- Kościół jest upartyjniony. Nie jest to instytucja ponad prawem. Nie chce oczyszczać siebie z pedofilii. Nie widzę większego sensu mojej obecności w tej instytucji, dlatego postanawiam złożyć akt apostazji - mówił sobotnie południe Janusz Palikot przed krakowską kurią. - Dziś Kościół jest rodem ze średniowiecza. Marzę, by wróciły czasy Karola Wojtyły, Tygodnika Powszechnego i Józefa Tischnera - mówił zgromadzonym wokół niego dziennikarzom.
Oświadczenie woli opuszczenia Kościoła Rzymskokatolickiego lider Ruchu Palikota - niegdyś student KULu a dziś zagorzaly antyklerykał odczytał pod Oknem Papieskim przed siedzibą krakowskiej kurii na Franciszkanskiej 3.
Jak wyjaśnił, podjął tę decyzję po rocznych rozważaniach, ponieważ – według niego – Kościół w Polsce cechuje "niesamowita pazerność finansowa"; "niezdolność do oczyszczenia się pod względem etycznym czy moralnym" oraz "polityczno-partyjny charakter"."Wiem, że dla wielu ludzi głęboko wierzących jest dzisiaj strasznie trudno być w Kościele, ale chcę im powiedzieć, że nasze działania Ruchu Palikota i także ich na rzecz zmian polskiego Kościoła, powrotu do tych krakowskich korzeni Karola Wojtyły, Tygodnika Powszechnego, Józefa Tischnera, mogą z powrotem odebrać kościół z rąk oligarchów Episkopatu i oddać go ludziom w Polsce" - powiedział Palikot.
Podpisany dokument przywiesil na drzwiach Bazyliki oo. Franciszkanów, ponieważ wejścia do bramy kurii bronili młodzi ludzie z ogolonymi głowami. Jeden z nich zabrał potem dokument z drzwi bazyliki, kiedy Palikot wszedł do kościoła, by - jak wyjaśnił - zwiedzić go.
To pierwszy polityk polski, który publicznie dokonuje aktu apostazji. W ostanich latach najsłynniejszą apostazją było wystąpienie ks. prof. Tomasza Węcławskiego z Poznania.
kb/gazeta.pl/Nowy Dziennik/
Czym jest apostazja i czy jest to problem dla Kościola w wywiadzie dla PAP mówi jezuita o. Marek Blaza, wykładowca w Papieskim Wydziale Teologicznym Collegium Bobolanum w Warszawie:
PAP: Na czym polega procedura apostazji?
O. Marek Blaza: Apostazja jest publicznym, trwałym i zdecydowanym wyrzeczeniem się wiary, czyli wystąpieniem z Kościoła katolickiego. Apostatą nie jest osoba, która przeżywa chwilowy kryzys czy wątpliwości dotyczące wiary. Apostazję można rozpatrywać w sensie moralnym i prawnym. Moralnie apostazja może dotyczyć osób, które głoszą publicznie, że Kościół ich nie interesuje, ale jednocześnie nie dokonują one żadnego formalnego aktu. Natomiast z prawnego punktu widzenia taki akt jest niezbędny. Apostazji dokonuje się w parafii, w obecności dwóch świadków i proboszcza. Po takim akcie możemy mówić o formalnym wystąpieniu z Kościoła. Skutkuje to ekskomuniką. Po apostazji do metryki chrztu wpisywana jest odpowiednia adnotacja.
PAP: Czym skutkuje apostazja dla osoby, która jej dokonuje?
M.B: Apostata formalny jest pozbawiony możliwości przystępowania do sakramentów: m.in. komunii św., małżeństwa, nie może być rodzicem chrzestnym, świadkiem bierzmowania, nie może pełnić żadnych urzędów i funkcji w Kościele. Taka osoba w ogóle nie powinna uczestniczyć w liturgiach. Apostacie nie przysługuje również pogrzeb katolicki, chyba, że na łożu śmierci będzie chciał dobrowolnie powrócić do Kościoła i wyzna wiarę.
PAP: Czy katolik może zawrzeć kościelne małżeństwo z apostatą?
M.B.: Taka możliwość istnieje, ale jest ona obwarowana pewnymi przeszkodami przez prawo kościelne. Apostata chcący zawrzeć ślub ze stroną katolicką musi zadeklarować nie tylko, że przyjmuje do wiadomości, że wszystkie dzieci z takiego małżeństwa będą ochrzczone i wychowane w wierze katolickiej, ale również, że nie będzie przeszkadzać małżonkowi w wypełnieniu tych obowiązków. Kościół katolicki odradza tego typu małżeństwa, ze względu na niebezpieczeństwo utraty wiary, ale można uzyskać odpowiednie dyspensy. Jest to jednak trudniejsze niż w przypadku małżeństwa z niekatolikiem lub niechrześcijaninem.
PAP: W jakich okolicznościach osoba, która dokonała apostazji może powrócić do Kościoła katolickiego?
M.B.: Apostata, który chce powrócić do Kościoła, powinien zwrócić się do proboszcza i publicznie, przy świadkach wyznać wiarę. Następnie dokonywany jest formalny wpis do akt.
W przypadku powrotu do Kościoła bezpośrednio przed śmiercią, nie obowiązuje żadna procedura. W niebezpieczeństwie śmierci każdy kapłan ma właściwie władzę jak papież. Ksiądz, który zdjął z apostaty karę powinien powiadomić proboszcza, że ta osoba się wyspowiadała, ponieważ będzie jej przysługiwał pogrzeb katolicki. Dla formalności dokonuje się wpisu w akta. Apostata może także w nagłych sytuacjach, zagrażających życiu wyznać wiarę i wzbudzić w sobie żal za grzechy bez obecności kapłana.
PAP: Czy Kościół stara się w jakiś sposób nawracać apostatów?
M.B.: Apostaci są osobami przekonanymi, świadomymi swojego wyboru. Misja Kościoła ukierunkowana jest bardziej na osoby, które z niego formalnie nie wystąpiły, ale w zasadzie żyją jak apostaci.
PAP: Co motywuje katolików, którzy dokonują apostazji?
M.B.: Przyczyn apostazji jest wiele, historia każdego człowieka jest inna. Część osób ma negatywne doświadczenia w kontaktach z duchownymi, którzy byli dla nich antyświadectwem. Są także ludzie, którzy apostazji dokonują nie ze względu na Kościół, ale z przekonań światopoglądowych. Dokonują apostazji chcąc być uczciwymi w tym co robią. Wyłącznie formalne bycie w Kościele uważają za hipokryzję. W tym sensie te osoby uczciwie stawiają sprawę: skoro nie wierzę, to nie powinienem należeć do Kościoła katolickiego.
PAP: Czy polski Kościół ma problem z apostazją wiernych?
M.B.: Możemy mówić o nielicznych przypadkach. Trzeba mieć w sobie dużo woli, żeby formalnie wystąpić z Kościoła, bo jest to jednak związane z pewnym wysiłkiem. Konieczne jest umówienie spotkania z proboszczem, zorganizowanie świadków. Przeciętny człowiek raczej nie jest tym zainteresowany. Przecież jeśli ktoś nie chce przychodzić do kościoła na mszę w niedziele czy święta, brać ślubu czy chrzcić dzieci, przyjmować księdza po kolędzie, nie musi dokonywać apostazji. W polskich warunkach nie ma z tym żadnego problemu, można formalnie należeć do Kościoła, ale nie wiążą się z tym żadne zobowiązania, jak np. specjalny podatek kościelny w Niemczech ściągany odgórnie od członków Kościoła.
PAP: Czy nie obawia się ojciec, że promowanie apostazji przez Ruch Palikota przyczyni się do zwiększenia liczby przypadków wystąpień z Kościoła?
M.B.: W Polsce nie będzie masowych apostazji. Nie jest to realny problem. W mojej ocenie Ruch Palikota chce zastąpić religię katolicką religią świecką. Jeżeli ktoś uważa się za ateistę, to nie będzie się bawił w kursy apostazji - bo tak trzeba nazwać działania Ruchu Palikota. Jego członkowie bawią się w duchownych religii ateistycznej, apostazję traktują jako pewien rodzaj rytu, czyli udowadniają, że człowiek jest jednak w swojej naturze religijny (homo religiosus). To co robi Ruch Palikota można określić jako karykaturę ateizmu. Ateista nie interesuje się walką z Kościołem i wiarą, bo w ogóle nie zajmuje się Bogiem i sprawami wiary. No bo co to za ateista, który walczy z Bogiem, który nie istnieje? To tak jakby zwalczać krasnoludki.
Rozmawiał: Paweł Rozwód (PAP)
Z tego jednak tekstu wynika, że Palikot jest bardziej antyklerykałem niż ateistą. Więc ostatni fragment wywodu nie ma za wiele wartości. Palikot nie walczy z bogiem. Podane cytaty jasno pokazują, że walczy z pozycją kościoła w Polsce.
OdpowiedzUsuń