Wspaniały kiedyś piłkarz – bez dwóch zdań. W PZPN był już wice, był trenerem kadry (ocen nie przypominam, choćby dlatego, że ”co było, a nie jest nie pisze się w rejestr”), teraz dostał ster. Spodziewałem się takiego wyniku głosowania…
Dobry obyczaj nakazuje wpaść z gratulacjami, co niniejszym czynię. Rozsądek nakazuje nie przekształcać ważnego, ale jednego – ważnego, ale jednego faktu w nową regułę. Jest nadzieja odnowy, ale z resztą, to: poczekamy– zobaczymy…
Myślę zresztą, że nowy prezes to wie, i rozumie, że w sprawach futbolowych same złote usta oraz znajomości na federacyjnych szczytach, to dopiero linia startu. Teraz zaczyna się gra o zaufanie. Czyli – żeby słowa przekonywały do zmian, a pozycja na salonach przekładała się na serial zysków.
To nie tylko kwestia, czy siedziba PZPN zostanie „na Wilanowie”, czy też nastąpi naturalne zbliżenie z „Narodowym”. Nie tylko – pensja prezesa (będzie, czy nie) oraz inne pensje na związkowych posadach… To też kwestie incydentalnie ważne, ale serialu działań naprawczych same nie stworzą. Za głęboki jest kryzys. Wewnętrzny i zaufania. Za niski poziom grania w piłkę. Za dużo archaizmu w arsenale stosowanych środków oraz na zapleczu mentalnym.
Środowisko piłkarskie oraz wokółpiłkarskie – kibicowskie, polityczno-salonowe oraz medialne ukształtowały klimat wielkiej gry. Przepraszam – bez większego sensu. Zjazd setki działaczy prawie, jak obrady w sprawie przesilenia rządowego. W portalach bezpośrednie relacje na meczowej zasadzie – minuta po minucie… Rozumiem zainteresowanie, podzielam je, ale robienie z tego czegoś na podobieństwo pępka świata - to już NIE. Mogę się poddać emocjom, ale nie do wariactwa…
Nawiasem: czy takie, ogólnospołeczne samo podniecanie się piłką, nie wbija przypadkiem ( wczoraj– dziś– jutro) ludzi, którzy z wyboru i pensji futbol nam kształtują w nastrój „nadludzkości” – sport, a piłka nad nim: specjalne role i uprawnienia?
Jest taka powieść sportowa pt „Wielka gra” ( Reksza plus Strzelecki), jeszcze z międzywojnia. Też chodziło o futbol oraz o proporcję dobra i zła. Na boisku, ale też wokół niego, także we władzy związkowej. I w tzw. przestrzeni medialnej.
W powieści łatwiej o dobrą puentę – wystarczy słowem do niej doprowadzić. W życiu – trudniej. W dzisiejszej rzeczywistości naszej piłki– jeszcze trudniej. Ale… Jeśli okaże się, że nowe wybory nie tylko z racji formalno-kadencyjnej powiedziały „a”, to dni, tygodnie i miesiące (najbliższe!) dopowiedzą: „b”, „c”, „d” – i tak dalej. I na to czekam. Czy idzie czas nowego – po nowemu, czy nowe – będzie starym, tylko ciut zmodyfikowanym. Wielka gra dopiero się zaczęła! Jest w fazie pierwszej połowy meczu…
Andrzej Lewandowski
Szczerze pisząc, to szkoda mi Z.Bońka na to stanowisko, aby, np. za rok, dwa nie żądano jego głowy, boć to środowisko nieprzewidywalne i chore, aroganckie i zmurszałe mimo tzw. betonu, a tzw. kibice (czyt. kibole) również są trawieni chorobą; aby swoją prezesurą na stanowisku trudno zadowalającym wszystkich nie naruszył swego ładnie zbudowanego i zgrabnego wizerunku.
OdpowiedzUsuń