Gosia Hill, president of Asia Pacific Business Council for Women |
– Odczuwały wtedy brak wsparcia dla działalności biznesowej ze strony rządu Południowej Australii – dodaje. – Założyły więc organizację, której głównym zadaniem było wspieranie kobiecych biznesów: ich ekspansji na rynki światowe, tworzenie sieci kontaktów, itp. Pierwszymi członkiniami Klubu Kobiet Biznesu były przedstawicielki płci pięknej, które osiągnęły wtedy sukcesy na wielką skalę. Ale wśród nich były także reprezentantki małego i średniego biznesu. Tak więc spotkały się te znane i sławne i te „cichutkie”, które stopniowo i wytrwale osiągały zamierzone cele.
Z Gosią Hill rozmawia Lidia Mikołajewska.
W tej organizacji jest obecnie wiele innych kobiet z różnych zakątków świata. Są Polki, Rosjanki, Ukrainki, Brytyjki, Francuzki. Także przedstawicielki Południowej Afryki...
W Asia Pacific Business Council for Women Inc. (stara nazwa wciąż obowiązuje i nie zamierzamy jej zmieniać) przybywa kobiet z różnych innych części świata. Tak więc nasza organizacja rozwija się, jest coraz bardziej popularna, ważna i potrzebna. Dostrzegają ją członkowie południowoaustralijskiego rządu oraz członkowie parlamentu, choć my wpuszczamy na „nasze salony” przede wszystkim panie posłanki.
Porozmawiajmy więc o kobietach – biznesmenkach. Jakie one są?
Zdeterminowane. Inteligentne. Dobrze wykształcone. Profesjonalne. Przebojowe. Odważne w działaniu. Podejmujące szybkie decyzje. Sprytne. Stanowcze. Bezpośrednie. Eleganckie... Długo można by wymieniać. W naszej organizacji jest obecnie dziesięć Polek. Wspaniałe kobiety. W ogóle wszystkie panie są po prostu super! Wietnamki, Niemki, Holenderki, Francuzki, Rosjanki, Ukrainki, Angielki... Chinki już od wieków wiedzą, że mężczyzna to wprawdzie głowa rodziny, ale żona jego szyją i... robią swoje. W biznesie są niezastąpione! Coraz więcej wśród nas Hindusek. Dla wszystkich pań jestem pełna szacunku, podziwu i uznania. Przybywają do Australii niemal ze wszystkich zakątków świata. Często zagubione, przerażone niepewnym losem swoim i dzieci, uciekinierki spod kul... Niegdyś Wietnamki, dziś Kambodżanki, Afganki, Sudanki... Australia podaje im pomocną dłoń, ale przychodzi taki moment, kiedy trzeba znaleźć pracę i samodzielnie utrzymać rodzinę. Te bardziej przedsiębiorcze i zdeterminowane zakładają własne biznesy. Na początku często bardzo malutkie.
To było na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku, kiedy przez osiem lat prowadziłam w Adelajdzie firmę konsultingową i pomagałam ówczesnym emigrantom zakładać małe przedsiębiorstwa. Wśród nich było wielu Polaków, bo był to czas tzw. solidarnościowej emigracji. Ja sama „pochodzę” z tego okresu. Jako studentka filologii angielskiej Uniwersytetu Warszawskiego przyjechałam tu na zaproszenie swojej rodziny i pozostałam. Nie siedziałam jednak z założonymi rękami – studiowałam nauki polityczne, filozofię i prawo na Flinders University. Potem zainteresowałam się ekonomią, finansami i odezwała się we mnie żyłka przedsiębiorczości. Stąd pomysł na firmę konsultingową. Co tu dużo mówić, należało po prostu wykorzystać dobrą koniunkturę. W Australii powstawały wtedy rozmaite programy promujące przedsiębiorczość, także programy na rzecz kobiet działających w miniaturowych przedsiębiorstwach.
Następnie pracowałam w Rosji, Kazachstanie i Południowej Afryce.
W latach 2004 – 2008 zostałam mianowana radcą handlowym Ambasady Australijskiej w Polsce. W zasięgu mojego działania było siedemnaście krajów Europy środkowo-wschodniej, krajów bałtyckich i Grecji. To było dla mnie fascynujące, a zarazem męczące doświadczenie. Przede wszystkim dlatego, że byłam tysiące kilometrów od męża i dzieci, którzy pozostali w Adelajdzie. Nie narzekam jednak, bo współpracowałam z wieloma ambasadorami, podpisywałam kontrakty handlowe, odbywałam spotkania biznesowe na wysokich szczeblach, wszędzie musiałam być i wszystkiego dopatrzeć... To mi odpowiadało. Po czterech latach wróciłam do Adelajdy. Teraz zaproponowano mi prowadzenie Asia Pacific Business Council for Women Inc. I znów chętnie się tego zadania podjęłam.
I od tej pory Klub rozwija się błyskawicznie. Myślę, że ma na to wpływ to, co proponujesz: częste spotkania Klubu Kobiet Biznesu...
Te spotkania są moim zdaniem ważne i potrzebne. Zawsze staram się, by każda uczestniczka mogła przy tej okazji pochwalić się osiągnięciami, wypromować swoją działalność, zrobić małą wystawkę swojej oferty biznesowej, wymienić doświadczenia z innymi paniami, nawiązać ze sobą kontakty, zarówno służbowe jak i prywatne. W końcu czemu służy organizacja, jak nie temu właśnie?
Czy trudno jest założyć w Australii własną firmę?
To prosta procedura. Firmę czy przedsiębiorstwo można założyć właściwie z dnia na dzień. Należy wejść na odpowiednie strony internetowe... System komputerowy poinformuje o wszystkim krok po kroku...
Do Klubu należą panie w różnym wieku. Jednak najwięcej jest młodzieży?
Młode kobiety nie boją się ryzyka i chętnie zakładają własne biznesy. Muszę przyznać, ze ja sama wiele się od nich uczę – przede wszystkim szybkiego działania i podejmowania decyzji.
Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia
Na zakończenie naszej rozmowy chciałabym jeszcze dodać, z pełnym przekonaniem, że oto nadszedł czas kobiet. Złożyło się na to wiele przyczyn, że muszą one samodzielnie brać swoje życie w swoje ręce. Są wśród nich panie, które tego pragną i nie wyobrażają sobie innego życia zawodowego, ale bywa, że nie mają po prostu wyboru.
Rozmawiała Lidia Mikołajewska
Przegląd Australijski
http://www.youtube.com/watch?v=3EmSUyq0BSU&feature=email
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Goska z Perth
a tutaj mój link:
http://www.voltairenet.org/Disaster-capitalism-swoops-over
http://twitter.com/#!/nit2am/statuses/107128475621666816
What kind of dictator builds $30b irrigation & water system for his people? Funds a satellite for Africa,freeing it from the shackles of EU?
tutaj sympatyczni rebelianci w akcji
http://www.obamaslibya.com/
Pozdrawiam swojaków