W niedzielę na National Geographic Channel odbyła się światowa premiera specjalnego odcinka serii Katastrofa w przestworzach pt. "Śmierć prezydenta". Odcinek specjalnie ważny dla Polaków, gdyż opowiada o katastrofie rządowego TU-154M z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie 10 kwietnia 2010 roku.
Choć oceny filmu są różne - przeważnie niezbyt pochlebne - to faktem pozostaje, że premiera filmu o katastrofie smoleńskiej zgromadziła przed telewizorami blisko 2 miliony widzów co pozwoliło tematycznej stacji pokonać takich popularnych gigantów jak TVP1 i TVP2. Jedno jest pewne: na podstawie tego filmu miliony ludzi na całym świecie ukształtują swoją wiedzę o przyczynach katastrofy smoleńskiej.
Program oparto na oficjalnych raportach, dokumentach i zeznaniach świadków. Podobnie, jak wszystkie odcinki tej serii, program odtwarza szczegółowy przebieg katastrofy. Następnie eksperci rozkładają na czynniki pierwsze ustalenia prowadzonych śledztw, aż do możliwych przyczyn katastrofy by pokazać, jak ich eliminowanie może wpłynąć na podniesienie bezpieczeństwa lotów w przyszłości. W programie „Śmierć Prezydenta” widzowie zobaczyli rekonstrukcję fatalnego lotu i przebiegu śledztwa, opinie ekspertów badających przyczyny tej tragedii oraz opowieści naocznego świadka, który był jednym z ratowników. Film "Śmierć prezydenta" to próba rekonstrukcji przyczyn katastrofy na podstawie polskiego i rosyjskiego raportu. Wiele momentów pominięto. Nie znajdziemy tam spekulacji spod znaku Antoniego Macierewicza (choć kilkakrotnie wspomina się o narastających teoriach spiskowych otaczających katastrofę). Nie ma sporów między prokuratorami z Polski i Rosji. Nie są wspomniane też żadne hipotezy dziennikarskie (na przykład ta o rzekomej kłótni gen. Błasika z pilotem na płycie lotniska na Okęciu) – pisze Gazeta Wyborcza.
Producenci filmu, Alex Bystram i Ed Sayer podkreślili po pokazie filmu, że oparli się na ustaleniach zawartych zarówno w raporcie rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), jak i w raporcie polskiej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (tzw. komisji Millera).
W filmie znalazły się wypowiedzi m.in. b. ministra spraw wewnętrznych i administracji Jerzego Millera, który przewodniczył polskiej komisji, a także dwóch jej członków - Macieja Laska i Wiesława Jedynaka. O wydarzeniach z 2010 r. opowiada też jeden z rosyjskich ratowników, który był na miejscu katastrofy. O tym, co nastąpiło po katastrofie, opowiadają dziennikarze: z Polski - Konstanty Gebert, a z Rosji - Siergiej Jakimow. Mowa jest m.in. o pojawiających się w obiegu publicznym teoriach spiskowych, dotyczących przyczyn katastrofy.
Po premierowej projekcji NatGeo w internecie rozgorzała debata nt. rzetelności tego filmu.
Igor Janke z serwisu Salon24.pl: "Miałem przekonanie, że standardy dziennikarskie w PL są bardzo niskie. NatGeo ma jeszcze niższe. Nawet cienia próby dopuszczenia drugiej strony. Niesamowite. Druga strona to ciemny lud ze spiskową wizją świata".
Odpowiadał mu Waldemar Kuczyński: "Nie mieli co dopuszczać. Nie ma drugiej strony. Po drugiej stronie jest paranoja, chore głowy, politykierstwo. Daliby plamę !”.... "Film był jak każdy w NG. Pokazał, co się stało, ale Sekta św. Wraka dygocze z wściekłości, że pominięto paranoję o dwóch wybuchach" .
- Ten film powinni obejrzeć wszyscy, którzy kwestionują to, co oficjalnie wiadomo na temat katastrofy - radzi Tomasz Hypki ze "Skrzydlatej Polski".
- Tak to widzą osoby z zewnątrz. Nie uwikłane w spory w kraju. W tego typu produkcjach zawsze jest uproszczenie. Ale generalny wydźwięk jest zgodny z tym, co napisaliśmy. Film wskazuje na błędy po stronie polskiej, jak i rosyjskiej - mówił po obejrzeniu filmu jeden z ekspertów polskiej komisji Maciej Lasek.
Seria „Katastrofa w przestworzach” , w ramach której pokazano odcinek o fatalnym locie polskiego samolotu rządowego do Smoleńska bada najtragiczniejsze w historii katastrofy lotnicze. Dochodzenie prowadzone jest w oparciu o dramatyczne rekonstrukcje wydarzeń, archiwalne materiały zdjęciowe, opowieści ocalałych i ratowników oraz nowoczesną, generowaną komputerowo grafikę (CGI). Seria pokazuje, jak katastrofy, a następnie prowadzone w ich sprawach dochodzenia, wpłynęły przez lata na poprawę bezpieczeństwa lotów.
kb/BumerangMedia/SE/Gazeta Wyborcza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy