Jacyś ludzie mieli zginąć dla dobra narodu. Obojętnie jacy, ale ich śmierć miała naród obudzić.
Obudź się Polsko – patrz ile fajnych trupów.
Prawdziwy Patriota, Polak przez największe P – jak paranoja, planował masakrę przypadkowych ludzi, którzy zawinili jedynie tym, że nie byli razem z nim w zbrodniczej zmowie i nie wiedzieli, że o tej porze, w tym miejscu być nie można.
Józef Mackiewicz w swoim dziele „Sprawa pułkownika Miasojedowa” pisał o „nienawiści, jaką może czuć tylko człowiek do innego człowieka tej samej krwi i rasy.”
Przez wieki ciągną się historie zbrodniarzy, którzy mordowali ludzi swego plemienia w imię obłąkanych nacjonalistycznych idei. Albo jeśli nie mordowali sami, to ciągle w imię narodu podgrzewali atmosferę nienawiści.
Czy teraz, gdy sami mogli od tej nienawiści zginąć, przyjdą do rozumu?
Tym razem się udało. Polskiego Breivika nie mamy. I nie jest to powód do żalu.
Co najdziwniejsze, przez rok śledztwa nie było żadnego przecieku. Profesjonalizm? Bez wątpienia. Ale chyba dużą rolę gra w tym inny styl pracy ABW. Nie ustawianej już pod politycznie motywowane przecieki, tylko na efektywną i skupioną pracę.
Dla opozycji z prawej strony najważniejszym pytaniem jest, dlaczego ujawnia się to akurat dziś.
Nie, jak doszło, jak wykryto, a już najmniej, kto podjudzał. To akurat wiedzą.
Nie, oni chcą wiedzieć dlaczego nie wcześniej. Dlaczego Premier wiedział, a oni nie? Może dlatego, że jest Premierem? Wygrają wybory, sami będą Premierami, to będą wiedzieć wcześniej. Ale to byłoby za proste.
Do tego, że ci ludzie zawsze widzą jakiś spisek i nie potrafią widzieć świata normalnie, jesteśmy przyzwyczajeni. Ale to, że nie są w stanie pojąć jak wygodny dla rządu byłby przeciek z tej sprawy na początku listopada, przed zadymami narodowców, to nas akurat dziwi. Przecież sami byli mistrzami przecieków.
Andrzej Kołaczkowski-Bochenek
Studio Opinii
No comments:
Post a Comment
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy