polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: Polska może stanąć przed poważnym wyzwaniem, jeśli chodzi o dostawy energii elektrycznej już w 2026 roku. Jak podała "Rzeczpospolita", Polska może zmagać się z deficytem na poziomie prawie 9,5 GW w stabilnych źródłach energii. "Rzeczpospolita" zwróciła uwagę, że rząd musi przestać rozważać różne scenariusze i przejść do konkretnych działań, które zapewnią Polsce stabilne dostawy energii. Jeśli tego nie zrobi, może być zmuszony do wprowadzenia reglamentacji prądu z powodu tzw. luki mocowej. * * * AUSTRALIA: Wybuch upałów w Australii może doprowadzić do niebezpiecznych warunków w ciągu najbliższych 48 godzin, z potencjalnie najwcześniejszymi 40-stopniowymi letnimi dniami w Adelajdzie i Melbourne od prawie dwóch dekad. W niedzielę w Adelajdzie może osiągnąć 40 stopni Celsjusza, co byłoby o 13 stopni powyżej średniej. Podczas gdy w niektórych częściach Wiktorii w poniedziałek może przekroczyć 45 stopni Celsjusza. * * * SWIAT: Rosja wybierze cele na Ukrainie, które mogą obejmować ośrodki decyzyjne w Kijowie. Jest to odpowiedź na ukraińskie ataki dalekiego zasięgu na terytorium Rosji przy użyciu zachodniej broni - powiedział w czwartek prezydent Władimir Putin. Jak dodał, w Rosji rozpoczęła się seryjna produkcja nowego pocisku średniego zasięgu - Oresznik. - W przypadku masowego użycia tych rakiet, ich siła będzie porównywalna z użyciem broni nuklearnej - dodał.
POLONIA INFO: Spotkanie poetycko-muzyczne z Ludwiką Amber: Kołysanka dla Jezusa - Sala JP2 w Marayong, 1.12, godz. 12:30

czwartek, 25 października 2012

BGK - reaktywacja!

Budynek BGK w Warszawie
Z wielu wzglę­dów ucie­szy­łem się z zamia­rów inwe­sty­cyj­nych, które sygna­li­zo­wał Pre­mier w swym paź­dzier­ni­ko­wym wystą­pie­niu sej­mo­wym. To jest rze­czy­wi­ście rewo­lu­cja. Zamiast zaci­ska­nia pasa, czego skutki obser­wu­jemy obec­nie w Gre­cji, we Wło­szech, Hisz­pa­nii i Por­tu­ga­lii, Pol­ska będzie się bro­nić przed wpły­wem kry­zysu gospo­darki świa­to­wej przy­spie­szo­nym roz­wo­jem. Roz­pacz jed­nak czło­wieka ogar­nia, gdy sły­szy komen­ta­rze nie­któ­rych zda­wa­łoby się uzna­nych eko­no­mi­stów, o wielu dzien­ni­ka­rzach już nie wspo­mnę, pod­wa­ża­ją­cych plan zdo­by­cia środ­ków inwe­sty­cyj­nych przy pomocy ope­ra­cji kapi­ta­ło­wych na pań­stwo­wym majątku przed­się­biorstw. Tak, jakby nie znali albo niczego nie zro­zu­mieli z doświad­czeń gospo­darki pol­skiej mię­dzy­wo­jen­nego dwu­dzie­sto­le­cia. Nie wie­dzieli bądź nie chcieli wie­dzieć, z czego to niby wzięła się Gdy­nia i magi­strala węglowa łącząca ją ze Ślą­skiem, być może są też do dziś prze­ko­nani, że budowę Cen­tral­nego Okręgu Prze­my­sło­wego finan­so­wały jakieś siły nad­przy­ro­dzone. Tego rodzaju nie­do­ukom nale­ża­łoby na począ­tek zale­cić prze­czy­ta­nie przy­naj­mniej zbioru repor­taży Mel­chiora Wań­ko­wi­cza pt. „Szta­feta”, opu­bli­ko­wa­nego w 1938 roku. Jest zaś ku temu oka­zja dodat­kowa, bowiem nie­dawno uka­zało się dru­gie dopiero wyda­nie tej książki, jako że była to pozy­cja lite­ra­tury, która z oczy­wi­stych geo­po­li­tycz­nie wzglę­dów nie mogła być wzna­wiana w cza­sach PRL. W ogóle nato­miast książka Wań­ko­wi­cza jest pomni­kiem budow­ni­czych mię­dzy­wo­jen­nej Pol­ski i tylko żało­wać można, że podob­nej klasy pomniki nie powstają ku czci podob­nych dzi­siej­szych przedsięwzięć.

Od ludz­kiego wysiłku wróćmy jed­nak do inwe­sty­cyj­nych pie­nię­dzy. Otóż tą insty­tu­cją, któ­rej zada­niem było w II Rze­czy­po­spo­li­tej zapew­nie­nie dłu­go­ter­mi­no­wego kre­dytu dla przed­się­wzięć podej­mo­wa­nych w imię inte­resu publicz­nego, był Bank Gospo­dar­stwa Kra­jo­wego. Na mar­gi­ne­sie warto przy­po­mnieć, że BGK nie tylko zaj­mo­wał się inwe­sto­wa­niem, ale w szcze­gól­nych przy­pad­kach wyko­rzy­sty­wano go także jako koło ratun­kowe dla ważą­cych poli­tycz­nie przed­się­biorstw pry­wat­nych. Np. łodzia­nie powinni pamię­tać, że BGK w 1933 roku prze­jął więk­szość pakietu akcji Zjed­no­czo­nych Zakła­dów Włó­kien­ni­czych K. Sche­iblera i L. Groh­mana S.A. w związku z gro­żącą tej spółce upa­dło­ścią, a w tym przy­padku cho­dziło o to, by dla spo­koju spo­łecz­nego utrzy­mać zatrud­nie­nie w tym przed­się­bior­stwie, by na bruk nie poszła załoga licząca tysiące ludzi. Ten rodzaj „dodat­ko­wej” dzia­łal­no­ści dopro­wa­dził zresztą do tego, że mówiło się wów­czas o „kon­cer­nie BGK” (fachowcy, posta­wieni na czele prze­ję­tej pod zarząd BGK spółki, bar­dzo szybko przy­wró­cili jej, mimo Wiel­kiego Kry­zysu, wręcz zdol­ność eks­pan­sji – zba­daw­szy rynek i orga­ni­zu­jąc na nowo… sieć dystrybucji).
Bez­po­śred­nio powo­jenna histo­ria dowo­dzi ponadto, że dzięki pro­fe­sjo­nal­nej dzia­łal­no­ści inwe­sty­cyj­nej BGK mógł w ogóle zostać zre­ali­zo­wany trzy­letni plan odbu­dowy kraju, czyli jedyny plan gospo­dar­czy pol­skiego real-socjalizmu, który naprawdę został wyko­nany. Potem BGK uśpiono jako insty­tu­cję, która nie paso­wała do nakazowo-rozdzielczej gospo­darki nie­do­bo­rów. Jed­nak z uwagi na zobo­wią­za­nia mię­dzy­na­ro­dowe BGK for­mal­nie ist­niał nadal (zatrud­nia­jąc trzy osoby!) i prze­trwał do zmiany ustroju. Od tego zaś czasu przez lata, w gro­nie wielu ludzi dobrej woli, bez­sku­tecz­nie czy­ni­li­śmy róż­no­ra­kie wysiłki na rzecz wyko­rzy­sta­nia Banku Gospo­dar­stwa Kra­jo­wego zgod­nie z jego zało­ży­ciel­skim powo­ła­niem. I co nieco się udało. W latach dzie­więć­dzie­sią­tych BGK stał się gospo­da­rzem Kra­jo­wego Fun­du­szu Miesz­ka­nio­wego i kilku innych finan­so­wych instru­men­tów roz­wo­jo­wych. Nie­stety, reak­ty­wo­wany BGK nie uzy­skał siły finan­so­wej i rangi podob­nej jak w dwu­dzie­sto­le­ciu mię­dzy­wo­jen­nym, bo kolej­nym mini­strom skarbu żal było wypu­ścić z ręki mają­tek nie­prze­wi­dziany do pry­wa­ty­za­cji, czyli mają­tek ren­tow­nych spółek z istot­nym udzia­łem Skarbu Pań­stwa. Potem z kolei przy­szły lata pry­matu nie­kom­pe­ten­cji. Naj­pierw psuły BGK orły, kształ­cone przy pomocy Opus Dei, następ­nie zaś mini­stro­wie finan­sów, któ­rzy zaczęli trak­to­wać BGK jako swą pod­ręczną kasę. Ogra­ni­czono dzia­łal­ność praw­dzi­wie ban­kową, a szczy­tem wszyst­kiego była likwi­da­cja okrze­płego już w sen­sie samo­dziel­no­ści finan­so­wej Kra­jo­wego Fun­du­szu Miesz­ka­nio­wego, for­mal­nie dla zasi­le­nia w ten spo­sób środ­ków wła­snych banku pod kątem umoż­li­wie­nia zle­co­nej BGK – w zastęp­stwie ucie­ka­ją­cego przed nad­mier­nym defi­cy­tem budże­to­wym Skarbu Pań­stwa – 20-miliardowej emi­sji obli­ga­cji na rzecz Fun­du­szu Dro­go­wego. Inna sprawa, że zarząd BGK, wyko­nu­jący tego rodzaju wąt­pli­wej jako­ści pocią­gnię­cia, w ostat­nich pię­ciu latach zmie­niany był prak­tycz­nie rokrocznie.
Teraz możemy mieć satys­fak­cję, jako że decy­denci rzą­dowi wresz­cie zechcieli dostrzec (lepiej późno niż wcale i nie ma co narze­kać) tę szansę, którą ma Pol­ska dzięki mądro­ści naszych ojców. Wszystko dziś wska­zuje, że BGK zosta­nie wzmoc­niony dodat­kową pulą kapi­ta­łową, pocho­dzącą z tej czę­ści majątku pań­stwo­wego, która rze­czy­wi­ście do dziś była bez­pro­duk­tywna. Kapi­tał pań­stwowy nie prze­staje być kapi­ta­łem. Prze­ję­cie tego przez BGK, dzięki efek­towi mnoż­ni­ko­wemu, umoż­liwi roz­wi­nię­cie akcji kre­dy­to­wej w odpo­wied­nio dużej skali. I nie jest to żadne cza­ro­wa­nie, jak to odczy­tują nie­któ­rzy, lecz ope­ra­cja, któ­rej zasady znane są ban­kow­com „od zawsze”. W każ­dym razie dziś pozo­staje nam nie­cier­pli­wie cze­kać na prak­tyczne uru­cho­mie­nie tych tak dla Pol­ski korzyst­nych pro­jek­tów. Oby się udało!
Post­scrip­tum: zakłady COP-u, Cen­tral­nego Okręgu Prze­my­sło­wego, budo­wano bły­ska­wicz­nie, oparte na tech­nice naj­wyż­szej klasy (pierw­szy spust wiel­kiego pieca w Sta­lo­wej Woli nastą­pił po 11 mie­sią­cach od ścię­cia pierw­szego drzewka na placu budowy; po następ­nym mie­siącu wyszły pierw­sze działka). Zakłady COP-u solid­nie spła­cały kre­dyty, to pań­stwo ich pro­duk­cją leczyło budżet – działka prze­ciw­lot­ni­cze Boforsa, sprze­dane do Anglii, bro­niły w rezul­ta­cie Lon­dynu w bitwie o Anglię, a nasze PZL-e strą­ciły we wrze­śniu 1939 r. ponad sto mes­ser­sch­mit­tów, było ich tylko dzie­sięć razy za mało; na tych PZL-ach wyszko­lili się arty­ści walki powietrz­nej, słynni po bitwie o Anglię, któ­rym poświę­cono spe­cjalne książki, i to pióra Amerykanów…

Andrzej Brat­kow­ski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy