Anna Habryn
czwartek, 10 stycznia 2013
„Dziady” Mickiewicza na PolArt2012
Na 16 premierę
teatru Scena 98 wybrano „Dziady” Adama Mickiewicza. Przedsięwzięcie odważne,
ale teatr ma w dorobku m.in. Wyspiańskiego i Szekspira, więc jest znany ze
swoich dużych ambicji. Niemniej, były watpliwości, czy sobie poradzą. Poradzili
sobie! To, co pokazali, stało się najważniejszym wydarzeniem artystycznym
festiwalu PolArt2012.
Scena 98 jest –
jak wiadomo - teatrem amatorskim. Nikt z wykonawców nie ma wykształcenia
aktorskiego, a jednak tekst podawano ze sceny czysto i zrozumiale, chociaż
czasem z mocnym akcentem. Sala słuchała z zapartym oddechem. Nie było żadnego
fałszu nawet w wielkim monologu Konrada czy księdza Piotra. Mniejsze role były
opracowane i zagrane równie pięknie, jak te największe. Doskonałe były role
Konrada, pani Rolison, diabłów... Żadnej „amatorszczyzny”, czyli kompromisów
wynikających z niedostatku talentu. Jedyna szkoda, ze przeniesiona z małej
salki scenografia nie bardzo się sprawdziła w dużo większej przestrzeni
scenicznej Studio Underground, State Theatre Centre.
Tomasz Bujakowski
tekst Mickiewicza potraktował nie jak klasykę, ale jak temat współczesny, a
raczej odwiecznie aktualny.
Okazało się, że
polityczne konotacje „Dziadów” dla młodych wykonawców - Australijczyków
polskiego pochodzenia - nie są wcale przytłaczajace. Tekst jest podawany z
pełnym zrozumieniem. „Dziady” w interpretacji Bujakowskiego są przede wszystkim
czytelne jako przejrzysty i klarowny traktat o wielkości i bezsilności duszy
poety, twórcy zmagającego się z Bogiem o rząd dusz. Całkowicie zrozumiałe,
jeśli wiemy, ze mamy do czynienia z reżyserem, który jest poetą, a przy tym
duszpasterzem polonijnej trzódki w Perth, mieście odległym od najbliższego
wielkiego ośrodka kultury o 2 tysiące kilkometrów.
‘Daj mi rząd dusz,
a ja urządzę ten świat lepiej’, daremnie żąda od Boga Konrad. Wiemy, że to
złudzenie poety, ale jakoś w demokratycznym australijskim społeczeństwie
ambicja ta wydaje się mniejszą herezją.
W małym
polonijnym światku Perth Ojciec Tomasz rządzi gromadką dusz z wielkim sukcesem.
Teatr Scena 98 jest niezwykłym zjawiskiem. Gromadzi zapaleńców-aktorów i ich
całe rodziny. Pamiętam przedstawienie „Snu nocy letniej” gdzie w pewnym
momencie na scenie było ponad 80 osob, z grupką przedszkolaków włącznie, wszyscy
przęjeci artystyczną misją mówienia piękną polszczyzną i uczestniczenia w
wielkiej Sztuce. Tylko cztery razy odstąpiono od polszczyzny (House of Bernarda Alba, Żeby wiatr miał czym kołysać
(dwujezyczna wersja), oraz ostatnio podczas PolArt, pokazana podczas festyniu
'The Legend of the Wawel Dragon”). Dwa lata temu teatr wystawił sztukę o
Strzeleckim po angielsku, żeby przysłużyć się pięknej sprawie propagowania tej
postaci wśród szerokiej widowni. Okazało się to chyba błędem, bo i tak sztukę
graną w polskich klubach i placówkach kulturalnych obejrzało niewielu
Australijczyków, a wielu potencjalnych polskich widzów język angielski
odstraszył. Wielka szkoda, bo „Portrait with Ladies” wystawiony był znakomicie
i zagrany aż 11 razy.
Teatr zarabia na
siebie sam, dotacji finansowych otrzymuje niewiele, jeżeli w ogóle. Aktorzy i
ludzie za kulisami pracują bez wynagrodzenia, raczej dokładają z własnej
kieszeni.
Oprócz
przedstawień, grupa teatralna organizuje imprezy dla rodzin, przyjaciół i
wszystkich chętnych: odczyty i spotkania z ciekawymi ludźmi, wspólne
kilkudniowe rodzinne wyjazdy na łono przyrody, pikniki, zabawy taneczne,
wydarzenia sportowe... Atmosfera w zespole jest niezwykła: zapał do pracy i
wzajemny szcunek jest wprost nieporównywalny z żadnym innym środowiskiem
polonijnym.
Scena 98 jest to
więc nie tylko teatr. To forma życia społecznego, okazja do wspólnej aktywności
całych rodzin, w której wzmacniają się więzi międzypokoleniowe. Jest to też
okazja do rozwijania osobowości młodych ludzi w kierunku pozytywnych
społecznych zachowań, w atmosferze zrozumienia i przyjaźni. Teatr od roku 1998
już wychował grupkę młodych działaczy kultury i ludzi dających sobie świetnie
radę w życiu i bardzo obiecujących dla przyszłości polonijnej. Teraz sprawdzili
się przy organizacji tak wielkiej imprezy, jak PolArt. Oby tak dalej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy