Lubimy, jak Polsce, polskiemu rządowi biją brawa… 14 grudnia było ich szczególnie dużo. W Strasburgu, przed posłami do Parlamentu Europejskiego wystąpił premier Donald Tusk, by podsumować semestr polskiego przewodnictwa Unii Europejskiej.
Tusk powiedział słowa, dzięki którym stał się jednym z ważniejszych polityków europejskich. Powiedział słowa, które wprowadziły Polskę do grona państw w UE wiodących i ustalających kierunek jej marszu:
Stoimy na rozdrożu, przed nami jest bardzo poważny wybór – czy w czasie tego kryzysu, szukając metod i sposobów na wyjście z tego kryzysu pójdziemy drogą wspólnotową, szukać będziemy europejskiego sposobu wyjścia z kryzysu, czy też pójdziemy drogą egoizmów narodowych i państwowych, szukając ratunku egoistycznie.13 grudnia na ulicach Warszawy, grupka ludzi wykrzykiwała „Tu jest Polska”. To nieporozumienie. Prawdziwa Polska nie była wcale tam; była w Strasburgu.
Kiedy słyszę komentarze nacechowane satysfakcją, że Wielka Brytania stała się znowu wyspą, że kanał La Manche na naszych oczach stał się szerszy, niż kilka tygodni temu, to powiem szczerze – nie rozumiem tej satysfakcji.
Pojawiły się także inne komentarze. Na przykład takie, że jakaś stolica wygrała z innymi stolicami i w ciągu tych sześciu miesięcy byłem świadkiem tego nienazwanego jeszcze precyzyjnie, ale wielkiego sporu europejskiego – czy przywództwo polityczne Europy będzie wynikiem bezlitosnej konkurencji państw narodowych, a efektem tej konkurencji będzie dominacja jednej czy dwóch, czy trzech stolic nad innymi, czy też wręcz przeciwnie – czy to przywództwo polityczne Europy będzie przywództwem wspólnotowym na rzecz całej wspólnoty.
To przywództwo nie może być przywództwem jednego, dwóch czy trzech nawet najsilniejszych państw. Nie może być także przywództwem technokratów, bo nie mają oni mandatu demokratycznego. To przywództwo musi mieć charakter polityczny, musi mieć mandat demokratyczny, musi być akceptowane przez wszystkich, po to, żeby móc egzekwować obowiązki od wszystkich.
Europa potrzebuje wspólnego rachunku sumienia. Nie możemy dzisiaj pokazywać palcem: o, tam jest źródło kryzysu; o, to jedno państwo na południu spowodowało, że wszyscy mamy kłopoty. Potrzebujemy także wspólnej odpowiedzialności za przyszłość. Północna Europa, która szczyci się swoją dyscypliną musi także zacząć lepiej rozumieć potrzebę solidarności. Południe Europy musi także zrozumieć, że wspólna odpowiedzialność to także więcej dyscypliny.
Dzisiaj jeszcze raz powtórzmy: jesteśmy za integracją, przeciw dezintegracji. Jesteśmy przeciwko dzieleniu na lepszych i gorszych, a opowiadamy się za wzrastającą jednością polityczną Europy. I dlatego Parlament Europejski, bo wy macie mandat demokratyczny, wy powinniście – jak sądzę – wziąć na siebie to wielkie zobowiązanie, to wielkie wyzwanie. Powinien stać się taką nowoczesną konstytuantą dla tej na nowo powstającej Europy. Nie chodzi o to, żeby się straszyć. Kryzys straszy ludzi wystarczająco mocno, ale jeśli temu zadaniu nie podołamy, będą przyszłe pokolenia przeklinać nie tylko kryzys, ale także nas. Albo dziś podejmiemy walkę o tę przyszłą Europę, abo jutro będziemy płakać po tej Europie.
I była szanowana, oklaskiwana, a co ważniejsze, lubiana.
Jacek Pałasiński
Studio Opinii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy