
Nazajutrz po fałszerstwach przy wyborach parlamentarnych, sondaże wskazywały, że poparcie Prezydenta drastycznie spadło i nieznacznie przekraczało 50%, ale potem notowania Władimira Władimirowicza nieustannie rosły: 52, 53%, potem 58, by na krótko przed ciszą wyborczą wskazywać wręcz 66%.
Putin wygrał, a za 6 lat wygra znowu. W ten sposób rządzić będzie w sumie 24 lata, niewiele mniej niż Stalin – 29 lat – i znacznie więcej niż Breżniew – 18.Protestujący przeciw Putinowi na ulicach Moskwy czy Leningradu to niestety margines. Ważny, porywający nawet, ale margines. I na dodatek – jak twierdzi sam Putin, który w kampanii wyborczej cwałował na antyamerykanizmie – protesty inspirowane są przez Stany Zjednoczone, przez ich nowego ambasadora, który „otrzymał takie zadanie od samej Hillary Clinton”.
55% Rosjan wierzy w możliwość cudzoziemskiej inwazji na Federację – choć chyba tylko Kaczyński i Orban szykują się na Rosję. Ale tylko 9% rodaków Putina dostrzega źródło zagrożenia w NATO. Putin bije jednak w NATO, bo tak naprawdę nie bardzo się ma czym pochwalić. Odkąd jest na Kremlu lub w Białym Domu, wyeksportował ropy lub gazu za półtora biliona dolarów, tak, półtora tysiąca miliardów dolarów i… I nic. Dróg, kolei, szkół, jak nie było tak nie ma, poziom życia ludzi, zwłaszcza na prowincji, nadal jest zatrważająco niski, stan gospodarki oceniany jest jako fatalny. No, jest jeden wyjątek: wszyscy, ale to wszyscy jego najbliżsi współpracownicy premieroprezydenta zostali milionerami i miliarderami. Niestety, pozyskanych dzięki Putinowi miliardów nie inwestują w Rosji, tylko na wstrętnym Zachodzie. W samym styczniu br. z Rosji wyjechało 17 mld $, znacznie więcej niż średnia rekordowego pod tym względem roku 2011, kiedy to za granice Rosji wyciekły 84 miliardy $. Za dolarami uszły za granice także 2 miliony obywateli Federacji, kolejne czekają w kolejce.
No, ale będzie lepiej: prezydentopremier Putin obiecał podwojenie pensji wielu branżom, w tym nauczycielom, dopłaty dla 60% rosyjskich rodzin, by ich poziom życia mógł się podnieść, obniżkę cen mieszkań o 30%, becikowe za trzecie dziecko na 3 lata, ogromne zniżki na benzynę dla rolników, niepodnoszenie wieku emerytalnego… I darmowe loty dla kibiców, wybierających się na Euro 2012, i kosztowne Igrzyska dla spragnionych chleba: Igrzyska Zimowe w 2014 r. w Soczi i MŚ w piłce nożnej w r. 2018…
Spełnienie tych obietnic kosztowałoby 170 mld $. Skąd Putin weźmie te pieniądze? Nie powiedział. Na razie obiecał przeznaczyć prawie 750 mld $ na modernizację armii rosyjskiej, bo przecież Zachód nieustannie jej zagraża…
A kim byli czterej kontrkandydaci Putina? Cudownymi, wymarzonymi przeciwnikami… Sarkastycznie nazwana liberalno-demokratyczną partia polakożercy Władimira Żirinowskiego, urodzonego w Ałma-Acie syna polskiego Żyda i Rosjanki, trzyma na wodzy elektorat skrajnie prawicowy i populistyczny, uważając, aby w niczym nie zagrozić pozycji batiuszki Putina. Komunista Giennadij Ziuganow wykonuje tę samą robotę z weteranami KPZR i nostalgikami po Związku Sowieckim. Siergiej Mironow pacyfikuje socjalistów, a co robi krytycznie ostatnio nastawiony do Putina, ponad dwumetrowy multimiliarder i magnat medialny Michaił Prochorow tego do końca nie wiadomo… Zapewne podjął tę decyzję, kiedy Putin wydawał się osłabiony; dziś pewnie tego żałuje i rozmyśla o losie Michaiła Chodorkowskiego…
Jest jeszcze opozycja, ta nielicencjonowana, w rodzaju partii Jabłoko odsuniętego od kandydowania Grigoria Jawlińskiego, ale liberałowie w Rosji nigdy nie byli istotną siłą polityczną… No i jest jeszcze blogger Aleksandr Nawalnyj, w rzeczywistości paranoiczny ksenofob, rozpalający antykaukaskie emocje na wiecach rosyjskich kiboli.
A więc Putin wygrał i w Rosji nic się nie zmieni… No nie: zapewne wyrośnie Związek Sowiecki II, czyli zostanie zrealizowany putinowski projekt Unii Euroazjatyckiej z udziałem większości b. republik sowieckich…
Strach się bać… Co możemy wobec tak nieobliczalnie rządzonego sąsiada? Cóż: musimy ratować jak tylko się da UE, żebyśmy mieli zaplecze złożone z przyjaciół; nie zaniedbajmy niczego w stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi i coraz częściej uśmiechajmy się do Chińczyków i Japonii… Bo Putin porządzi jeszcze co najmniej 12 lat, jeśli oczywiście nie zapragnie zostać prezydentem dożywotnim…
Jacek Pałasiński
Studio Opinii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy