Literatura zawsze antycypowała polski los. W stanie wojennym krążył wierszyk: „Gdyby Urban nosił turban, to ze świni byłby Chomeini”. Przed paru laty Janusz Głowacki powiedział o Antonim Macierewiczu, że „ma w twarzy łagodność bin Ladena”. Teraz Lis, który za zasługi Macierewicza w walce z komuną mógłby mu wiązać sznurowadła, powiązał wątki z Urbana i z Głowy i zawiązał panu Antoniemu turban na głowie, próbując związać jego wizerunek z bin Ladenem, a co gorsza – z Urbanem, drukując na okładce polskiego „Newsweeka” podobiznę taliba-Macierewicza. Powodem prowokacji miały być zdania, które padły w moim rodzinnym Krośnie: „Czymże innym jest sytuacja, w której ginie cała elita, w której odcięta zostaje głowa narodu? To jest wypowiedzenie wojny”.
Tak doniosłe słowa na pewno na długo pozostaną w pamięci Polaków, a może i Rosjan, jak ich odeprzemy po kolejnym cudzie nad Wisłą. Jestem jednak lekko zawiedziony, że w swoim płomiennym wystąpieniu pan Antoni nie sięgnął po lokalne źródła do snucia wybuchowych porównań. Przecież w Krośnie urodził się Władysław Gomułka, którego wspomniał ledwo jednym zdaniem:„Nawet Gomułka by tego nie zrobił, co zrobił Tusk” – czyli zaprzedał się Ruskim. Gomułka, panie Antoni, robił rzeczy o wiele gorsze, na przykład kradł jabłka w sadzie mojego dziadka. Moja świętej pamięci babcia Cecylia długo dziadkowi nie mogła wybaczyć, że nie zatłukł lagą małego urwisa-Wiesia, bo nie byłoby dużego Wiesława, a tak? Trafił do więzienia nie za jabłka, a za swój krnąbrny stosunek do kierowniczej roli związunia sowieckiego. Domagał się od Bieruta ograniczenia sowietom ingerencji w sprawy polskie. Bierut niczym Tusk ustępował we wszystkim Rosjanom, czego Gomułka nie umiał, dlatego poszedł siedzieć.
Pan Antoni nie nawiązał też do pobliskiego Nowego Łupkowa, gdzie w stanie wojennym siedział w „więziennym gospodarstwie rolnym” razem z moim przyjacielem, który teraz siedzi w znacznie gorszym więzieniu, bo na emigracji. Obaj pokutują za swoją naiwność rewolucyjną, bo walczyli o wolną Polskę, a teraz są zwalczani przez zawłaszczających ojczyznę niegdyś cichych i robiących w majtki ze strachu gęgaczy. W sierpniu 1982 obaj rewolucjoniści opalali się półnago w Łupkowie, nucąc piosenkę Młynarskiego „jesteśmy na wczasach w tych bieszczadzkich lasach, w promieniach słonecznych opalamy się”, a pan Antoni czytał, sprytnie włożoną w okładki Putramenta albo innego Żukrowskiego, zakazaną sztukę Janusza Szpotańskiego Cisi i gęgacze, czyli bal u prezydenta, będącą pamfletem na komunizm i Gomułkę, nazwanego Gnomem.
Pan Antoni nie wykorzystał też faktu, że Nowy Łupków leży niedaleko Komańczy, gdzie był także przez rok internowany Prymas Tysiąclecia, i nie zaszkodziłoby nawiązanie do chlubnej tradycji męczeństwa. Pominął też milczeniem zatonięcie Titanica, a przecież spotkanie w Krośnie miał 15 kwietnia, czyli w setną rocznicę pójścia na dno tematu filmu Camerona. Titanic i Tupolew – aż się prosi o uduchowione paralele! Przecież Titanic wyruszył w swój tragiczny rejs 10 kwietnia, tak jak Tupolew z prezydentem i elitą narodu na pokładzie. Na pokładzie Titanica też był kwiat ówczesnej Anglii i Ameryki, a jednak pojawiła się sztuczna mgła, z wieży kontrolnej nie widzieli góry lodowej z lodową brzozą u szczytu tejże, bo ktoś zabrał lornetkę a nawigator był zalany, nastąpiły dwa wybuchy, które rozerwały statek na pół i ideał sięgnął dna. Oraz druku. Titanic to także alegoria idącej na dno Polski, a Tusk to kapitan Smith, lekceważący opozycję na rufie. Paralele pomiędzy tragedią Titanica i Tupolewa są uderzające i tak wytrwawny polityk powinien był je wykorzystać.
Nie wykorzystał też faktu, że w podkrośnieńskim Odrzykoniu Aleksander Fredro umieścił akcję Zemsty, czyli historię dwóch zwaśnionych ze sobą rodów (Firlej należał do PiS, a Skotnicki do PO), napisaną w oparciu o raport komisji (z procesu o studnię zamkową, w sztuce: mur graniczny). Przecież Cześnik Raptusiewicz to współczesny Macierewicz, buntownik, raptus, łatwo wybucha gniewem, wysoki, czerstwy, dobrze zbudowany, w średnim wieku, szczery, dążący wprost do celu – jak pisał Fredro. Poza tym konfederat barski, za młodu walczył z Moskalami, nie to co Rejent Milczek-Tusk, chowający głowę w piasek, a wystawiający Donaldzi kuper do bicia. Obaj, Raptusiewicz i Macierewicz mają więc tego samego, znienawidzonego wroga.
Macierewicz niczym Raptusiewicz już zapowiedział proces, nie pomny, że wytoczy proces także literaturze, która zawsze antycypowała polski los. Wystarczy przywołać Cześnika: „Ja – z nim w zgodzie? – Mocium panie, wprzódy słońce w miejscu stanie, wprzódy w morzu wyschnie woda, nim tu u nas będzie zgoda”, albo Raptusiewicza-Macierewicza: „Od powietrza, ognia, wojny i od Tuska, co się Ruskim nisko kłania niech nas zawsze Bóg ochrania”…
Coś mi się widzi, że pan Antoni to późny wnuk hrabiego Aleksandra, bo pisze współczesną wersję komedii Gwałtu, co się dzieje!…
Marek Kusiba
Studio Opinii
___________________________
Marek Kusiba, ur. 1951 w Krośnie, reporter i poeta, absolwent filologii polskiej Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Wydał zbiory wierszy: Tratwa (1975), Wszystkie działa na mnie (1983), Samobójstwo Marsjan (1987), Rozwiązać siebie (1994), Inne powody (2005), Admiral Road (2006). Opublikował również biografię zatytułowaną Janusz Żurakowski. From Avro Arrow to Arrow Drive (2003). Marek Kusiba jest tłumaczem wierszy i reportaży Ryszarda Kapuścińskiego (m. in. wspólnie z Dianą Kuprel przygotował tom I Wrote Stone. The Selected Poetry of Ryszard Kapuściński, 2007). Od roku 1984 mieszka w Toronto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy