Miniony tydzień na Martin Place. Fot. K.Bajkowski |
Obozowisko „oburzonych” na Martin Place w centrum Sydney, którzy od tygodnia protestują przeciwko chciwości wielkich kororacji i banków, zostało zlikwidowane dziś tuż przed świtem przez policję. Aresztowano 40 osób. Dwa dni temu policja zlikwidowała, przy użyciu siły, koni, psów bojowych i gazu łzawiącego podobne obozowisko protestujących w Melbourne. Aresztowano 100 osób.
Protesty w obu metropoliach australijskich pod hasłem Ocuppy Melbourne, Ocuppy Sydney wpisują się w globalną falę protestów przechodzących przez ponad 900 miast zapoczątkowanych okupacją Wall Streel w Nowym Jorku od 17 września.
Choć gospodarka Australii, oparta w znacznej mierze na eksporcie surowców stosunkowo najmniej odczuła dotychczas skutki światowego kryzysu a bezrobocie pozostaje na niskim poziomie, australijscy protestujacy dołączają sie do „oburzonych świata” w ramach solidarności.
Tymczasem legenda „Solidarności”, Lech Walęsa dostał zaproszenie od demonstrantów z Wall Street. Ten, który zapoczątkował obalanie w pokojowy sposób systemu komunistycznego jest teraz zapraszany jako guru obecnej rewolucji. Wałęsa solidaryzuje się z falą protestów przeciwko zachłanności instytucji finansowych ale wyraża obawy co do jej rozwoju i zakończenia. W ostatnim wywiadzie dla „Faktu” polski laureat pokojowej Nagrody Nobla powiedział:
- Banki dostają pieniądze podatników, a nie poczuwają się do współodpowiedzialności za kryzys. Wie pani, ile bankierzy biorą pieniędzy? Ludu mój ludu! To zbrodnia. Ludzie z głodu umierają, a oni nie mają umiaru.
Według Wałęsy protesty oburzonych, które przechodzą obecnie przez Europę , USA ( i Australię – przyp. red.) mogą się skończyć „rozwaleniem systemu. Wyraził jednak obawy, że może dojść do anarchii. – Poprzednie lata doprowadziły do wielu nieprawidłowości, nieuczciwości, wręcz do grabieży – zaznaczył w wywiadzie dla gazety były prezydent Polski , podkreślając, że teraz przychodzi czas na rozliczenie.
media/kb
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy