na terenie Scautow Australijskich w Ingleside-Sydney.  My wszyscy mieliśmy fajny czas, ale w niektórych chwilach instruktorzy dużo wymagali od nas. Bardzo mi się podobały wycieczki, szczególnie ta z gra w mieście.  Nie mogę narzekać na jedzenie, bo każdego dnia było cos nowego i smacznego.  Ja proponowała bym  żeby po ognisku było dla nas kakao oraz więcej gier.                                                                                            
 Laura Borucki - hufiec „Pomorze”

Cieszymy się, że byłyśmy na tym obozie.  Na tym obozie było dużo zajęć, byliśmy na kajakach i w CBD na „Amazing Race”. Pogoda jest w miarę dobra i nie jest za gorąco, jest wiele wrażeń i napewno odjedziemy z wieloma wspaniałymi obozowymi wspomnieniami.                                                     
 Zastęp „Góralek”

To był mój pierwszy obóz.  Nawet nie przypuszczałam, że będzie to tak fajny obóz, spotkałam,  dużo nowych ludzi czyli harcerek i harcerzy z Melbourne, Sydney i z Brisbane.  Każda minuta tutaj była fajnie spędzona.  Moją ulubioną częścią obozu były ogniska i kominki a zwłaszcza wtedy gdy ktoś mnie poprosił do tańca - pląsów obozowych.  Oj czuje, że już teraz nie mogę się doczekać do następnego obozu czy biwaku.                                                                                                                   
Monica Hawton hufiec „Kraków”

Już wszyscy wiecie gdzie był ten udany obóz, a każdy dzień przynosił kolejne przygody i przeszkody. Osobiście, najpamietniejszy dzień obozu to była wycieczka do Centrum Sydney na grę „Amazing Race”.  Podzieleni byliśmy na zastępy, gdzie musieliśmy wykonać  rozmaite zadania oraz odpowiedzieć na rożne pytania i to w ograniczonym czasie.  Podczas gry trzeba było pracować razem aby dążyć do celu i wspólnie to osiągnąć.  Czasem to było trudne, ale tym sposobom lepiej poznaliśmy się nawzajem i przez wielką determinacje wspólnie dążyliśmy do sukcesu.  Dzień był świetnie przygotowany.  Wieczorami ogniska lub kominki – to nasza harcerska tradycja, bez nich nie czulibyśmy, że jesteśmy na harcerskim obozie. Z obozów na których byłam to chyba mogę  powiedzieć, że ten jest najlepszy.                                                                                                          
 Gabriela Sellars – hufiec „Pomorze”

Obóz w Ingleside 2013 był najlepszy z wszystkich innych zajęć harcerskich w tym roku w Australii.  Tutaj tak dużo rzeczy robiliśmy że nawet nie zauważyliśmy  jak to wszystko  szybko minęło.  Komendant Łukasz Karbanowicz był wspaniałym w tej funkcji wszyscy inni instruktorzy bardzo dobrze wyplanowali ten obóz.  Harcerze mieli organizowanych wiele zajęć na obozie jak kajakowanie, pływanie, uczenie się do stopni, pionierka, wędrowanie przez Sydney i poprawianie sprawności fizycznej.  Wiele sprawności harcerze tutaj zrobili na następny bieg.   Zdobywanie wyższych stopni było jednym z highlights tego obozu.  Wielu harcerzy mówiło, że najlepsza cześć obozu było „Amazing Race” w Sydney.  W tym zajęciu wszyscy biegali do i przez największe miejsca i próbowali znaleźć wszystkie punkty, żeby pobić inne drużyny.  Już niedługo trzeba kończyć i wyjeżdżać – obóz był fenomenalny i ja poznałem fajnych nowych kolegów z Brisbane i ze Sydney.  Nie mogę się doczekać do następnego obozu.                                                                                      
  Konrad Debicki ćwik zastęp ”Koza” Melbourne  hufiec „Podhale”. 

Czuwaj,  Obóz letni w Inglesie był na pewno jeden z moich ulubionych obozów.  Jak pierwszy raz zobaczyłem harcerze i harcerki z całej Australii to wzruszyłem się.  Dobrze było spotykać nowych ludzi i robienia dużo wspaniałych zajęć i gier.  Mój ulubiony moment był jak poszliśmy  do miasta na wielki wyścig  i tam robiliśmy fajne rzeczy i zgromadziliśmy interesujące informacje na punkty.  Też bardzo mi się podobało jak pływaliśmy na kajakach w bliskiej rzece. Tyle było tych fantastycznych momentów i nie mogę się doczekać do następnego obozu.                                                                     
 David Struzik z zastępu „Pingwinów” – hufiec „Pomorze”

Gdzie zacząć...Wędrówka! – może była ona trudna dla niektórych, ale jakoś daliśmy sobie  radę poprzez wsparcie wszystkich wokół nas.  Tak pracując razem tworzyliśmy bardziej silniejsze więzy pomiędzy sobą, tak jak w jednej rodzinie – w harcerskiej rodzinie.  Obóz był wspaniałym miejscem poznania nowych osób i także na nowo połączyć się z tymi, których może dawno już nie widzieliśmy.  Najlepsze uczucia oraz wspomnienia z tego rocznego obozu to przez nasze wspólne ogniska – bycie razem i możliwość podzielenia tych uczuć z naszą bracią harcerską.  Wspomnienia i te uczucia będziemy mięć na cale nasze życie.                                                                                                     
 Karolina, hufiec „Pomorze” Brisbane.

Obóz „Leśni Ludzie” był fantastyczny, jak tylko przyszłem do obozu to chciałem dużo rzeczy zrobić i w czasie obozu dużo rzeczy zrobiliśmy razem: bramę, plac apelowy, kapliczkę i inne rzeczy.  Bardzo lubiłem wycieczkę do miasta i widziałem Harbour Brigde, Operę, Gaverner House, Botanic Garden i jeszcze poszliśmy na sama górę Eye Tower a na Pitt street tańczyliśmy taniec „Gangen” styl.  Na obozie jest nas sto albo i więcej czyli ten obóz jest wspaniały !!!                                                                                                                               
Alexander Nowak harcerz wywiadowca  13 lat – hufiec „ Podhale”

Obóz był fantastyczny, ale za szybko wszystko minęło.  Komendanci byli wymagający i cały czas nas popychali i przez to uczyliśmy się żeby  myśleć co robimy i być fizycznie mocniejsi.  Najwięcej przyjemności naszej grupie harcerskiej sprawiało to jak dla żartów dokuczaliśmy harcerkom.  Ogólnie było bardzo fajnie i nie mogę doczekać się na następny rok.                                                     
 Maksymilian Zak zastępowy „Jeleni” – hufiec „Polesie”

Od pierwszego momentu kiedy zobaczyłem energicznych harcerzy i uśmiechnięte harcerki stojące w szeregu wiedziałem, ze tu spędzę świetne chwile.  Fajnie jest spotkać  starych przyjaciół i tez poznać nowe koleżanki i kolegów.  Najprzyjemniej wspominam Wielki Wyścig w Centrum Sydney”.  W ciągu 5 godzin zobaczyliśmy cale Sydney i z moja grupą zrobiliśmy wiele szalonych rzeczy żeby dostać jak najwięcej punktów.  Nie mogę uwierzyć , że w ciągu jednego dnia poznałem tyle ciekawych miejsc w centrum Sydney.
 ćwik Zak Mroczek zastępowy – hufiec „Pomorze”

Już jest przedostatni dzień naszego obozu, myślami wracamy do początku obozu i myślimy o tym co zrobiłyśmy i jak te forsowne a zarazem bardzo ciekawe zajęcia zmieniły nas, n.p. w tej gorącej pogodzie w mieście gdzie było 46 stopni wciąż uparcie wykonywaliśmy swoje zadania w grupach i nauczyliśmy się wiele nowych i przydatnych wiadomości, które możemy wziąść ze sobą i używać w naszym codziennym życiu.  Tradycja budowy bramy jest także bardzo ważna w stwarzaniu współpracy miedzy sobą, trzeba też wspólnie zdecydować gdzie ustawić nasz obóz i jak chcemy wykonać wszystką dekoracje aby to ładnie wyglądało.  Pionierska praca jest najtrudniejsza i trudna bo nie zawsze tak wychodzi jak zaplanowałyśmy.  Widząc skończoną bramę, kapliczkę i maszt czujemy się dumne, ze inni widzą cośmy osiągnęły i cieszymy się że wszystkie harcerki z naszych zastępów coś dodawały i ulepszały. Instruktorzy prowadzili ciekawie zajęcia aby wykorzystać czas na naukę nowych rzeczy do naszych stopni i sprawności.  Ponieważ tak mało czasu nam zostało w tym obozowym rozdziale naszego życia wiec chciałybyśmy aby ten obóz się jeszcze nie kończył.  Jesteśmy dumne, że możemy być częścią naszej harcerskiej rodziny.                                                                 
Victoria – hufiec „Podhale” i Gabi – hufiec „Pomorze” - wędrowniczki z patrolu „Jana Matejki”.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy