polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: Polska może stanąć przed poważnym wyzwaniem, jeśli chodzi o dostawy energii elektrycznej już w 2026 roku. Jak podała "Rzeczpospolita", Polska może zmagać się z deficytem na poziomie prawie 9,5 GW w stabilnych źródłach energii. "Rzeczpospolita" zwróciła uwagę, że rząd musi przestać rozważać różne scenariusze i przejść do konkretnych działań, które zapewnią Polsce stabilne dostawy energii. Jeśli tego nie zrobi, może być zmuszony do wprowadzenia reglamentacji prądu z powodu tzw. luki mocowej. * * * AUSTRALIA: Wybuch upałów w Australii może doprowadzić do niebezpiecznych warunków w ciągu najbliższych 48 godzin, z potencjalnie najwcześniejszymi 40-stopniowymi letnimi dniami w Adelajdzie i Melbourne od prawie dwóch dekad. W niedzielę w Adelajdzie może osiągnąć 40 stopni Celsjusza, co byłoby o 13 stopni powyżej średniej. Podczas gdy w niektórych częściach Wiktorii w poniedziałek może przekroczyć 45 stopni Celsjusza. * * * SWIAT: Rosja wybierze cele na Ukrainie, które mogą obejmować ośrodki decyzyjne w Kijowie. Jest to odpowiedź na ukraińskie ataki dalekiego zasięgu na terytorium Rosji przy użyciu zachodniej broni - powiedział w czwartek prezydent Władimir Putin. Jak dodał, w Rosji rozpoczęła się seryjna produkcja nowego pocisku średniego zasięgu - Oresznik. - W przypadku masowego użycia tych rakiet, ich siła będzie porównywalna z użyciem broni nuklearnej - dodał.
POLONIA INFO: Spotkanie poetycko-muzyczne z Ludwiką Amber: Kołysanka dla Jezusa - Sala JP2 w Marayong, 1.12, godz. 12:30

poniedziałek, 28 lutego 2011

Harcerska wyprawa: Adelajda - Uluru

Kolejny etap naszej podróży rozpoczął się w sobotę rano, kiedy to żegnając naszych przyjaciół: Paulinę, Shawna i panią Beatę wsiedliśmy do naszego campera i ruszyliśmy w kilkunastogodzinną podróż. Naszym celem tym razem była Święta Góra Aborygenów, położona w Parku Narodowym Kata Tjuta. Przed nami około 1600 kilometrów.



W Port Augusta rozpoczyna się Szlak Stuarta, prowadzący przez samo serce kontynetu. Szosa nosi nazwisko podróżnika Johna McDoualla Stuarta, który w 1861 roku dokonał bohaterskiego przejścia z południa na północ kontynentu.  Podczas naszej trasy, która trwała około 18 godzin minęliśmy jedynie kilka samochodów oraz „road train” czyli austrlijskie pociągi drogowe- samochody, które przewożą na kilku przyczepach ogromną ilość towaru. Kilka razy zatrzymywaliśmy się na przydrożnych stacjach benzynowych, które w tych okolicach nie występują zbyt często- co kilkaset kilometrów. Po wjechaniu na tzw. australijski outback temperatura powietrza znacznie wzrosla. Na naszym termometrze leżącym w słońcu wyskoczyło 50 stopni i zabrakło skali, zaś po przełożeniu termometra do cienia w samochodzie temperatura była podobna. Krzysztof wspomniał, że w temperaturze 55 stopni białko ludzkiego oka się ścina!! Musieliśmy wyłączyć klimatyzację, a w zamian włączyć nawiew i otworzyć okna, gdyż temperatura wody chłodzącej silnik przekraczała 100 stopni. Groziło nam zatarcie silnika na  środku pustyni, dodatkowo woda, której powoli zaczynało nam brakować zrobiła się gorąca. Nikt z nas  kiedykolwiek nie  jechał w takiej temperaturze. Zmienialiśmy się co jakiś czas, gdyż każdy chciał siedzieć przy otwartym oknie. Asfalt z daleko falował niczym woda w jeziorze odbijając promienie słońca.
 Kolację (kurczak, ziemniaki i marchewka, sok pomarańczowy) zjedliśmy w pięknej miejscowości Coober Pedy. Miejscowość znajduje się około 850 km od Adelajdy. Jest to miasteczko górnicze, które zamieszkuje 2,6 tysięcy stałych mieszkańców. Miejscowość ta słynie z kopalni opali. Miejscowi twierdzą, że jest to prawdziwy raj dla poszukiwaczy tych kamieni. Znaczna część Coober Pedy znajduje się pod ziemią. Tempertatury często przekraczające 50 stopni zmusiły jej mieszkańców do zamieszkania w starych pokopalnianych szybach, które dają przyjemny chłód. W szybach znajdują się nie tylko mieszkania, ale również sklepy, biura, warsztaty, hotele. W podziemiach znajduje się również Kościół Św. Pawła, który udało nam się zwiedzić. Wyryta w skale kaplica na kilkadziesiąt osób dawała ochłodzenie naszym organizmom. Pomimo, że był już wieczór temperatura wskazywała 38 stopni. Ruszyliśmy dalej aby świt przywitać pod górą Uluru. Po 450 km dotarlismy do ostatniej stacji ,gdzie mogliśmy zatankować auto.
Zamknięta stacja benzynowa pokrzyzowała nam plany. Musieliśmy jednak zaczekac do rana na otwarcie, gdyż była to ostatnia okazja przez najbliższe 600 km na zatankowanie auta. Nocleg tym razem spędziliśmy na stacji, gdzie zapadliśmy w krótki, niespokojny sen. Rano ruszyliśmy w dalszą podróż do serca Australii- góry Uluru, podziwiając dookoła czerwoną ziemię Pustyni Simpsona. Za oknami widok zapierał dech w piersiach. Zadziwiający był fakt, że w takich upałach rosną wszędzie zielone krzewy i drzewka. Australijski outback to mieszanka temepratury, wspaniałych widoków i much. Z odległości kilku kilometrów na płaskim pustynnym terenie zaczęła wyłaniać się czerwona góra, która silnie zmienia swój odcień przy różnym oświetleniu. Uluru uważany jest za największy monolit skalny na świecie. Jego obwód mierzony przy gruncie wynosi 9,4 km. Wznosi się on 348 metrów ponad płaską, piaszczystą równinę.  Na Uluru znajduje się wiele miejsc świętych dla Aborygenów. Niektóre  z nich są przeznaczone wyłącznie dla kobiet, inne jedynie dla mężczyzn.  Uluru- najświętsze miejsce dla Aborygenów, w języku Anangu oznacza „miejsce zgromadzeń”. Według legendy, to właśnie tutaj rozpoczął się akt stworzenia świata. 
W ośrodku informacyjnym znjadującym się przy wjeździe do parku zaplaciliśmy po 25 dolarów,zapoznaliśmy się z geologią góry, jej fauną i florą. Zwiedziliśmy również muzuem kultury Aborygenów, w którym zaprezentowane są narzędzia oraz malarstwo rdzennych mieszkańców Australii.  Malarstwo odgrywało ważną rolę w kulturach aborygeńskich, jako forma zapisu wydarzeń, oddawania czci ojczystej ziemi i przekazywania pokoleniom sag o stworzeniu świata. Poznać masyw można w różny sposób. My przejechaliśmy górę dookoła by zobaczyć jej piękno ze wszystkich stron. Powala ona swoim soczystym kolorem i wielkością. Geolodzy  przypuszczają, że tylko 10 % całej góry wystaje ponad ziemię. 

Przez całą trasę nie mamy zasięgu, więc kontakt z naszym aniołem wyprawy- dh. Marysią jest niemożliwy. Znów 250 km i powrót do stacji gdzie paliwo kosztuje prawie 2 dolary i 200 km do  Alice Springs. Wieczorem dotarlismy do miasta krótka przejażdżka ,Mc Donalds w którym dzięki  WI-FI  przesyłamy tę relację.Pozdrawiamy wszystkich –trzymajcie kciuki!

hm. Iwona Waśkiewicz

Kosciuszko Run: Rowery razy dwa

Tegorocznemu biegowi górskiemu Kosciuszko Run towarzyszyła równie wyczynowa , a wczesniej niezapowiadana imprezka, która ze względu na swą niezwykłą  atrakcyjność może - kto wie - w przyszłosci zdobyć dużą popularność. Uczestniczyła w niej Aldona Kmieć, oficjalny fotograf Kościuszko Run. Oto jej wrażenia z jazdy i fotoreportaż:

Tak naprawdę to na rowery pojechaliśmy dwa razy.
Zaczęło się już w sobotę po południu. Już po biegu Kościuszki i robieniu zdjęć, emocje minęły, a Charlotte Pass opustoszało... Paweł Gospodarczyk, organizator biegu, sprowadził również dzień wcześniej 20 rowerów górskich z Jindabyne, które sobie leniwie i spokojnie stały na przyczepie, czekając na jakiekolwiek zainteresowanie z czyjejkolwiek strony...

Heniek Klocek, który wziął wcześniej rano udział w biegu Kosciuszki, Piotrek Tabarkiewicz, który jest w Australii od dwóch miesięcy oraz ja wzielismy 3 rowery i wybraliśmy się na wycieczkę po The Main Range Track, jeden z parogodzinnych szlaków (21.5km)  prowadzacych przez UNESCO Kościuszko Biosphere Reserve na Górę Kościuszki.
Była to najtrudniejsza trasa jaką ja osobiscie zrobiłam pod wzgledem wysiłku. Ze wzgledów bezpieczenstwa po prawie dwóch godzinach bylismy zmuszeni zawrócilić, żeby zdażyć wrócić do Charlotte Pass przed wieczorem i zimnym deszczem. Emocji nie zabrakło, szczególnie podczas przeprawiania się z rowerami przez dwie lodowate rzeki!



Nastepnęgo dnia... Niedziela rano 13 lutego, pada hasło:
"No to co? Jedziemy na rowery?!!"
I tak zaczęła się z kolei niedzielna wycieczka 9km - tym razem od początku do konca.

Uczestnicy:

Paweł Gospodarczyk z Melbourne VIC - organizator rowerów
Marta Petrasz z narzeczonym Arkiem Radtke mieszkajacy obecnie w Sydney NSW
Darek Paczynski z Sydney NSW
70-letnia Zigi Georges z Noosa Heads QLD
oraz
ja z Ballarat VIC (autor zdjęc)

Wjazd na Góre Kościuszki w 1.5 godz, promocyjne rozdawanie medali na szczycie i promowanie przyszłorocznego biegu Kosciuszki, fantastycznie słoneczna pogoda i dziesiątki usmiechniętych buzi uchwyconych na zdjęciach - tak pokrótce można opisać atmosferę jaka nam towarzyszyła już do konca.

Co nas najbardziej zainspirowalo? 70-letnia Zigi Georges, która pomimo swojego wieku oraz wzięcia udziału w biegu poprzedniego dnia, pokazała duch sportowy, którego każdy na świecie mógłby pozadrościć !

Wniosek? Jazda rowerem na szczyt Kosciuszki w przyszlym roku - OBOWIAZKOWA!


Tekst i zdjęcia: Aldona Kmieć

20 rowerów górskich leniwie i spokojnie stało na przyczepie, czekając na jakiekolwiek zainteresowanie z czyjejkolwiek strony...

...wybraliśmy się na wycieczkę po The Main Range Track.

Emocji nie zabrakło, szczególnie podczas przeprawiania się z rowerami przez dwie lodowate rzeki!

Nastepnęgo dnia..."No to co? Jedziemy na rowery?!!"

Wjazd na Górę Kościuszki w 1.5 godz !


Co nas najbardziej zainspirowalo? 70-letnia Zigi Georges


niedziela, 27 lutego 2011

Mezo i Ania Spice razem na scenie w Ashfield

Poznański  raper Mezo, czyli Jacek Mejer wystąpił w sobotni wieczór  wraz z sydnejska piosenkarką, pochodzącą z Krakowa, Anią Spice na scenie klubu polskiego w Ashfield. Rap, hip-hop, breakdance to pojęcia, które  środowisku Polonii australijskiej najwyraźniej jeszcze niewiele mowią. Stąd niewielka ilośc osob na klubowej widowni, w przeciwieństwie do wielotysięcznych tłumów, jakie przychodzą na koncerty Mezo w Polsce.
Wkrótce specjalny wywiad z artystą dla Bumeranga Polskiego a tymczasem warto wspomnieć, że  Jacek jest laureatem konkursu "Premiery" podczas Festiwalu w Opolu, wyróżniony drugim miejscem. Od września 2002 r. przez 3 lata prowadził w wielkopolskim radiu RMI FM audycję Bless Da Mic, uczestniczył jako raper w projekcje upamiętnienia 50-tej rocznicy Poznańskiego Czerwca. w  2006 roku wystąpił wraz z Mietkiem Szczeniakiem na Sopot Festival. Jego żona Sandra, była modelką, a aktualnie jego menadżerem i towarzyszy mu podczas pobytu w Australii.
Oto kilka ujęć z koncertu w Ashfield.
Zdjęcia: Krzysztof Bajkowski
 
 






Zanim rozpoczął się występ Mezo...

Zanim rozpoczął się wczorajszy występ Mezo czyli Jacka Mejera, znanego poznańskiego rapera w Polskim Klubie w Ashfield, organizator koncertu, Oskar  Kantor zaprosił artystę na degustację australijskich potraw. Ale niespodziewanie gość z Polski został poddany próbie rozpoznania pieczonego kangura od polskiego schabowego, z zawiazanymi oczami.  Mezo próbował kiełbasek i steka z kangura, schabowego, polędwicę, australijską pie (pasztecik) i  słynną Vegemite. 

Wkrótce przedstawimy  zdjecia z koncertu i wywiad z artystą. Również będzie wywiad z Anią Spice, sydnejską polską piosenkarką, która wystąpiła wczoraj na scenie klubowej razem z Mezo. Bumerang Polski był patronem medialnym koncertu.

Oto kilka zdjęć z degustacji potraw w klubowej restauracji.


Przymiarka do degustacji, żona pomoże
- Co oni chcą ze mną zrobić?

Kangur czy schaboszczak? Karmi żona Sandra

Jedzonko ok.
Po degustacji wywiad dla Łukasza Karpińskiego z Oski Pictures.
 zdjecia: Krzysztof Bajkowski

Nowa komedia Teatru "Fantazja"


sobota, 26 lutego 2011

Nowa Zelandia: wzrasta liczba ofiar śmiertelnych

Do 145 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych wtorkowego trzęsienia ziemi w  Christchurch – poinformowała w sobotę rano miejscowa policja. W nocy spod gruzów wydobyto kolejne 32 ciała.
Wiecej: TVPInfo

piątek, 25 lutego 2011

Harcerska wyprawa: Z Góry Kościuszki do Melbourne



Bumerang Polski patronuje medialnie podróży Harcerskiej Grupy Wyprawowej z Głowna.  Oto pełna relacja z ostatnich kilku dni  drugiej uczestniczki harcerskiej wyprawy po Australii, phm. Kasi Krawczyk:

W poniedziałek z samego rana, tj. 21.02.2011 Harcerska Grupa Wyprawowa z Głowna pozostawiając stolicę Australii- Canberrę- wyruszyła w stronę Jindabyne, miejscowości leżącej w Parku Nardodowym Góry Kościuszki aby zdobyć  6 już szczyt z projektu „Korona Ziemi na 100-lecie ZHP”. Góra  Kościuszki jest najwyższą górą kraju Aborygenów,mierzy 2228 m.n.p.m. znajduje się w Górach Śnieżnych. Góra swoją nazwę zawdzięcza polskiemu odkrywcy  (w 1840r)- Pawłowi Edmundwi Strzeleckiemu , widząc ją skojarzył z Kopcem Kościuszki w Krakowie. Zdobywanie góry rozpoczęli w Charlotte Pass, skąd trasą Main Range Track wyruszyli w 20 kilometrowy trekking . Nazwa Charlotte Pass zawdczięcza swoją nazwę pierwszej kobiecie, która zdobyła szczyt. „Po pierwszym kilometrze czekała na nas przeszkoda- musieliśmy przeprawić się przez bardzo zimną i rwącą rzekę- mówi druhna Kasia Krawczyk. Kamienie były śliskie, do tego plecaki, które bardzo utrudniały nam przeprawę.”

Po 6 godzinach wędrówki szlakiem Strzeleckiego, który prowadził po grzbietach okolicznych wzniesień dotarliśmy na szczyt. Dokoła całej trasy rozpościerał się przepiekny widok na jeziora- zwane potocznie doliną polskich Pięciu Stawów. Na szczyt dotarliśmy około godziny 18:30. Było bardzo wietrznie, ale słoneczko trochę nas ogrzewało. Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia z flagą Polski oraz harcerską lilijką z napisem Głowno. Na szczycie zostawiliśmy pamiątkowy kamień otrzymany od ks. hm. Stefana Wysockiego- kapelana Szarych Szeregów, przekazany nam przez Proboszcza ks. Stanisława Banacha. Jeszcze ostatnie pamiątkowe zdjęcia na tle panoramy Gór Śnieżnych i droga powrotna trasą Summit Walk (9 km). Powoli zaczynało już zmierzchać, więc przyspieszyliśmy kroku.

W połowie drogi powrotnej na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy, a eukaliptusy w świetle księżyca przyprawiały o dreszcze. Do naszego wynajętego campera- pełniącego zarówno funkcję samochodu, jak i mieszkania- dotarliśmy około godziny 22. Byliśmy bardzo zmęczenie ale szczęśliwi ze zdobycia kolejnego szczytu, będącego głównym celem naszej wyprawy na najmniejszy kontynent. Musząc opuścić Park Narodowy Góry Kościuszki wyruszyliśmy w poszukiwaniu dogodnego miejsca na nocleg. Droga wyjazdowa z parku prowadziła przez góry .Góra dół i setki zakrętów.Wykutą droga w mierzącej kilkanaście metrów wysokości skale podróżowaliśmy kilka godzin.  Podróż przez góry była niesamowitą przygodą. Serpentyny z wiekimi spadkami, do tego zerkajace na nas co kawałek świecące oczy kangurów, łombatów czy strusi, które coraz częściej wyskakiwały na drogę. Nocleg po bardzo męczącym dniu wypadł nam na parkingu przy drodze. Była to doskanała okazja do sprawdzenia ekwipunku zamieszczonego w naszym aucie, którym mamy zamiar przejechać ponad 13 tysięcy kilometrów.
Wtorek przywitał nas cieplym słoneczkiem. Rozpoczęliśmy przygotowanie sniadania w warunkach typowo turstycznych: palnik, krzesełeczka, naczynia plastikowe. Po pierwszej próbie ugotowania wody okazało się, że nasz palnik, który jest na wyposażeniu auta nie jest do końca sprawny. Udaliśmy się więc do pobliskiego sklepu z prośba o pomoc, gdzie przemili australijczycy zafundowali nam jogurty i ciasto bananowe/pycha/. Cała sytuacja zakończyla się naprawą palnika i pysznym śniadaniem w australijskim kilmacie. Ruszyliśmy dalej w naszą podróż obierając kierunek na Melbourne.Centrum tego stanu zalane wodą okolicznych rzek.Góry wokół a w dole olbrzymie pola zalane wodą .


Melbourne jest stolicą stanu Wiktoria, drugim co do wielkości miastem w Australii. Miasto to zamieszkuje blisko 4 miliony mieszkańców. Jest to najbardziej europejskie miejsce na całym kontynencie. W Melborne mieszka barwna mozaika etniczna, zdominowana przez Greków, Włochów i Azjatów. Jest to miasto, które tętni kawiarnianym życiem i oferuje zarówno turystom jak i jego mieszkańcom wiele imprez artystycznych. Po mieście kursują stylowe tramwaje, które dodają mu uroku. Ważną rolę w mieście odgrywa sport. Melbourne jest siedzibą dziwięciu pierwszoligowych zespołów futbolu australijskiego, miejscem rozgrywania otwartych tenisowych mistrzostw Australii. W mieście znajduje się również tor Formuły 1.
Dotarliśmy późnym wieczorem. Przed zielonym domkiem wśród kwiatów i cytryn czekala na nas jedna z instruktorek ZHP poza granicami kraju- Asia. Asia ma 21 lat jest warszawianką , która od 2004 roku mieszka z rodzicami i dwiema siostrami w Australii. Studiuje w Melbourne kulturoznawstwo i historię sztuki. Jest drużynową harcerek w dzielnicy Frankston. Bardzo miła, wesoła dziewczyna, która ugościla nas w swoim domu na dwie noce.  Wspólnej kolacja i rozmowa do godzin nocnych .
Poranek w Melbourne był chłodny- około 17 stopni, a niebo było zachmurzone. Obawialiśmy się opadów deszczu, gdyż od kilku dni padało w tym rejonie, więc zabraliśmy ze sobą kurtki przeciwdeszczowe. W Australii właśnie skończyły się letnie wakacje. Australijczycy mówią, że w tym lato nie było ciepłe i często padało. Popołudniu pogoda się poprawiła i zza szarych chmur wyszło słońce wspaniale oświetlając szklane budynki. Razem z Asią udaliśmy się z samego rana pociągiem do City- CBD- dzielncy biznesu. Dzielnica ta to połączenie futurystycznych wieżowców i paskowcowych fasad doby wiktoriańskiej.  Nasza koleżanka niestety musiała iść do pracy, a my ruszyliśmy pośród oszklonych wieżowców na zwiedzanie. Spacerując główną ulicą miasta- Swanston Street- dotarliśm do stacji kolejowej przy Flinders Street. Efektowny gmach dworca wybudowany został z miodowego piaskowca w 1907 roku. Następnie w informacji turystycznej na Federation Square otrzymaliśmy mapkę centrum z zaznaczonymi najważniejszymi miejscami, które przebywając w mieście należy odwiedzić. My naszą trasę rozpoczeliśmy od anglikańskiej Katedry św. Pawła, będącej arcydziełem neogotyku ukonczonym w 1892r. Podrużując  specjalnym turystycznym autobusem okrążającym centrum miasta zwiedziliśmy najpiękniejsze atrakcje turystyczne, w tym m.in. oddany do użytku w latach 70 XIX w. bazar królowej Wiktorii, kasyno „Crown”, rezydencję gubernatora oraz mauzoleum Poległych wybudowany w 1934 roku dla uczczenia ofiar I Wojny Światowej. Obiekt muzoleum skonstruowano tak, aby promienie słoneczne wpadały do środka  11 listopada o godzinie 11:00- w porze podpisania w 1918 roku zawieszenia broni.

Dalszy spacer poprowadził nas do Muzuem Melbourne, gdzie spotkaliśmy p. Ellę- Polkę z Legnicy, mieskzającą w Asutralii od 12 lat. Pani Ella pracuje w muzeum i poznała nas jedynie dzieki czerwonym koszulkom z białymi orłami. Oprowadzając nas po muzeum pani Ella wskazywała miejsca i rzeczy niewidoczne dla zwykłego turysty. Dzięki jej pomocy mogliśmy z bliska przyjrzeć się życiu australijskich ptaków, o których w swojej książce „Tomek w krainie kangurów” pisał Alfred Szklarski. Ptaki te budują altany czy ogródki z kawałeczków patyków, ściągając do swojego „domostwa” różne kolorowe rzeczy, np. niebieskie kapsle od butelek czy kolorowe papierki. Na zakończenie spotkania pani Ella zaprosiła nas do muzealnej kawiarni na pyszną kawę i muffinki.  Ogromne muzuem otwarto w 2000 roku. Zamieszczone są w nim liczne galerie i wystawy, m.in. Centrum Aborygenów Bunjilaka, Galeria Australijska opowidająca o dziejach stanu Wiktoria i Melbourne oraz Muzeum Dziecięce z interaktywnymi ekspozycjami multimedialnymi. Muzeum to rozmieszczone jest na 6 poziomach i obejmuje również arboretum ze 120 gatunkami roślin.

Przyszedł czas na długo oczekiwany moment- wejście na najwyższy budynek w Melbourne- Eureka Tower (297 metrów), który ma 91 pięter i jeden podziemny poziom. Budowę wieżowca rozpoczęto w 2001 r., a ukończono 1 czerwca 2006 r. Na ostatnim piętrze Eureki znajduje się taras widokowy. Jest to drugi co do wielkości budynek na półkuli południowej oraz drugi najwyższy wieżowiec mieszkalny na świecie. Eureka posiada 560 apartamentów i co ciekawe, wszystkie mają otwierane okna. Zjazd windą na ziemie trwał 40 sekund!  Widok z wieży zapierający dech w piersiach rozpościerał się na całe miasto- od Cieśniny Bassa, aż po krańce miasta.  

Spotkanie z instruktorkami ZHP. Od lewej: druhna
Marta, hm. Albert Waśkiewicz, dh. Kasia, hm. Iwona Waśkiewicz, dh. Asia,
phm. Katarzyna Krawczyk, pwd. Krzysztof Safjanowski
Po całym dniu spędzonym w centrum tego pięknego miasta udaliśmy się na spotkanie z instruktorkami ZHP.jedna z instruktorek Kasia zabrała nas do swego  apartamentowca z 3 kondygnacjami i wielkim tarasem na 16 pietrze dachu .Cóz to był za widok obok drapacze chmur, Melbeurne Muzem i My pijący zimne napoje –marzenie jak z filmu.kiedy zapalały się kolejne światła w city wielkość miasta stawała się niekończąca.Na wspólnej kawie wymieniliśmy się naszymi doświadczeniami harcerskimi oraz przedstawiliśmy zebranym harcerkom nasze dotychczasowe osiągnięcia. Wieczór spędzony wraz z młodymi Polkami mieszkającymi tak daleko od kraju rodzinnego, doskonale mówiącymi po polsku i w tak wspaniały sposób goszczącymi nas po raz kolejny był dla nas wspaniałym przeżyciem.
phm. Katarzyna Krawczyk

czwartek, 24 lutego 2011

Dwie uroczystości młodzieżowe w Konsulacie

Dyskusja o wzroście populacji w Australii


Mieszkańcy Sydney. Fot. K.Bajkowski
Pierwsze w tym roku “Open Forum” organizowane przez Dr Seweryna Ozdowskiego, miało miejsce 16 lutego na Uniwersytecie Western Sydney w Parramatta by odpowiedziec na  pytanie:
Czy potrzebujemy wiecej ludzi w Australii?

Ponad 100 osob partycypowało w spotkaniu, w tym przedstawiciele spolecznosci polskiej - Prezes Federacji Organizacji Polskich pan Jerzy Krajewski oraz Kierowniczka Szkoly Polskiej pani Marianna Łacek wraz z małżonkami.
Mówcami Forum byli pani Sandra Kanck była wieloletnia przewodniczaca Australijskich Demokratów w Parlamencie Poludniowej Australii, Dr Tanveer Achmed psychiatra i opiniotwórca dla Sydney Morning Herald oraz Profesor Socjologii Uniwersytetu UTS - Andrew Jakubowicz .
Sandra Kanck argumentowala iz Australia nie powinna miec wrostu naturalnego. W jej opini każda nowa osoba na kontynencie czy to urodzona tutaj, czy tez migrujaca przyczynia sie do szeroko rozumianego pojecia degradacji srodowiska .
W opini Profesora Jakubowicza skutki wzrostu populacji mozna mitygowac zmianami kulturowymi, I Australia jako spoleczenstwo wielokultorowe ma duzo wzorców jak ochraniac środowisko.
Natomiast Dr Achmed zwrócił uwagę na infrastrukturę. Jego zdaniem poprawa jakosci i rozwoj transportu miejskiego, budowa metra , dróg rowerowych  znacznie usprawniło by codzienne życie tak duzej aglomeracji jaką jest Sydney.
Bylo wiele pytań ze strony słuchaczy i burzliwa dyskusja.

Kolejne Open Forum zajmie się problem dzieci uwięzionych w Immigration Detention Centres.  Juz dziś serdecznie zapraszamy.

Jolanta Krzywańska

środa, 23 lutego 2011

Góra Kościuszki zdobyta!


W poniedziałek (2 1.02.2011) o godz. 14:00 ruszyliśmy z Charlote Pass u podnóża góry w kilkugodzinną wspinaczkę na szczyt. Po pierwszym kilometrze czekała na nas przygoda- przeprawa przez zimną rwącą rzekę. Po pokonaniu pierwszej przeszkody ruszyliśmy dalej szlakiem, którym w lutym 1840 r. szedł Paweł Edmund Strzelecki- Polak, odkrywca tej góry. Droga wiła się wciąż pod górę a czasu nam ubywało. Szczyt zdobyliśmy o godz. 18:30. Ogromne szczęście, wspaniałe widoki…  Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia z flagą Polski, proporcem z napisem Głowno i lilijką. Na górze zostawiliśmy pamiątkowy kamień, który  kapelan Szarych Szeregów ks. Stefan Wysocki przekazał nam za pośrednictwem  ks. proboszcza Stanisława Banacha. Przed nami jeszcze 8 kilometrowe zejście. Pierwsze kilometry wśród wspaniałych widoków zachodzącego słońca, a później księżyc wśród eukaliptusów. Do samochodu dotarliśmy ok 22:30. Wszystkim harcerkom i harcerzom w Polsce, skutkom i skautom na świecie, szczególnie w Australii, przesyłamy bratnie myśli z Góry Kościuszki w dniu Myśli Braterskiej.

hm. Iwona Waśkiewicz
komendantka hufca ZHP Głowno

30 tys. euro na wulgarny komiks o Chopinie

Pełen wulgaryzmów komiks miał promować Polskę i muzykę Chopina wśród niemieckich uczniów. Teraz jednak wydawnictwo, na które polska ambasada w Berlinie i Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydali 30 tys. euro trafi do kosza.

"Na ch** on tam stoi?", "Gdzie jest ta ci**?", "Po ch** tu brałeś je w ogóle?, "J***ny cweloholokaust" - to tylko niektóre z wyrażeń, którym posługują się postaci z komiksu promującego Polskę i Fryderyka Chopina. Autorem jego jest popularny rysownik Kzysztof Ostrowski, projektant okładki równie wulgarnej książki Doroty Masłowskiej pt: " Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną".

O kontrowersyjnym komiksie informowują liczne media w Polsce. Dyskutowali też o nim politycy różnych opcji. Wszyscy nie pojmują jakim cudem pod taką publikacją podpisali się polscy dyplomaci.

Więcej: MSZ wydaje wulgarny komiks
30 tys. euro na przemiał

Fotoreportaż z Kościuszko Run 2011

Przedstawiamy pierwszy fotoreportaż Aldony Kmieć z imprezy sportowej, zorganizowanej u podnóża Góry Kościuszki 12 lutego - Kościuszko Run 2011. Aldona była oficjalnym fotografem wydarzenia.

 Przypomnijmy: Kościuszko Run z inicjatywy Pawła Gospodarczyka odbył się po raz drugi w celu promocji polskiego podróżnika i odkrywcy Pawła Edmunda Strzeleckiego. Trasa biegu wynosiła 11 km, od górskiej wioski Charlotte Pass aż na sam najwyższy szczyt Australii. W biegu uczestniczyło 20 zawodników, kobiet i mężczyzn w wieku od 24 do 66 lat. Wręczaniu nagród zwycięzcom towarzyszył Konsul Generalny RP w Sydney, Daniel Gromann.  

 





Największy okręt Australii zwodowany w hiszpańskiej stoczni

Zwodowany kadłub HMAS Canberra. Fot. Departament of Defence
- Zwiastun nowej ery w historii marynarki wojennej Australii - tak wodowanie kadłuba okrętu HMAS Canberra określa wiceadmirał Russ Crane, dowódca RAN (Royal Australian Navy). Wraz z bliźniaczym HMAS Adelaide, będą to największe jednostki, jakie kiedykolwiek pływały pod banderą Australii.
Więcej: TVN24

wtorek, 22 lutego 2011

Tragiczne trzęsienie ziemi w Christchurch

Premier Nowej Zelandii John Key poinformował, że co najmniej 65 osób zginęło w trzęsieniu ziemi, które dzisiaj nawiedziło  drugie największe miasto w kraju, Christchurch.
Liczba ofiar może wzrosnąć, gdyż ratownicy dopiero docierają do ludzi uwięzionych w zawalonych budynkach. Według cytowanego przez miejscowe radio burmistrza Christchurch Boba Parkera, w ruinach może być uwięzionych co najmniej 200 ludzi, jest też wielu rannych.

Prezydent Bronisław Komorowski złożył we wtorek kondolencje gubernatorowi generalnemu Nowej Zelandii Anandowi Satyanandowi w związku z trzęsieniem ziemi w Christchurch.

Wiecej: Onet.pl

poniedziałek, 21 lutego 2011

"Wielki Gatsby" z DiCaprio i Mulligan od sierpnia w Australii

Baz Luhrmann. Fot. K.Bajkowski
W sierpniu w Sydney rozpoczną się prace na planie ekranizacji klasycznej powieści F. Scotta Fitzgeralda zatytułowanej "Wielki Gatsby" w reżyserii Baza Luhrmanna. To pierwszy aktorski film powstający w technologii 3D, do którego zdjęcia będą realizowane w Nowej Południowej Walii.  
 Przygotowania do produkcji rozpoczną się już w marcu. Z planów Baza Luhrmanna i jego ekipy cieszą się władze Nowej Południowej Walii, jak również tutejszy instytut filmowy, który liczy, że do Australii uda się przyciągnąć kolejne hollywoodzkie projekty.

Więcej: Onet.pl