Ten kwiatowy festiwal usytuowano w centrum stolicy, wokół jeziora Lake Burley Griffin, w Commenwealth Park. Łatwo tu trafić... przyjechać autobusem, taksówką lub własnym samochodem, przypłynąć stateczkiem. Wokół jeziora ciągną się również kilometry ścieżek rowerowych...
O tej porze roku w Canberze jest bardzo uroczyście i kolorowo. Przez trzydzieści dni pełnych feerii zapachów, park nad jeziorem wygląda jak jeden wielki kwiatowy obraz. Canberrę ożywiają miliony rozkwitłych tulipanów, irysów, żonkili, hiacyntów, chryzantem, stokrotek, bratków i innych drobnych kwiatów. Zanurzamy się w te cudowne barwy i zapachy, spacerujemy po ożywionych marketach, oglądamy ciekawe stoiska, wystawy, słuchamy koncertów. Można też posłuchać fachowców, którzy uczą pielęgnacji ogrodów, pooglądać ciekawe filmy o kwiatach i innych roślinach.
W tych dniach wszystkie gazety namawiają na randki z Floriadą, drukują programy, informują o wszystkim na bieżąco. Każdego dnia organizatorzy obiecują inne rozrywki. Także dla dzieci, dla których stawia się diabelski młyn, karuzele i inne atrakcje. Dalej znajdziemy stragany z pamiątkami: wiatraczki dla dzieci, zabawki, lampiony, ubrania, jedwabne szale, kolczyki i korale robione własnoręcznie oraz rozmaite smakołyki: miód, orzechy, rozmaite herbaty z całego świata... Oczywiście, nie brakuje barów i restauracyjek, gdzie wypoczywamy przy lunchu i rozmowach ze znajomymi lub przypadkowo spotkanymi osobami. Z tych Dni korzystają całe rodziny. I to praktycznie ze wszystkich australijskich miast! Spotkałam starszych ludzi, którzy kochają kwiaty i przyjechali na canberski festiwal kwiatowy z wycieczką z Sydney.
Wieczorami dobiegają nas dźwięki muzyki. Słuchamy jazzu, wokalistów, podziwiamy taneczne pary z klubu Swing. Zapraszają nas na naukę tańca...
* * *
Pierwsza Floriada w Canberze odbyła się w 1988 roku, z okazji 75-lecia osiedlenia się tutaj pierwszych Europejczyków. Okazała się dużym sukcesem, także turystycznym, postanowiono więc odnawiać ją każdego roku, dając wystawie zawsze nowy temat, nową dekorację. W tym roku jest to A feast for the senses czyli Uczta dla zmysłów. W ubiegłym roku jej tytuł brzmiał: Wyobraźnia a dwa lata temu Dusza, ciało, mózg.Przygotowania do Floriady trwają od jesieni, czyli od momentu wysadzenia do ziemi ponad miliona cebulek kwiatowych. Co roku organizatorzy sadzą je w innych kompozycjach. Jak wiadomo, rozmaite roślinki kwitną w różnych porach, w odstępach kilku, kilkunastu dni... więc na tę imprezę trzeba się wybrać kilka razy, by podziwiać dywany aktualnie kwitnących kwiatów. Mają one nawet swoje nazwy. Na przykład Chocolate Paradise czyli Czekoladowy raj którego zestaw kolorów kwiatów naprawdę przypomina czekoladki. Albo Cheese platter (Serowy talerz) z kwiatami o żółtych i pomarańczowych barwach....
Nasze oczy cieszy w tym roku między innymi 13 rodzajów hiacyntów, 87 rodzajów tulipanów, 9 irysów, 14 narcyzów, 4 rodzaje stokrotek, 2 rodzaje maków... I to wszystko na obszarze 9.105 metrów kwadratowych. A między tymi kwiatami, jakby tego wszystkiego było mało, po alejkach przechadzają się motyle na szczudłach, czyli panienki-akrobatki przybrane w różowe skrzydła... Oczywiście, tych prawdziwych motyli uwijających się ponad różnokolorowym kwieciem, też nie brakuje!
Do zobaczenia za rok! Warto przyjechać do Canberry w dniach od 15 września do 15 października, by nacieszyć wszystkie nasze zmysły.
Tekst i zdjęcia: Grażyna Milewska
Przegląd Australijski
No comments:
Post a Comment
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy