„Totalitaryzm gnębił nas przez 42 lata, pod jego butem dojrzewaliśmy do rewolucji - powiedział odbierając nagrodę Ahmed as-Sanusi. – Naszym celem jest budowanie państwa opartego na demokracji, prawach dla wszystkich, prawie do głosowania i kandydowania, a także praw dla kobiet, które ponosiły ofiary na rzecz lepszego bytu”.
Hmmm… Bardzo tego Libijczykom i wszystkim Arabom życzymy, ale czy ten sen się ziści?
„Jestem zaszczycony, wręczając nagrodę Sacharowa Parlamentu Europejskiego za wolność myśli pięciu odważnym kobietom i mężczyznom, aktywistom Arabskiej Wiosny - powiedział przewodniczący PE Jerzy Buzek. - Prawa człowieka są uniwersalne, wszyscy cenimy ludzką godność, swobodę poglądów i ich wyrażania, jak również odpowiedzialne i wiarygodne rządy. Wszyscy mamy do tego prawo”.
Tego samego dnia, amerykański magazyn Time uhonorował okładką i tytułem człowieka roku rebelianta, Protestera. „Protesters were prime makers of history” – napisał TIME w uzasadnieniu … „W latach 60 Ameryka maszerowała o prawa człowieka i przeciw wojnie w Wietnamie, w latach 70 protesty zmieniły Portugalię i Iran, w latach 80 wołały o Europę bez broni nuklearnej, o koniec izraelskiej okupacji Zachodniego Brzegu i Gazy, przeciw komunistycznej tyranii na placu Tienanmen i w Europie Wschodniej… Protesty uliczne zawsze były przedłużeniem polityki. A potem nadszedł koniec historii, przepowiadany przez Francisa Fukuyamę… Mieliśmy dojść do końca ideologicznej ewolucji, zachodni liberalizm miał odnieść globalny triumf… Dwie dekady, rozpoczęte w r. 1991 były świadkiem największego skoku w poziomie życia, jakiego kiedykolwiek zaznała historia. Kredyt był tani, zapanowało przyzwolenie i apatia, a protesty uliczne wydawały się przestarzałe i bezsensowne, jak kawaleria w XX-wiecznych wojnach”.
Aż nadeszła Arabska wiosna i wszystko zmieniła.
To jest pozytywna wizja protestów, pozytywna wizja arabskiej wiosny. Niestety nie jedyna. Jak dotychczas, arabska wiosna przynosi triumfy islamistom i najwsteczniejszym nurtom politycznym i intelektualnym, które najprawdopodobniej cofną w czasie objęte rewoltą społeczeństwa o dziesiątki lat, pod względem przestrzegania praw człowieka, praw kobiet, pluralizmu, wolności… Zaowocują gwałtownym wzrostem wrogości między cywilizacją zachodnią a ponurą namiastką cywilizacji arabskiej… Namiastką tej, która wydała Omajjadów i Almorawidów, która zaowocowała wspaniałym rozkwitem kulturalnym Bagdadu za czasów Haruna al-Raszida – króla z baśni 1001 nocy, która dała nam i Awicennę i Alhambrę, która przechowała nam troskliwie Sokratesa i Platona, która dała nam mezquitę w Kordobie i algebrę… To, co teraz produkuje wielka niegdyś cywilizacja arabska, to nietolerancja, fanatyzm, nienawiść i agresja… Może to się kiedyś zmieni, ale na pewno nieprędko…
W Egipcie, w ubiegłą środę, skazano na dwa lata więzienia i grzywnę w wysokości 200 tysięcy funtów „w imię narodu egipskiego” bloggera, Maikela Nabila, który podawał w wątpliwość pozytywną rolę egipskiej armii w tegorocznej rewolucji… Cóż, na ulicę nie zawsze wychodzą święci. Rewolucjoniści nie zawsze mają rację.
Gdyby w latach 80 rządy posłuchały setek tysięcy młodych zachodnich komunistów i nie zgodziły się na rozmieszczenie na Zachodzie rakiet Pershing i Cruize, mur berliński stałby w najlepsze, a ci, którzy w PE nie wahali się zohydzać Polski w oczach świata, mieliby to, czego chcą. By użyć ich języka „zawoalowaną opcję rosyjską”. Nawet nie tak bardzo zawoalowaną…
Jacek Pałasiński
Studio Opinii
Hmmm… Bardzo tego Libijczykom i wszystkim Arabom życzymy, ale czy ten sen się ziści?
„Jestem zaszczycony, wręczając nagrodę Sacharowa Parlamentu Europejskiego za wolność myśli pięciu odważnym kobietom i mężczyznom, aktywistom Arabskiej Wiosny - powiedział przewodniczący PE Jerzy Buzek. - Prawa człowieka są uniwersalne, wszyscy cenimy ludzką godność, swobodę poglądów i ich wyrażania, jak również odpowiedzialne i wiarygodne rządy. Wszyscy mamy do tego prawo”.
Tego samego dnia, amerykański magazyn Time uhonorował okładką i tytułem człowieka roku rebelianta, Protestera. „Protesters were prime makers of history” – napisał TIME w uzasadnieniu … „W latach 60 Ameryka maszerowała o prawa człowieka i przeciw wojnie w Wietnamie, w latach 70 protesty zmieniły Portugalię i Iran, w latach 80 wołały o Europę bez broni nuklearnej, o koniec izraelskiej okupacji Zachodniego Brzegu i Gazy, przeciw komunistycznej tyranii na placu Tienanmen i w Europie Wschodniej… Protesty uliczne zawsze były przedłużeniem polityki. A potem nadszedł koniec historii, przepowiadany przez Francisa Fukuyamę… Mieliśmy dojść do końca ideologicznej ewolucji, zachodni liberalizm miał odnieść globalny triumf… Dwie dekady, rozpoczęte w r. 1991 były świadkiem największego skoku w poziomie życia, jakiego kiedykolwiek zaznała historia. Kredyt był tani, zapanowało przyzwolenie i apatia, a protesty uliczne wydawały się przestarzałe i bezsensowne, jak kawaleria w XX-wiecznych wojnach”.
Aż nadeszła Arabska wiosna i wszystko zmieniła.
To jest pozytywna wizja protestów, pozytywna wizja arabskiej wiosny. Niestety nie jedyna. Jak dotychczas, arabska wiosna przynosi triumfy islamistom i najwsteczniejszym nurtom politycznym i intelektualnym, które najprawdopodobniej cofną w czasie objęte rewoltą społeczeństwa o dziesiątki lat, pod względem przestrzegania praw człowieka, praw kobiet, pluralizmu, wolności… Zaowocują gwałtownym wzrostem wrogości między cywilizacją zachodnią a ponurą namiastką cywilizacji arabskiej… Namiastką tej, która wydała Omajjadów i Almorawidów, która zaowocowała wspaniałym rozkwitem kulturalnym Bagdadu za czasów Haruna al-Raszida – króla z baśni 1001 nocy, która dała nam i Awicennę i Alhambrę, która przechowała nam troskliwie Sokratesa i Platona, która dała nam mezquitę w Kordobie i algebrę… To, co teraz produkuje wielka niegdyś cywilizacja arabska, to nietolerancja, fanatyzm, nienawiść i agresja… Może to się kiedyś zmieni, ale na pewno nieprędko…
W Egipcie, w ubiegłą środę, skazano na dwa lata więzienia i grzywnę w wysokości 200 tysięcy funtów „w imię narodu egipskiego” bloggera, Maikela Nabila, który podawał w wątpliwość pozytywną rolę egipskiej armii w tegorocznej rewolucji… Cóż, na ulicę nie zawsze wychodzą święci. Rewolucjoniści nie zawsze mają rację.
Gdyby w latach 80 rządy posłuchały setek tysięcy młodych zachodnich komunistów i nie zgodziły się na rozmieszczenie na Zachodzie rakiet Pershing i Cruize, mur berliński stałby w najlepsze, a ci, którzy w PE nie wahali się zohydzać Polski w oczach świata, mieliby to, czego chcą. By użyć ich języka „zawoalowaną opcję rosyjską”. Nawet nie tak bardzo zawoalowaną…
Jacek Pałasiński
Studio Opinii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy