Joachim ma 22 lata. Mieszka w Poznaniu. Znajomi mówią na niego Dżo – Dżo lub po prostu Dżo. Od zawsze olbrzymią frajdę sprawiało mu aktywne spędzanie czasu wolnego. Uwielbia podróże, poznawać nowe kultury, smaki i zwyczaje. Pasjonuje się starą motoryzacją.Fotografuje i interesuje się grafiką. Niestety, trzy lata temu zachorował. Diagnoza – rak mózgu. Musiał wtedy z tych wszystkich pasji zrezygnować i zacząć walczyć o własne życie. Od tamtej chwili postrzega upływający czas zupełnie inaczej. Dzięki miesiącom żmudnej rehabilitacji dzisiaj chodzi już o własnych siłach. Zawdzięcza to swojej determinacji i niezwykłemu poświęceniu swojego ojca. Zamierza teraz spełnić swoje największe marzenie i pojechać wraz z nim do Australii .
Zapraszamy do poznania losów dwóch przyjaciół: ojca i syna – Roberta i Joachima Czerniaków, którzy jak twierdzą nigdy się nie poddają. Wygrali z rakiem, a juz za dwa miesiące przyjeżdżają do Australii by przejechać na rowerach 10 000 kilometrów. Wówczas będzie można bezpośrednio spotkać się z nimi na trasie.
Sprawą choroby Joachima i pomysłem wyprawy do Australii zainteresowały się polskie media, w tym główne stacje telewizyjne – TVN i TVP. Obaj panowie byli gośćmi ich porannych programów.
Robert i Joachim Czerniakowie przed wczorajszym treningiem |
Wyprawa na antypodach będzie przebiegać pod hasłem: „Właśnie zwyciężam ze swoim rakiem – czyli 10 000 kilometrów na rowerze przez Australię”.
Bumerang Polski obejmuje patronatem medialnym to przedsięwzięcie.
Dziś specjalnie dla Bumeranga Polskiego z Robertem Czerniakiem*, ojcem Joachima rozmawia Krzysztof Bajkowski.
Krzysztof Bajkowski: Przyjeżdzacie do Australii aby przejechać ją na rowerach. Ambitne zadanie przy ogromnych odległościach jakie tu trzeba pokonać. Ale to nie turystyka wyczynowa jest glównym celem wyprawy.
Robert Czerniak: Tak, do Australii chcemy przyjechać , żeby kontynuować rozpoczętą rehabilitację Joachima - chorego na nowotwór mózgu mojego syna. Wiemy, że w Australii podrożuje wielu rowerzystów i taki przejazd może nie wywoływać zbyt wielu emocji. Jedni przyjeżdżają inni wyjeżdżają – jednym słowem stale na rowerach ktoś u Was jeździ. W naszym przypadku, jest to prawdziwe Szekspirowskie być albo nie być.
Dlaczego aż tak?
Dwa lata temu mój syn przeszedł bardzo skomplikowaną operację mózgu, po której wylądował na wózku inwalidzkim. Lekarze nie dawali mu zbyt dużych nadziei i w ciągu pierwszych kilkudziesięciu godzin od operacji ważyło się życie Joachima. Prognozy, że już nigdy nie będzie chodził były dla mnie nie do przyjęcia. Zaufałem swojemu instynktowi i uratowałem Przyjaciela wdrażając w porę rehabilitację. Teraz oboje chcemy, żeby Joachim już nigdy na ten wózek nie wrócił.
Na czym więc polega rehabilitacja?
Rehabilitacja ma polegać na leczeniu spastyczności kończyn dolnych poprzez długotrwałą jazdę na rowerze. Australię wybraliśmy ze względu na duże przestrzenie i różnorodny klimat. Dla Joachima, który jeszcze nie tak dawno wpatrywał się w sufit szpitalnej sali zastanawiając się: JAK TO Z NIM BĘDZIE? - jest to spore wyzwanie. Dostał od losu drugą szansę i chce ją wykorzystać. Pragnie spełnić swoje marzenia, ale przede wszystkim wyleczyć kilka z 12 powikłań z których większość powstała na wskutek porażenia w rdzeniu kręgowym. Oboje jesteśmy prostymi chłopakami i zadowolimy się warunkami biwakowymi.
Jak będzie przebiegac trasa?
Nasze zmagania chcemy rozpocząć 15 lipca 2012r. w Perth, a zakończyć po Nowym Roku gdzieś nad Zatoką Carpentaria. Pierwszy odcinek poprowadzi do Adelajdy, drugi do Melbourne, trzeci przez Sydney do Brisbane, czwarty do Rockhampton, piąty drogą okrężną do Townsville przez Longreach, a szósty - ostatni jeśli pora deszczowa będzie łaskawa przez Cairns nad Zatokę Carpentaria. Teoretycznie pojedziemy pół roku. W większych miastach będziemy robić sobie tygodniowe przerwy i spotykać się z Polonią, a także poznawać kulturę Australijczyków. Dzienny dystans wyniesie około 70 kilometrów. Na treningach przejeżdżamy zazwyczaj około 50 kilometrów, ale jak mieliśmy kiedyś zupełnie wolny dzień przejechaliśmy 124!.
Wyprawa rehabilitacyjna w dwie osoby? Czy nie powinien wam ktoś towarzyszyć?
Nie, wyprawa ma charakter wieloosobowy. Zespół będzie się składał z dwóch głównych uczestników, czyli mnie i Joachima oraz lekarza, wolontariuszki od PR. Dopuszczamy możliwość uczestniczenia od 3-5 osób w każdym etapie w charakterze zaproszonych gości.
Cały czas zabiegamy o sponsorów wyprawy. Mamy wiele obietnic od polskich firm, które jak mam nadzieje zmaterializuja sie lada dzień. Z tego powodu na chwilę obecną mamy już dwutygodniowe opóźnienie – bo cały czas szukamy sponsorów. Chcemy wykorzystać bezpieczny okres pomiędzy badaniami dotyczącymi wznowy nowotworu – bo trzeba pamiętać, że od ostatniego zabiegu (radioterapii) minęły dopiero dwa lata i Joachim jeszcze przez trzy lata będzie w grupie podwyższonego ryzyka. Po powrocie z Australii mój syn pragnie dokończyć swą edukację i żyć jak normalny zwykły chłopak. Każdy może dołożyć swoją „cegiełkę” do rehabilitacji Joachima. Nasza strona internetowa Dzo-Dzo Bike Expedition zawiera nr konta, na który można wpłacać darowizny. Pieniądze zbieramy legalnie poprzez domenę PL , bo uzyskaliśmy na to zgodę z trzech polskich ministerstw. Ze względu na aspekty psychoonkologiczne - proces zdrowienia Joachima został uznany za pożyteczny społecznie.
Jak planujecie organizować noclegi? Na znacznych odcinkach trasy nie napotkacie żywej duszy.
Chcemy nocować w namiotch przy trasie, a czasem gdy będzie taka okazja skorzystamy z motelu. Jeśli ktoś z Państwa mieszka przy planowanej trasie przejazdu – może zaoferować nam gościnę.
Wyprawa do Australii to nie pierwsza daleka podróż. Gdzie byliście i kiedy dowiedzieliście się o pierwszych objawach choroby Joachima?
Przed pojawieniem się pierwszych objawów trzy miesiące wcześniej byliśmy w podróży po Ameryce Południowej i Środkowej. Zbieralem wtedy materiały do pracy doktorskiej na temat bezpieczeństwa w turystyce. Po powrocie złapałem pierwszą lepszą dobrze płatną pracę i zostałem drwalem, a Joachim uzupełniał zaległości w szkole. W czerwcu 2009 roku z Joachimem zaczęło się dzieć coś niedobrego – bez powodu tracił rownowage a nawet wzrok. W sierpniu po serii badań poznaliśmy diagnozę – guz muzgu. Nasz świat stanąl na głowie.
Podróze i zmagania z choroba nabrały niezwyklego charakteru w relacjach ojciec – syn...
Łączą mnie z Joachimem niecodzienne relacje. Poprzez wspólne przeżycia nie jesteśmy wyłącznie Ojcem i Synem, ale prawdziwymi Przyjaciółmi. Wspólnie przemierzyliśmy już wiele krajów i jesteśmy ze sobą bardzo blisko. Jak w każdej relacji są chwile dobre i złe, my wychodzimy z założenia, że nigdy nie wolno się poddawać. Pozdrawiam wszystkich czytelników Bumeranga Polskiego i do zobaczenia w Australii.
Dziekuję i do zobaczenia na trasie, bo z pewnością nie jeden z nas do Was dołączy się ze swoim bicyklem.
Rozmawiał: Krzysztof Bajkowski
____________________
Robert Czerniak, absolwent Wydziału Nauk Geograficznych i Geologicznych na kierunku Turystyka i Rekreacja UAM w Poznaniu. Podróżnik, żeglarz, fotografik, doskonały kucharz i artysta. Wielokrotnie podróżował w najdalsze regiony naszego globu od Spitsbergenu po Ziemię Ognistą.
Mapa trasy rowerowej wyprawy Joachima |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy